• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Prokom Arka Gdynia - Wisła Kraków 2:0

star.
4 sierpnia 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Kibice przed sądem
Wielki mecz, wielki sukces, wielka sensacja. Centralne media używały nawet określenia supersensacja. Tak tworzy się historia i legenda klubu. Radość w Gdyni i, wbrew pozorom, radość też w podzielonym Krakowie. Fani żółto-niebieskich często skandowali nazwę Cracovii.

1:0 PODSTAWEK (7), 2:0 MURAWSKI (38).
Sędzia: Granat (Warszawa). Widzów 8500.
Żółte kartki: ULANOWSKI (22, faul na Szymkowiaku), WORONIECKI (31, faul na Szymkowiaku), MURAWSKI (85, faul na Kuzerze), KUŁYK (86, faul na Szymkowiaku) - Stolarczyk (47, faul na Smarzyńskim), Strąk (69, niesportowe zachowanie), Pater (80, wymuszanie karnego), Piekutowski (86, niesportowe zachowanie), Gorawski (90, niesportowe zachowanie).

ARKA: Wyłupski 7 - Kowalski 7 (74 Kupcewicz -), Woroniecki 7, Siara 7, Serocki 7 - Smarzyński 8, Murawski 8 (87 Stencel -), Ulanowski 8, Stasiuk 7 - Podstawek 8, Kułyk 7. TRENER: Kusto.
WISŁA: Piekutowski 5 - Baszczyński 4, Jop 4, Paszulewicz 4, Stolarczyk 3 (72 Kuzera -) - Pater 3, Strąk 3, Szymkowiak 4, Brożek 3 (46 Gorawski 2) - Frankowski 5 (63 Dubicki -), Żurawski 5. TRENER: Kasperczak.

Wielkie wydarzenie przyciąga ważne osobistości. Na trybunie VIP dostrzegliśmy więc Annę Stopkę z Prokomu, prezydenta Sopotu, Jacka Karnowskiego oraz ministra Adama Giersza. Wielkie chwile i wielkie emocje usankcjonowały to, co wielokrotnie na łamach "Głosu" podkreślali nasi fachowcy. Gdynię stać na ekstraklasę i nie ma żadnego powodu, aby drżeć przed rywalizacją z najlepszymi w kraju. Drużyna i kibice są na to - przynajmniej na walkę - gotowi.

Jest prawdą, że nic tak nie motywuje jak wielki przeciwnik. W sobotę pokonać Wisłę znaczyło być na ustach całej piłkarskiej Polski.

Nieważne, że połowa kraju rozgrzeszy krakowian plagą absencji. Marek Kusto też może wymienić litanię nieobecnych, począwszy od gwiazd bloku obronnego. W pewnym sensie prorokował to Michał Smarzyński. Zdobywcy dubletu prawdopodobnie popełnili grzech zaniechania. Nie sprawdzili, co Arka potrafi w domu, a przy tym - mimo intensywnej rozgrzewki - rozpoczęli grę ślamazarnie, będąc myślami gdzie indziej, pewnikiem w Nikozji. Przyznał to Jerzy Kowalik, drugi trener gości, którego poznaliśmy trzy lata temu, podczas pamiętnej gry Hutnik - Lechia-Polonia. Płakał, gdy biało-zieloni spuścili jego zespół do III ligi. Ma chłop pecha do Trójmiasta, ale - jak wszyscy z Krakowa - godnie przyjął porażkę. Najbardziej bezceremonialny był Maciej Żurawski: "Graliśmy słabo. Dlaczego? Bo byliśmy słabi, wszyscy zawiedliśmy." Paradoksalnie musiało to zmartwić prawdziwych sympatyków futbolu. Wszyscy przecież chcemy oglądać "Białą Gwiazdę" w Lidze Mistrzów.

Rację miał złośliwy zazwyczaj Wojciech Kowalczyk, który nazwał krakowską obronę formacją drużyny podwórkowej.

Jednak nie zobaczylibyśmy tego na własne oczy, gdyby nie konsekwencja Kusty, który chciał, żeby - bez względu na klasę rywala - gdynianie grali swoje i zagrali czwórką obrońców. Bez pauzującego za kartki Artura Serockiego nie było to możliwe w Wejherowie, ale w sobotę nic już nie stało na przeszkodzie. Pardon, nic oprócz strachu i alternatywy w postaci gry destrukcyjnej. Arkowcy nie okazali nawet cienia słabości. Z pierwszym gwizdkiem ruszyli do natarcia. Tym, bez dwóch zdań, zaskoczyli przyjezdnych. Nie każdy z nimi tak sobie pogrywa. Nagrodą był szybko zdobyty gol (spory błąd Piekutowskiego, więc nie dziwne, że klub szuka lepszego bramkarza). Gol, który - jak wiemy z doświadczeń poprzedniego sezonu - działa na Arkę niczym cysterna Red Bulla na osowiałego małolata. Nikt z tych, którzy opanowali emocje, nie może zaprzeczyć, iż nasz zespół ani przez moment nie był zagrożony. Na całe lata zapamiętamy fragment od drugiego gola do przerwy, kiedy miejscowi zamknęli niewątpliwie zszokowanego mistrza na jego polu karnym. W takie rzeczy nie wierzy się, dopóki się ich nie zobaczy. W radosnym tłumie Bogdan BasałajZdzisław Kapka, którzy rządzą w Wiśle, siedzieli posępni, jakby przybici do krzesełek.

Wielkim zwycięstwem Arka zawiesiła sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Traktujemy to jako odpowiedź zespołu na słowa Ryszarda Krauze, głównego sponsora klubu. W środku tygodnia, na łamach "DB", w ten sposób skwitował pytanie o apetyty Arki na ekstraklasę: "Mam nadzieję, że żartują." Coś nam się zdaje, że nie.

Minuta po minucie
Mecz zaczął się dużo wcześniej. Już kwadrans po godzinie 17. w kierunku stadionu ciągnęły grupy kibiców. Przed grą nikt nie był zainteresowany, czy dotrą do Redłowa szalikowcy Wisły i Lechii. Tłum żył widowiskiem. O 18.30 trybuny były pełne i gotowe do próby mikrofonu i stadionu poprowadzonej z "górki" na łuku pod zegarem przez Mariusza Jędrzejewskiego. Umiejętnie dozowany przez "Megafona" doping, wolny od natarczywości słynnego spikera z Legii, wypadł wspaniale. Raz padło słowo na "k", ale wierzymy, że to z gorączki zdarzeń i emocji. Bo zaprawdę działo się tyle, ile w kilku meczach razem wziętych. Oto najgorętsze minuty...

2. minuta - pierwsza oznaka, że lewa flanka Wisły (Stolarczyk, Brożek) stoi otworem dla Smarzyńskiego i kolegów. Szarżujący "Smoleń" sprytnie zagrał do Murawskiego, ale ten z 14 m trafił w nogę obrońcy.
5. - trener Kasperczak zobaczył, że lepiej będzie mu na ławce. Kiedy rzucił się do linii bocznej protestując przeciwko minimalnemu ofsajdowi Żurawskiego, kibice nie baczyli na siwe włosy znakomitości.
7. - rzut wolny Murawskiego z boku pola karnego, już drugi taki. Wiślacy ratowali się faulami. Dobrze bitą piłkę natychmiast, z 12 m, uderzył z powietrza Kułyk. Piekutowski odbił przed siebie, Podstawkowi prosto pod nogi. 1:0!!!
8. - riposta mistrza. Wyłupski, ofiarnym padem, przeciął bardzo groźne dośrodkowanie spod linii końcowej.
10. - na 20. metrze Piekutowski musiał ubiec Podstawka. Inaczej byłoby 2:0.
25. - Piekutowski wygrywa pojedynek z Podstawkiem, który nic sobie nie robił z asysty Paszulewicza i jak taran wbiegł w pole karne.
33. - uff, blisko wyrównania. Brożek wykonywał rzut rożny. Wyłupski stał do końca na linii i w efekcie niewiele zrobiłby, gdyby "główka" Paszulewicza z 6 m trafiła w światło bramki.
36. - osamotniony w przodzie Frankowski strzela w długi róg, lecz nasz bramkarz nie mógł tego nie złapać.
38. - niemożliwe! 2:0!!! W okolicy środka boiska Smarzyński dogonił piłkę uciekającą na aut. Zrobił z nią z dziesięć kroków i zagrał prostopadle do "Murasia". Jop był w tym momencie zakręcony jak słoik na zimę. Rafał, powołany do kadry olimpijskiej, zdumiał wszystkich spokojem w sytuacji sam na sam. Gdy wybiegający Piekutowski siadał na tyłku, najmłodszy z gdynian podciął futbolówkę. Miód i poezja.
43. - po rogu dym i Kowalskiemu niewiele zabrakło, aby z czwartego metra wepchnąć piłkę do siatki.
49. - błyskotliwy zwód Frankowskiego, lecz i pełna ekspresji reakcja Wyłupskiego, który za polem bramkowym rzucił się Żurawskiemu pod nogi.
50. - Smarzyński strzelał z narożnika "16". Niecelnie, ale to była dobra akcja. Czas leciał.
52. - Murawski do Kułyka i uderzenie napastnika z 10 m. Znowu obok. W tej chwili trener Jaszczerski sygnalizuje potrzebę włączenia jupiterów. Rzeczywiście, zrobiło się szaro.
54. - Żurawski uderzył z 25 m - Wyłupski sparował piłkę na róg.
58. - bezradność wielkiego "Żurawia", z konieczności szukającego piłki w środku pola. Zagrywa szeroko do Baszczyńskiego, ale źle. Arka ma aut, kibice - radochę.
59. - Frankowski chybił w sytuacji sam na sam, choć pozycję miał trudną, strzelał z ostrego kąta.
60. - płaski strzał Podstawka z 16 m. Zbyt lekki, aby Piekutowski ponownie miał "wypluć" piłkę.
65. - prawie 50 rac świetlnych rozbłysło pod zegarem. Dymy spowiły bramkę Arki, sędzia przerwał grę na 2 min. Będzie kara finansowa. "Megafon" krzyczał "Nie rzucać!", ale ze dwóch wariatów się znalazło. Czy działał w tym momencie monitoring?
70. - dopiero teraz jupitery zaświeciły pełnym blaskiem, wszystkimi lampami. Dziwne te opóźnienie.
73. - pudło Dubickiego z 8 m.
80. - Pater wymusza karnego, za co dostaje kartkę. Szymkowiak ostro protestuje.
86. - przed polem karnym Wisły Kułyk brutalnie atakuje ręką od tyłu Szymkowiaka. Goście kończą w "10".
89. - piękny, acz niecelny, wolej Żurawskiego z 14 m.
90. - sędzia dolicza 4 min, a stadion już skanduje: "Na kolana!"

Notowania Głosu
WYŁUPSKI -
w 28. wyskoczył do wrzutki z rogu z tak zadartą nogą, że mało kto by mu podskoczył. Odważny, pewny siebie. Słabo, nawet anemicznie, a to było już widać w Wejherowie, wybija "piątki".
KOWALSKI - pilnie uczył się w Zamościu, skorzystał na regularnych występach. Początek miał bombowy. W jego interwencjach był spryt i zimna krew. W 28 i 36 min jednak nie uniknął błędów. W 71 min, gdy blokował Żurawskiego, złapały go kurcze i niebawem opuścił boisko.
WORONIECKI - grał jak zawsze, pewnie i zdecydowanie. Gdy trzeba, zaostrza. Nie zostawia partnerów ze swoimi błędami. Tak było w 31 min, kiedy ściął Szymkowiaka na środku boiska.
SIARA - czy to będzie najlepsza para stoperów w lidze? Bardzo możliwe. Nowy arkowiec posiada umiejętność, którą nie zawsze objawiał "Mario" - precyzyjne, crossowe zagrania na 30-40 m. Oprócz tego jest nad wyraz opanowany.
SEROCKI - czwarty do brydża w obronie. To była mistrzowska rozgrywka. Istotą systemu 4-4-2 jest porozumienie i zgranie. Arkowcy dołożyli do tego ofiarność i dar uzupełniania się. Wielki szlem.
SMARZYŃSKI - znakomita partia. Goście nie znaleźli sposobu, jak go zatrzymać. Już od pierwszych minut poniewierał nimi, nie mając zahamowań przed elementem, który przesądza dziś o wynikach - mianowicie grą jeden na jeden.
MURAWSKI - rzeczywiście będzie z niego lider pęłną gębą. Jest szalenie istotne, że świetnie rozumie się z dwoma starymi kolegami z drugiej linii. Gdyby mieć pewność, że będą zdrowi, niedoszły transfer doświadczonego playmakera (Holc, Podbrożny) mógłby wydać się niepotrzebny.
ULANOWSKI - postawa "Ulego", kapitana żółto-niebieskich, zdumiewa. Rozpoczął właśnie dziesiąty sezon w Arce i ciągle wspina się po drabince. Jego przechwyty i umiejętność przewidywania pozwoliły opanować centrum.
STASIUK - mamy poważne wątpliwości, czy faktycznie mu obojętnie, którą nogą gra. Nowy lewoskrzydłowy znacznie częściej operuje prawą, nawet wtedy, gdy to mniej wygodne. W ofensywie brakowało mu siły przebicia (nie zademonstronował mierzonych dośrodkowań), ale znakomicie - właściwie jako piąty obrońca - we właściwych momentach odnajdywał się na własnym polu karnym.
PODSTAWEK - zdobywca gola, który ustawił mecz. Trzeci gol w pucharze. Każdy z nich pokazywał, że snajper z Polaru czuje bluesa w polu karnym. Zabiera się też do bicia rzutów wolnych.
KUŁYK - pomocnicy zyskali pewność, że zagrana do przodu piłka nie wróci do nich tak szybko. Miło było patrzeć jak rosły napastnik bierze na plecy Baszczyńskiego, zastawia się, blokuje. To nie Józefowicz ani Rusinek. Ciężko będzie Kukulskiemu wepchnąć się do tak funkcjonującego napadu.


Kometarze pomeczowe

Henryk Kasperczak: Arkowców w ogóle nie znam
Nigdy dotąd nie było tak tłoczno w małej sali konferencyjnej obok szatni, a że pomieszczenie nie posiada okien, w mgnieniu oka atmosfera tak się zagęściła, że pewnie siekiera sama zawisłaby w powietrzu. Marek Kusto rozpinał górne guziki koszuli, Henryk Kasperczak ocierał pot z czoła...

Wszyscy czekali na reakcję trenera Wisły, szczególnie dziennikarze z Krakowa i szukająca sensacji kamera TVN 24. Tak znakomitego szkoleniowca rzadko gościmy, więc - mimo że został pokonany - i nam, miejscowym zależało, aby... się rozgadał.

- Trzeba powiedzieć, że doszło do niespodzianki, przegraliśmy zasłużenie - przyznał na dzień dobry. Z twarzy wielkiego ongiś piłkarza biły spokój i pokora. - Wyeliminować mistrza to zawsze duża sprawa. Arka zagrała bardzo dobrze, i technicznie, i taktycznie. Wisła - słabiej. Także nieskutecznie, nie zdobyliśmy przecież gola, co rzadko się zdarza. Były błędy w kryciu. Słabo graliśmy bokami. Wypadli Kosowski, Uche i wreszcie uraz wykluczył Brasilię. Trzeba wymyślić coś nowego. Gospodarze lepiej opanowali środek boiska. Mamy kłopoty, dużo kontuzji. No to odpadliśmy. Poprawimy się w następnej edycji. Szkoda, że tak się stało, żałujemy, ale tragedii z tego nie robimy. Życzę gdynianom, aby zaszli jak najdalej, daj Boże - skoro pokonali obrońcę trofeum - żeby teraz sami po nie sięgnęli. Życzę im tego z całego serca.
- Co pana bardziej martwi: styl gry czy kontuzje?
- Obie te rzeczy po połowie. Szymkowiak i Pater mają problemy mięśniowe... Niezadowolony byłem z całego meczu. Przeciwko nam stanęła drużyna niesamowicie umotywowana, ale my to znamy. O indywidualne oceny nie jest ze mną tak łatwo. (uśmiech) Zespół przegrywa i wygrywa razem. Moje niezadowolenie wynikało również z faktu, że graliśmy od razu po Pucharze Europy. Termin PZPN nie był dla nas sprzyjający. Zabrakło nam świeżości, ujawniło się zmęczenie trudnym meczem z Omonią. I to jeszcze tak trafiło, że musieliśmy jechać na drugi koniec Polski.
- Czy wyróżni pan któregoś z arkowców?
- Ja ich w ogóle nie znam, nigdy wcześniej nie widziałem. I jeszcze te numery mają takie niewidoczne.

Marek Kusto: Najlepszy za nami
Chłopakom bardzo zależało, żeby się dobrze zaprezentować. Czasem rzeczy, wydawałoby się niemożliwe, stają się faktem. W pucharach tak bywa. Zagraliśmy ambitnie, cały czas staraliśmy się grać otwarcie. Za tydzień liga, a to rywalizacja zupełnie inna, składająca się z 34 meczów. Chcemy w nich grać tak jak dzisiaj. Kiedy wrócą kontuzjowani gracze, powinno być lepiej. Obojętne, na kogo trafimy w PP. Najbardziej atrakcyjnego przeciwnika mamy już za sobą.

MIROSŁAW SIARA: Graliśmy nowym systemem, trener może i miał drobne wątpliwości, czy to aby nie za duże ryzyko, jednak opłaciło się. Dobrze ustawialiśmy się, zagęszczaliśmy środek pola. Chociaż z czasem powinniśmy więcej grać od tyłu, unikać wybijanki. Wisła była trochę zmęczona. Nie tyle zlekceważyła nas, ile nie dała z siebie maksimum na początku. A potem było za późno.

ŁUKASZ STASIUK: Zagraliśmy na niesamowitej ambicji, podbudowani tym, że przyjechała taka firma. Daliśmy z siebie sto procent. Pewnie gdybyśmy grali z nimi dziesięć spotkań, wygralibyśmy tylko to jedno. Fantastycznie, że wypadło ono akurat w tym momencie. Cała Polska będzie o tym mówić. Trochę nas zlekceważyli, szybko padły bramki. Świetnie funkcjonowała nasza taktyka obronna, idealnie przesuwaliśmy się blokiem.

GRZEGORZ PODSTAWEK: Mecz z takim przeciwnikiem zawsze stanowi wspaniałą okazję do wypromowania się. W przerwie zachowywaliśmy spokój, jeszcze nie było entuzjazmu, wracaliśmy na boisko, jakby był remis, z myślą że trzeba grać tak, jak graliśmy.

MARCIN BASZCZYŃSKI: Gospodarze grali bardzo agresywnie, chcieli się pokazać. Po przerwie cofnęli się, bronili całą drużyną, a my nie potrafiliśmy przedostać się pod bramkę Wyłupskiego. Zawiedliśmy swoich kibiców, w każdej formacji mieliśmy słabe punkty.

JACEK PASZULEWICZ: Arka była lepsza o dwie bramki. Tak to jest, że przeciwko Wiśle wszyscy grają mecz życia. Rodzi się tutaj, zresztą od dawna, mocny klub. W przerwie było spokojnie, trener analizował wydarzenia na gorąco, formułował wskazówki, byliśmy bardziej skoncentrowani. Jednak gdynianie nie pozwolili rozwinąć nam skrzydeł. Tylko bramka kontaktowa mogłaby odmienić losy gry.

JACEK KARNOWSKI (prezydent Sopotu): Bardzo szybka, zdecydowana, męska gra. Wisła rzeczywiście skończyła na kolanach. W moich oczach, mistrzowie Polski nie byli w stanie nic zrobić. Przyjechałem do Gdyni z synami, którzy grają w juniorach młodszych KP Sopot. Również z racji urzędu interesuję się piłką, jednak wiadomo, że takiej drużyny jak tutaj nie zrobimy.

ZDZISŁAW KAPKA (menedżer Wisły): Zwyciężył zespół lepszy. Należy pogratulować Arce, że ma taką drużynę. Jeśli w lidze będzie grać z takim zaangażowaniem, szanse na powrót Gdyni do ekstraklasy będą bardzo duże. Życzę wam tego. Proszę nie szukać przyczyn słabej postawy Wisły.

DARIUSZ JASKULSKI: Wielka niespodzianka, atmosfera znakomita, gra Arki rewelacyjna. Bardzo się cieszę z tego wszystkiego. Gratulacje dla Marka Kusty i ludzi, którzy to zrobili. Zespół gania niesamowicie, a o to przecież chodzi. Ale nie jest dobrze z polską piłką. Gdy tylu reprezentantów nie radzi sobie z drugoligowcami.



Gdynia nie była wyjątkiem. W sobotę sensacja goniła sensację. Nie ma już w PP jego zdobywcy, również finalisty oraz półfinalistów ostatniej edycji. Nie ma mistrza i wicemistrza kraju! Losowanie następnej rundy (17.09.) odbędzie się bez żadnych reguł.

Flota wyeliminowała w dogrywce (tzw. srebrny gol) Widzew, mimo że od 50 min grała w "10". Dla odmiany nowa Pogoń, którą dopingowało 8000 kibiców, wykorzystała osłabienie Groclinu (czerwona kartka dla Sobolewskiego w 94 min).

II runda, 1/16 finału:
MKS POGOŃ - Groclin 1:0 (Bugaj 113), FLOTA ŚWINOUJŚCIE (III) - Widzew 2:1 d. (Mikuła 27 i 103 - Rybski 6), ODRA UNIA OPOLE (III) - Wisła Płock 2:1 (Ruchlewicz 53, Sobotta 60 - Terlecki 22), Bełchatów - AMICA 1:3 (Popek 72 - Kryszałowicz 21, 61 i 75), Radomsko - POLONIA WARSZAWA 1:4 (R.Kowalczyk 52 - Nuckowski 16 i 30, Markiewicz 22-s, Borkowski 56-s), Stal Stalowa Wola (III) - KATOWICE 1:3 (Michalak 26 - Wróbel 22 i 51, Kroczek 90), Promień Żary (III) - GÓRNIK ZABRZE 2:7 (Czyżyk 71, Gad 86 - Probierz 16 i 42, Sikora 29, Niżnik 53-k, Bukalski 78-k, Buśkiewicz 83 i 90), Progress Jelenia Góra (IV) - LECH 0:3 (Kaliszan 11, Reiss 18, Zakrzewski 90), Ceramika Paradyż (IV) - ODRA WODZISŁAW ŚL. 0:4 (Ziarkowski 25, 36, 59 i 60), GÓRNIK POLKOWICE - KSZO 6:0 (Urbaniak 3, Narwojsz 2, Wojtarowicz), JAGIELLONIA - Zagłębie Lubin 2:1 d. (Dzienis 58, Kobeszko 103 - Olszowiak 17), ALUMINIUM - Garbarnia 2:0 (Lamberski 21, Wołczek 69), KOLPORTER KIELCE (III) - Ruch Chorzów 2:0 (Cichoń 8, Gołąbek 88), RAKÓW CZĘSTOCHOWA (IV) - Pogoń SSA 3:0 (walkower), Tłoki - Legia (20 bm.).
Głos Wybrzeżastar.

Opinie (70)

  • Panowie, odnieśliśmy sukces ale z drugiej strony wstyd mi niektórych komentarzy, jakie można poczytać na tym portalu oraz na innych np. w prasie. Jak normalny człowiek może gratulować policji pacyfikacji? Zadajmy sobie pytanie kto ponosi za to wszystko odpowiedzialność? Czy organizatorzy oraz policja są bez winy? Jakim prawem ogranicza się prawa człowieka do poruszania się, zakazując mu wstępu oraz wydaje się wyrok z góry? Jeżeli dobrze wiem, to w naszym kraju nie można ukarać człowieka za domniemanie popełnienia przestępstwa, a takim czymś wg mnie jest odgórne założenie że kibice przyjezdni przyjadą tylko w jednym celu. A może część z nich chciała zobaczyć w akcji mistrza Polski a ktoś pozbawił ich tego jednym pismem - w końcu tak często mamy szanse oglądać na Wybrzeżu nasze eksportwoe zespoły. Po drugie niech ktoś wytłumaczy mi logikę działania policji, która eskortowała kibiców z Gdańska do Gdyni, aby w Gdyni kazać im zawrócić. Czy policja z Gdańska i Gdyni nie konsultowała się ze sobą wcześniej? Po co było wypuszczać kibiców z Gdańska i robić im nadzieję. Ludzie nie dajcie się ponieść emocjom i spójrzcie na to z dystansem. W końcu jak duże zaufanie ma w naszym kraju policja?
    P.S. Juhas, piszesz że ganianie po ulicach to folklor sprzed 20 lat. Widać zapomniałeś, że ten folklor nie tak dawno mogliśmy obserwować we Wrocławiu z udziałem kibiców Arki, a poza tym takie wydarzenia możemy obserwować nie tylko w Polsce ale i w krajach bardziej rozwiniętych gospodarczo i kulturowo. Nie ma się czym chwalić jaka to super była atmosfera na trybunach, jeżeli był to teatr jednego widza. Zasada, że "u nas jest wszytsko ładnie, bo nie wpuszczamy kibiców drużyn przeciwnych" nie jest dobrym rozwiązaniem.

    • 0 0

  • brafo dla arki !

    Chyle czoła dla całego zespołu arki.

    Jednak nie rozumiem dzialania organizatorow meczu . jak mona kogos nie wpuscic na stadion , sorry ale to jest juz ograniczenie wolnosc. a co do atmosfery w recenzji opisano ze raz bylo slowa na k.... :/ a jak byly zmiany w wisle to sie darli wyp......
    dzialanie policji tez bylo prowokujace jak ktos juz napisal po co eskortowac kibicow skoro potem karze im sie zawrocic ??? :/
    co do sponsoringu to teraz zaden klub nie moze zaistniec bez wsparcia finansowego.
    zobaczcie na trefl sopot zdobyli wice mistrzostwo i juz prokom wycofal sporo pieniedzy na nastepny sezon :/

    • 0 0

  • analogicznie

    analogicznie do przedmowcy: po co jechac na mecz skoro sie wie ze sie nie wejdzie??

    • 0 0

  • Jedno jest pewne

    Lechia z pseudokibicami zadymiarzami na pewno sie nie podniesie. Rachunek jest prosty = : Nikt nie bedzei chcial sponsorowac druzyny demolki.

    • 0 0

  • Ograniczanie wolności???O czym wy bredzicie.

    Kto naprawdę chciał obejrzeć mecz a nie porzucać kamykami ten na meczu był i mecz obejrzał!!!
    Na meczu był nie jeden Lechista (wiem to z forum Lechii) i jak widać dla nich nie było problemu z dostaniem się na stadion.
    A że klub nie chciał zorganizowanych hord zadymiarzy to inna sprawa.Moim zdaniem dobrze się stało.Jako zorganizowane grupy oglądajcie mecze swojej Lechii a nie przeszkadzajcie nam ogldać naszej Areczki>Dzięki temu że was nie było to obyło się bez wyzwisk,wiązanek na inne kluby itp.był tylko doping dla naszego ukochanego klubu ARKA GDYNIA !!!!!!

    • 0 0

  • Do Anonima

    Wstydzisz się podpisać? "Kto naprawdę chciał obejrzeć mecz a nie porzucać kamykami ten na meczu był i mecz obejrzał!!!" Wyobrażasz sobie kibica Arki wśród tłumu biało-zielonych na meczu np. Lechia-Lech lub Lechia-Cracovia, oglądającego spokojnie i bez emocji mecz lub poddającęgo się atmosferze na stadionie? Ja sobie nie wyobrażam i tak samo nie widzę siebie stojącego spokojnie pomiędzy kibicami Arki.

    • 0 0

  • Ja i moi kolesie jechaliśmy na mecz.
    Do ostatniej chwili wierzyłem, że wejdziemy.
    Nie przyjmowałem do pały,
    że podróż skończy sie przed stadionem.
    Dlatego jestem rozgoryczony i rozczarowany przede wszystkim Waszą postawą.
    Jeszcze te dzisiejsze komentarze...
    Meczu nie obejrzałem, tylu ludzi zawiniętych...

    To był ostatni mój post w tym temacie.

    Dobrej zabawy przy okazji kolejnego meczu
    (wpuścicie przyjaciół z Lubina ?).

    • 0 0

  • Strzały...

    Radio Gdańsk podało, że policja przyznała się do użycia broni. Wcześniej jednak zdecydowanie temu zaprzeczali. Co jeszcze chowają w ukryciu?

    • 0 0

  • Władze Gdyni rulez:/

    Ja powiem tylko tyle, że jest mi przykro. Mieszkam w Gdańsku, od kilku lat kibucuję Wiśle... Do tej pory nie miałam niestety okazji do zobaczenia ich w akcji na żywo , a tu proszę! Blisko, mam czas i pieniądze na bilety. I co? I władze Gdynii wydały pisemko... Dziękuję bardzo:/ Jeżeli w taki sposób chcą zachęcić nas do przychodzenia na mecze, to taktyka, nie powiem - świetna:/ Zadymy bym nie robiła, ja osobą konfliktową nie jestem... Chciałam tylko zobaczyć mecz Wisły na żywo... Życzę Gdyni, aby dalej odnosiła sukcesy, to może jeszcze kiedyś Krakowianie tu przyjadą;) A Lechii życzę, by lepiej wychowała swoich "kibiców"...

    • 0 0

  • Bravo!

    Choć nie jestem kibicem piłkarskim, to miło jest usłyszeć, że klub piłkarski Arka z rodzinnego miasta odniósł taki sukces w meczu z Wisłą.
    Gratuluję i życzę wiecej takich sukcesów.

    P.S.Pozdrawiam wszystkich fanów Arki Gdynia

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane