• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pięć operacji, przeszczepy skóry - Michałek poparzył się w żłobku. Sąd ustali, kto zawinił

Wioleta Stolarska, Piotr Weltrowski
29 maja 2017 (artykuł sprzed 7 lat) 
Do tej pory nie ustalono, kto ponosi odpowiedzialność za tragedię, jaką musiało przejść 1,5-roczne dziecko i jego rodzice. Chłopiec przeszedł pięć operacji po poparzeniu w żłobku. Do tej pory nie ustalono, kto ponosi odpowiedzialność za tragedię, jaką musiało przejść 1,5-roczne dziecko i jego rodzice. Chłopiec przeszedł pięć operacji po poparzeniu w żłobku.

Ich dramat zaczął się niecałe dwa lata temu. Pani Marta miała odebrać synka ze żłobka - kiedy przyjechała, 1,5-roczny chłopiec był poparzony, a opiekunki, oprócz telefonu do matki, nie zrobiły nic więcej. - Dziecko było w szoku, bez skóry, krzyczało z bólu, a ja sama wiozłam je do szpitala - opowiada. Teraz, po kilku operacjach i rehabilitacji, Michałek zaczyna nowe życie, a jego rodzice w sądzie chcą dowiedzieć się, co tak naprawdę stało się tamtego dnia.



Opiekunowie w żłobkach i przedszkolach powinni być przeszkoleni do udzielania pierwszej pomocy?

Do tej pory nie ustalono, kto ponosi odpowiedzialność za tragedię, jaką musiało przejść 1,5-roczne dziecko i jego rodzice. Michałek został pod opieką prywatnego żłobka Muszelka w Gdyni.

- To było w połowie października 2015 roku. Zostawiłam go rano i na chwilę przed tym, jak miałam go odebrać, zadzwoniła właścicielka żłobka i powiedziała, że Michałek dotknął czajnika i ma oparzoną rękę. Od razu zadzwoniłam do męża, żeby uprzedził pogotowie, ale tego, co zobaczyłam w przedszkolu, nie spodziewałam się - opowiada pani Marta.
Jak mówi, dziecko siedziało w łazience na podłodze z opiekunką i krzyczało z bólu.

- Nie miał już skóry na ręku, a rana była bardzo rozległa i cieknąca. On nie płakał, tylko przeraźliwie krzyczał, nie zastanawiałam się, tylko wzięłam dziecko i pobiegłam do auta. Właścicielka biegła za mną przepraszając, proponując podwiezienie, ale nie słuchałam już jej, one nawet nie próbowały mu pomóc - dodaje matka Michałka.
Przeszczepy, widmo sepsy i amputacji

Ostatecznie dziecko trafiło do gdyńskiego szpitala, na izbie przyjęć podano mu leki i zrobiono opatrunek. To był jednak dopiero początek. Okazało się, że konieczny będzie przeszczep skóry.

- Przez dwa tygodnie moje dziecko przeszło cztery zabiegi usuwania martwych tkanek i przeszczep skóry, a przy tym ciągłe wkłucia, pobrania krwi, leki przeciwbólowe, po których bardziej niż pewne jest uszkodzenie wątroby. To był ciągły strach, czy przeszczepy się przyjmą, nie wspominając o tym, że w takich przypadkach widmo zakażenia, sepsy czy amputacji było bardzo prawdopodobne - podkreśla matka chłopca.
Po wszystkich zabiegach Michałek mógł wrócić do domu, od tamtej pory czekała go jednak rehabilitacja i naświetlania.

- To już zupełnie inne dziecko, my po tej tragedii też dopiero zaczynamy do siebie dochodzić - dodaje pani Marta.
Nikt nie jest odpowiedzialny?

Sprawą zajmowała się policja i śledczy. Prokuratura jednak dwukrotnie umarzała postępowanie.

- Moje dziecko przeszło pięć operacji i nikt nie jest winien? - pyta matka chłopca. - Nie udzielono mu pierwszej pomocy i do dzisiaj nikt tej sprawy nie wyjaśnił. To żłobek, który jest dofinansowany z urzędu miasta, a nikt nawet nie skontroluje, co tam się dzieje - dodaje.
Według niej nie jest możliwe, żeby tak małe dziecko w placówce, która ma nad nim sprawować opiekę, mogło ściągnąć na siebie czajnik z wrzątkiem. Przed sądem sama próbuje ustalić, co tak naprawdę stało się tamtego dnia.

- Na pierwszej rozprawie pani, która miała mojego syna pod opieką i jako jedyna była z nim w pokoju odmówiła składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania. Jako matka nie mam nawet jak się dowiedzieć, co się stało. Chciałabym po prostu przestrzec innych rodziców. Nie chodzi mi o pieniądze, odszkodowanie, chcę tylko, aby winni zostali ukarani - podkreśla.
Opiekunka nie mówi nic, właścicielka placówki odpowiada tylko na pytania obrońcy

W poniedziałek w procesie z prywatnego powództwa odbyła się kolejna rozprawa. Przed sądem zeznawali rodzice chłopca oraz właścicielka żłobka... a w zasadzie - jak się okazało - przedszkola z "klubem dziecięcym", bo w takiej formule oficjalnie funkcjonowała placówka.

Beata F., właścicielka placówki, odmówiła odpowiedzi na pytania sądu, rodziców Michałka i ich prawnika. Zgodziła się jedynie odpowiadać na pytania swojego obrońcy. Niewiele to jednak wniosło, jeżeli chodzi o ustalenie, co tak naprawdę stało się z dzieckiem.

Kobieta zeznała, że w momencie, gdy doszło do zdarzenia, była w pokoju po drugiej stronie korytarza. Po chwili przybiegła do niej opiekunka z malcem na rękach i stwierdziła, że oparzył on sobie rękę czajnikiem. Właścicielka placówki twierdzi, że "choć rana nie wyglądała dramatycznie", to od razu zadzwoniła do matki Michałka, a opiekunkę wysłała z dzieckiem do łazienki, aby schłodziła mu oparzenie wodą.

Większą część zeznań F. ukierunkowały pytania zadawane przez jej obrońcę. Pytał on m.in. o to, gdzie stał czajnik i czy był dostępny dla dzieci. Oskarżona stwierdziła, że nie wyobraża sobie, w jaki sposób 1,5-roczne dziecko miałoby go dosięgnąć, skoro stał on na blacie szafki, za zlewami. Jak stwierdziła, nawet gdyby dziecko weszło na krzesło, to musiałoby położyć się brzuszkiem na blacie, żeby go dosięgnąć.

Prawnik pytał też o to, czy jakakolwiek z kontroli, które przeszła placówka, wykazała jakieś nieprawidłowości jeżeli chodzi o obecność czajnika elektrycznego w pomieszczeniu przeznaczonym dla dzieci. Według kobiety takich uwag nie było, choć kontrole były dość szczegółowe (placówka dostała np. mandat za ciastko schowane w jednej z zabawek).

Łzy w sądzie

Zeznania kobiety były bardzo emocjonalne, kilka razy miała łzy w oczach, przepraszała też rodziców Michałka za to, co się stało, podkreślała również, że sama jest matką małych dzieci.

Jeszcze większe emocje towarzyszyły zeznaniom matki Michałka. Kobieta kilka razy musiała przerywać, gdy opowiadała o ranach odniesionych przez jej dziecko. Jak stwierdziła, lekarze byli bardzo zdziwieni, gdy dowiedzieli się, że rany odniesione przez jej synka miał spowodować czajnik. Jeżeli nawet dziecko wylewa na siebie wrzątek, to przeważnie oblewa się nim całe, z góry, a w przypadku Michałka rana była punktowa.

Kolejną rozprawę w ramach tego postępowania zaplanowano na 26 czerwca.

Opinie (185) 1 zablokowana

  • Kawa?

    Myślę, że ktoś chciał kawkę zrobić

    • 1 0

  • Na oparzenia soda oczyszczoną! Stosowana natychmiast! Robimy papkę soda +woda i przykładamy Można uświadamiać

    • 1 0

  • (7)

    Ulala. Dzieciaczek musiał się mocno nacierpieć. Ktoś gdzieś wie jak to było.

    • 102 2

    • (5)

      Wystarczy przesłuchać dziecko w obecności psychologa.

      • 4 19

      • Ta... 1,5 roczne dziecko... (4)

        • 19 2

        • (3)

          xD Myślałem, że dziecko ma 6 lat...

          • 0 1

          • 6 lat i chodzi do żłobka :D

            • 1 0

          • Jak masz problemy z czytaniem i ze zrozumieniem tego, co czytasz (1)

            To wracaj do podstawówki śmieszku :/ I miej nadzieję, że w przyszłości twoje dziecko nie będzie miało większych problemów niż Michałek.

            • 4 3

            • Bo Ci zaraz żyłka pęknie. Na końcu była mowa o "przedszkolu" więc jakoś umknęła mi w pamięci wzmianka na początku, że dzieciak ma 1,5 roku.

              • 1 1

    • Ciekawe czy żłobek dalej funkcjonuje bo gdyby

      coś tak potwornego wydarzyło się w domu rodzinnym dziecka, to sąd rodzinny poprzez kuratora rodzinnego zabrałby rodzicom dziecko za brak należytej opieki i umieścił je w domu dziecka lub w rodzinie zastepczej

      • 7 1

  • Dla dziecka największe cierpienie i ból a dla rodziny największą tragedia jaka ich spotkała tak Mi przykro. Życzę dużo zdrowia i wytrwałości a sprawce niestety surowo ukarać gdyż nie dopełnił obowiązku opieki nad dzieckiem

    • 3 0

  • (1)

    Moim zdaniem w czajnik nie było wody.....czajnik był w trakcie odkamieniania i znajdował się w nim gorący ocet, albo środek chemiczny..... Dlatego obrażenia były tak poważne.......

    • 1 0

    • Sara

      Głupoty

      • 0 1

  • Dramat. Współczuję dziecku i rodzicom (4)

    Od razu widać, że coś tu śmierdzi. Może jakaś psychopatka oblała to dziecko wrzątkiem? To jakas klika, jedno kryje drugie. Co to znaczy, że nie można dojść jaki był przebieg zdarzeń???Nikt nic nie widział? Dziecko było samo czy jak??
    Może dziecko samo poraczkowało, wstawilo wodę na gaz i się oblało?

    • 134 4

    • Punktowe oparzenie

      Opiekunka trzymala raczke nad czajnikiem .

      • 0 0

    • Kłamstwo ma krutkie nóżki

      Dziwi mnie jak to możliwe, że w takiej placówce dziecko miało dostęp do czajnika. Zaniechanie wezwania karetki jest już wystarczającym powodem do ukarania wszystkich dorosłych osób, które wiedziały o zdarzeniu. Inne wyjaśnienie to, że osoby te mają jakieś ograniczenie, zaburzenie psychiczne? i dlatego źle oceniły sytuacje. W każdy razie, co one tam robią? Rodzice, zabierajcie swoje dzieci z tego miejsca.

      • 12 1

    • ....może było niegrzeczne itd. Opiekunce puściły nerwy...

      ...jeżeli odmawiają zeznań, nawet takie chore hipotezy trzeba brać pod uwagę

      • 20 2

    • 1,5 roczne dziecko już chodzi xd

      • 7 2

  • (3)

    Droga właścicielko. Napewno to czytasz. Powinni zaorać tę Twoją pseudo firemkę, Ciebie zrujnować finansowo i psychicznie. Nadajesz sie do tarcia chrzanu, a nie prowadzenia biznesu. Każdy popełnia błędy, owszem. Jest tylko mała różnica pomiędzy byciem kretynem i wieśniakiem, a łajzą bez honoru. Nazywa się to ODPOWIEDZIALNOŚĆ za swoje czyny. Przyznać się, przeprosić, wziąć kredyt, sprzedać wszystko co się posiada i uratować NORMALNE życie temu dzieciakowi. To by było coś. W ten sposób jaki grasz na sprawie jest słaby wizerunkowo i szkodzi całej branży, a siebie stawiasz droga Pani w sytuacji typowej "cebuli" która chce zamieść sprawę pod dywan ratując swoje własne 4 litery.

    • 74 1

    • (1)

      Nic dodac, nic ując. Bardzo dobrze ujęte. Myślę tak samo i życzę zdrowia temu chłopcu.

      • 7 0

      • Skneruska

        Tak Beatko. .pieniądze to nie wszystko.a ty zawsze byłaś pazura na kase!a ludzi tam pracujących traktowałas jak stolec. Oczywiście pomijając swoją rodzinkę bez wykształcenia i jakiegokolwiek doświadczenia.

        • 2 0

    • Ale przecież ona własnie się pozbyła firmy mimo, że jeszcze ma nadzieję, że ją ma. Nazwa MUSZELKA z Gdyni dobrze zapadnie w pamięci ludziom.

      • 16 0

  • ludzie wypadki się zdarzają (3)

    A wy wierzycie we wszystko co prasa napisze...już w tytule jest kłamstwo bo jaki lekarz zrobiłby 5 przeszczepów w 2 tyg

    • 2 32

    • Czytaj że zrozumieniem

      Czytaj że zrozumieniem a nie tak tak tobie pasuje

      • 0 0

    • Pięć operacji przecinek przeszczepy skóry

      Niestety to prawda, znam tą sprawę.
      Każda ingerencja chirurgiczna była niestety operacją pod głęboką narkozą....

      • 6 0

    • 5 operacji napisali, nie przeszczepów

      z drugiej strony dramatyzm narracji artykułu faktycznie nie sprzyja obiektywności przekazu. Poczekajmy co powie sąd. Prawo do odmowy odpowiedzi na pytanie przysługuje każdemu, mamy domniemanie niewinności. Co nie znaczy że mądry sąd tego nie zauważy i nie wyciągnie wniosków.

      Postanowienie o umorzeniu dochodzenia przez prokuraturę można zaskarżyć w ciągu 7 dni jeśli jest się stroną. Ja bym ich jeszcze trochę pogonił do roboty. Co za absurdalny powód... "brak znamion czynu zabronionego" i "niewykrycie sprawców" - wyszły już z mody?

      • 3 0

  • winny caly personel

    odzskodowanie dla rodziny od zlobka min 100 tys. zl.

    • 2 0

  • Mama z Muszelki (2)

    Mam tam dziecko-było w żłobku kiedy to się wydarzyło.Dowiedziałam się kilka mcy po zdarzeniu od znajomej policjantki.W żłobku nikt nic nie mówił.Pani Beata nie jest człowiekiem godnym zaufania.Często kręci i jest średnio ogarnięta.Ale panie opiekujące się dziećmi to inna sprawa- bardzo miłe, opiekuńcze, moje dziecko je uwielbia.Wypadki chodzą po ludziach ale w takiej sytuacji oprócz matki natychmiast powinna być wezwana karetka.A kuchnia zarówno w klubiku i w pkolu powinna być zabezpieczona np bramkami

    • 8 1

    • do mama z muszelki (1)

      "Mam tam dziecko,Pani Beata nie jest człowiekiem godnym zaufania." dobreeeeeee

      • 0 1

      • Mama z Muszelki

        Bo kręci i kłamie prosto w oczy.A dziećmi nie zajmuje się ona tylko Opiekunki, którym ufam.

        • 2 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane