• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Oni są tylko piłkarzami

Krystian Gojtowski
28 października 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Rozmowa z Katarzyną Nadolską, sędziną piłkarską

Mimo że Katarzynę Nadolską, najlepszą polską sędzinę piłkarską, znają wszyscy kibice futbolu w kraju, jej każdorazowe pojawienie się przy linii bocznej boiska (panom sędziuje mecze w roli asystenta arbitra głównego), zawsze wywołuje identyczne reakcje fanów. Szmer zainteresowania, po którym następują bardziej lub mniej finezyjne komentarze. Pani Kasia nic sobie z tych uwag nie robi. Sędziuje aż miło. Idzie jej na tyle dobrze, że w kobiecym futbolu osiągnęła już niemal wszystko (sędziowanie na linii meczu Niemcy - Szwecja w finale mistrzostw świata). Teraz wzięła się za mężczyzn.

- Piłka nożna dla kobiety? Jest przecież tyle mniej kontaktowych dyscyplin sportu, bardziej kobiecych...
- Robię to, co lubię, a nawet kocham. Ale przecież nie jestem osamotniona. Sędzin w Polsce jest ponad dwieście.
- Pani jest najbardziej znana i - jak wskazuje dotychczasowa kariera - najlepsza. Łatwo się prowadzi kobiecie piłkarskie pojedynki?
- Trudne, wielowątkowe pytanie. Wszystko jest uzależnione od poziomu meczu, poziomu, jaki prezentują piłkarze lub piłkarki. Moim zdaniem, mecze na mistrzostwach świata kobiet były porównywalne z polską ekstraklasą mężczyzn. Zachowanie piłkarek na boisku, wykonywanie poszczególnych elementów gry, zaawansowanie techniczne, a nawet dynamika i szybkość, to wszystko powodowało, że mecze były ciekawe, ale niełatwe w prowadzeniu. Wiadomo natomiast, że jest spora różnica między naszą rodzimą ekstraklasą męską i kobiecą.
- Nie odnosi pani wrażenia, że gdy biega pani z chorągiewką wzdłuż linii, to piłkarze stają się jakby bardziej kulturalni? Rzadziej używają potocznych skrótów myślowych...
- (śmiech) Powiem tak: nigdy nie byłam mężczyzną, nigdy nie występowałam w roli sędziego jako mężczyzna, więc nie wiem, czy wobec mnie są mniej agresywni i bardziej kulturalni. Mogę jedynie powtórzyć to, co mówią mi po meczach trenerzy i działacze. Twierdzą, że faktycznie gdy jestem obecna na meczu, czy to w roli sędziego głównego, czy też jako asystentka głównego, to atmosfera widowiska jest bardziej sportowa, kulturalna. Wychodzi więc na to, że jest dużo prawdy w powiedzeniu, że kobieta łagodzi obyczaje.
- Gama komentarzy padających z ust kibiców, czasem pięknych komplementów, kierowanych pod pani adresem, jest bardzo szeroka. Są one wykrzykiwane na tyle głośno, że z pewnością docierają do pani uszu. Czy te słowa nieco panią rozpraszają, wybijają z rytmu pracy?
- Hmm... tak, to prawda, słyszę to. Te pozytywne, dowcipne komentarze czasami wywołują uśmiech, ale na pewno nie wpływają na podejmowane przeze mnie decyzje. Nie deprymują mnie, bo przede wszystkim liczy się praca. Staram się robić to najlepiej, jak tylko potrafię. Zdarza się, że kibice starają się podpowiadać mi, jak powinnam rozstrzygnąć... Jednak nie ma to na mnie żadnego wpływu.
- W roli asystenta uczestniczyła pani w meczach pierwszoligowców. Czy byłaby pani już dziś w stanie poprowadzić spotkanie w ekstraklasie w roli arbitra głównego?
- Trudno mi w tej chwili odpowiedzieć.
- Panowie bardzo szybko biegają, więc mogłoby być pani trudno...
- My, sędziny, również jesteśmy poddawane testom wydolnościowym Coopera. Wiadomo, że inne wymogi mają do spełnienia mężczyźni, a inne kobiety. W sędziowaniu bowiem nie chodzi o udowodnienie, że jestem lepsza w teście, o bicie podczas testu rekordów. Dysproporcja w wydolności pomiędzy kobietami i mężczyznami nie wpływa aż tak bardzo na poziom sędziowania. Moim zdaniem najważniejsza jest umiejętność ustawiania się. Na tym szczeblu, na którym znajduję się ja oraz moje koleżanki, z takim poziomem wytrenowania organizmu oraz odporności psychicznej na stres, mogłybyśmy sobie poradzić w ekstraklasie w roli arbitrów głównych. Zresztą na Zachodzie lody zostały już przełamane. Moje koleżanki sędziują już mecze w pierwszej lidze. To są jednak moje teoretyczne rozważania, bo nigdy nie próbowałam w praktyce sędziować mężczyznom meczu na najwyższym szczeblu rozgrywek.
- Jaki szczebel jest dla pani w tej chwili najwyższy?
- Na razie na środku sędziowałam panom mecze w czwartej lidze i nie miałam najmniejszych problemów z odpornością czy też wydolnością.
- Czy w trakcie spotkania ocenia pani piłkarzy także pod kątem wyglądu, czy też są oni tylko zawodowcami kopiącymi piłkę?
- Zdecydowanie są dla mnie tylko piłkarzami.
- A może jednak czasami myśli sobie pani: o, ten jest bardziej przystojny, a ten drugi ma krzywe nogi"...
- (śmiech) Na pewno nie. Gdybym to robiła, to byłabym bardzo nieodpowiedzialna. W ogóle nie jestem zainteresowana wyglądem piłkarzy. Na boisku jestem tylko i wyłącznie sędzią. Kobietą jestem poza boiskiem. To znaczy, kobietą jestem cały czas, jednak piłkarzy nigdy nie oceniam pod takim kątem.
- Co może panią, jako arbitra głównego, bardziej razić: brutalny faul, chamskie zachowanie, czy może wulgaryzmy wykrzykiwane przez zawodników?
- Zdecydowanie najbardziej jestem uwrażliwiona na kulturę osobistą. Zatem myślę, że najbardziej razi mnie chamstwo i brak kultury. Jednak w każdej sytuacji egzekwuję przepisy gry, udzielam napomnień, pokazuję kartki.
- Często się zdarza, że piłkarze zwyczajnie się nie szanują...
- Wówczas odzywa się we mnie pewien protest wewnętrzny. Najczęściej ma to miejsce, gdy te faule są tak ewidentne i tak brutalne, że mogą nawet zagrażać zdrowiu rywala.
- Jest pani prekursorem równouprawnienia w polskim futbolu mężczyzn i kobiet. Co jeszcze chce pani, na co dzień nauczycielka matematyki w radomskiej szkole, osiągnąć w piłce?
- Przede wszystkim chcę podnieść poziom sędziowania i zdobywać doświadczenie w ekstraklasie męskiej. Chcę się realizować w męskiej piłce nożnej. W kobiecym futbolu osiągnęłam bardzo wiele.


Katarzyna Nadolska - urodzona 11.09.1973 roku. Wzrost/waga: 166 cm/56 kg. Miejce zamieszkania: Radom. Zawód: nauczycielka matematyki. Sędzia międzynarodowy: od 01.01.2001 r. Hobby: piłka nożna, siatkówka, czytanie książek (głównie Jacka Londona oraz poezję). Najbardziej prestiżowe turnieje, mecze, w których uczestniczyła: mistrzostwa Europy kobiet u-19 w Szwecji 2002 roku, mistrzostwa świata kobiet U-19 w Kanadzie w 2002 roku, mistrzostwa świata kobiet w Stanach Zjednoczonych w 2003 roku, debiut w ekstraklasie w meczu Polonia Warszawa - Odra Wodzisław Śląski w 2003 roku (głównym był Antoni Fijarczyk, a drugim asystentem gdańszczanin Maciej Wierzbowski), igrzyska olimpijskie w Atenach w 2004 roku, mecz towarzyski pierwszych reprezentacji Ukrainy i Słowacji (piłkarze), mecz Superpucharu Polski Wisła Kraków - Lech Poznań 11 czerwca 2004 r.
Głos WybrzeżaKrystian Gojtowski

Zobacz także

Opinie (2)

  • Sędzina

    No niestety, patrząc jak sędziuje ta pani na linii w meczu Arka - Stasiak, nie można o niej nic dobrego powiedzieć. Każdą nietrywialną sytuację interpretowała źle, przy czy oczywiście nie ma znaczenia czy na korzyść jednego czy drugiego zespołu, po prostu odwrotnie niż powinna. Niestety widać brak talentu - poziom zupełnie przeciętny dostosowany do męskiej części liniowych w Polsce. Umyślnie nie nazywam pani sędziny "asytentem" tylko liniowy - asysten powinien widzieć i sygnalizować głównemu nieprawidłowe zagrania które ma dwa razy bliżej niż główny. A liniowi naprawdę rzadko coś widzą.

    Ten artykuł to typowy przykład seksizmu - skoro kobieta rodzynek to na pewno jest dobra;-) Jednooki jest królem wśród ślepców. A ty nie ma się czym zachwycać. Ot taka ciekawostka która ubarwia spotkanie. Jestem oczywiście za tym żeby ta pani sędziowała na linii ale niech jeszcze potrenuje, poogląda trochę powtórek i kontrowersji aby jakość machania chorągiewką był wyższy.

    • 0 0

  • Miś kolabor = ślepiec

    Ciekaw jestem jak mogłeś widzieć tę sędzinę na meczu Arka - Stasiak skoro tego meczu nie sędziowała :)
    No ale miś kolabor pewnie wie lepiej co widział pijąc kolejną flaszkę zza pazuchy.
    Miłych halucynacji pijackich

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane