• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Pierwszy żagiel w alei

Jacek Główczyński
24 lipca 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Mateusz Kusznierewicz jest najmłodszym sportowcem i pierwszym żeglarzem uhonorowanym we władysławowskiej Alei Gwiazd. 28-latek w klasie Finn dopłynął do tytułu mistrza igrzysk olimpijskich (1996), dwóch złotych medali mistrzostw świata (1998, 2000) i jednego z mistrzostw Europy (2000), by poprzestać na wymienieniu najbaradziej wartościowych sukcesów.

- Jak się pan czuje jako właściciel kawałka ziemi z gwiazdą?
- Rewelacyjnie. To bardzo fajne miejsce. Cieszę się niezmiernie. Dzięki tej imprezie mogłem na chwilę oderwać się od rzeczywistości, wyjść z tego ferworu startów w regatach. Myślę, że jest to jednocześnie nowy impuls do kolejnych wyzwań.
- Czyli nie grozi panu spoczęcie na laurach?
- Oczywiście, że nie. Ta aleja, plebiscyty to miły, ale tylko dodatek do tego, co robię. Nigdy nie zastanawiam się, czy dostanę gwiazdę albo które miejsce zajmę w plebiscycie. To nie jest uzależnione ode mnie. Natomiast to, co dzieje się na wodzie, mogę kontrolować. Tam sukces czy porażka to tylko moja zasługa lub wina.
- Najmłodszy w alei. Czy to coś znaczy dla pana?
- Naprawdę jestem najmłodszy? Tym większą mam satysfakcję, że w tak młodym wieku udało mi się dotrzeć tak wysoko w Polsce. Ale przede wszystkim miło mi, że znalazlem się w gronie wielu starszych mistrzów, którzy w przeszłości uzyskiwali wspaniałe wyniki.
- Jest pan pierwszym żeglarzem w alei. To wyróżnienie może być dobrą legitymacją do miana najlepszego zawodnika w kraju w historii tej dyscypliny?
- Nie chciałbym w ten sposób tego puentować. W żeglarstwie w przeszłości było wiele znakomitych postaci, a i współcześni osiągają coraz lepsze wyniki. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości i oni będą mogli odsłonić swoje gwiazdy, a ja nie będę jedynym żeglarzem.
- Organizatorzy zdradzili, że termin tegorocznych uroczystości został dostosowany do pańskiego kalendarza startów. Co w tym roku jest w nim najważniejsze?
- Będą regaty przedolimpijskie w Grecji, ale potraktuję je jako trening, zapoznanie się z akwenem, na którym przyjdzie walczyć za rok na igrzyskach. W tym roku tak naprawdę zależy mi na jednej imprezie - mistrzostwach świata w Hiszpanii. To jej były podporządkowane przygotowania w tym sezonie.
- W mistrzostwach Europy zdobył pan srebrny medal, a duże szanse na najniższy stopień podium miał Wacław Szukiel. Reaty w Helsinkach uzmysłowiły nam, że polski Finn to nie tylko Kusznierewicz. Czuje pan oddech krajowych rywali na plecach?
- Cały czas trzeba oglądać się za siebie, nie można lekceważyć żadnego rywala. Zresztą zawsze powtarzałem, że Wacek czy jego brat Rafał są dla mnie godnymi rywali. Cieszę się, że zaczynają osiągać coraz lepsze wyniki. Jednak na pewno nie obawiam się ich. Patrzę na swoje żeglarstwo nie w perspektywie krajowej, ale globalnej. Chcę być najlepszy na świecie!

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane