• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Przeklęty Europejczyk

jag.
20 listopada 2007 (artykuł sprzed 16 lat) 
Maksymilian Wójcik został wicemistrzem Azji w windsurfingowej klasie RS:X. Deskarz SKŻ Hestia Sopot w regatach, które odbyły się w Tajlandii różnicą dwóch punktów przegrał jedynie z ho Chi Ho (Hongkong).

W Patayi rywalizowało 26 deskarzy, a popularny Max był jedynym spoza Azji. W siedmiu rozegranych wyścigach sopocian plasował się kolejno na następujących miejscach: 9, 1, 3, 3, 1, 2, 7. Szkoda, że nie doszło do tzw. wyścigu medalowego, który liczony jest podwójnie. Byłaby szansa na wygranie tych regat. Jednak równie dobrze Wójcik mógłby zostać wyprzedzony przez Japończyka Tamizawę Makotę, który był dwa punkty za nim.

Poniżej zamieszczamy fragmenty, z humorem spisanej relacji sopocianina z ostatniego dnia regat, w którym ostatecznie się nie... ścigano, ale było sporo nerwów. Notkę otrzymaliśmy dzięki uprzejmości PZŻ.

"Końcówka była bardzo wyczerpująca, nie tyle z powodu wysiłku fizycznego, co ciągłej gotowości do startu. W takich momentach czekanie to katorga. Wszyscy czekają w cieniu, obserwują warunki, popijają wodę z jakimś magicznym proszkiem w niej rozpuszczonym. Już na wejściu do klubu można było podzielić zawodników na dwie grupy. Tych, co wczoraj odprawiali modły do Buddy, Allacha bądź Jezusa, w zależności od wiary, by dzisiaj nastał dzień prawdy, w którym przeklęty Europejczyk nie wszedłby w ślizg. Ja zaś czekałem na jakiś cud, który zesłałby wiatr. Kiedy dotarliśmy na linię startu, sędzia regat miał 1,5 godziny na puszczenie ostatniego wyścigu. Raczej bez wiary na 15 węzłów, zszedłem na wodę ze świadomością nadchodzącej ciężkiej bitwy, w której na przykład może urwać mi ręce, a następnie zęby w przypadku zaciekłej walki. Kiedy jednak wiatr zaczął płatać figle, zmieniając co chwilę kierunek o 90 stopni, a czas pozostały do rozegrania wyścigu topniał, zacząłem się zastanawiać czy możliwym jest by nie było dzisiaj ścigania. Ciągle upominałem się w duchu, że co by nie było, dam z siebie wszystko, więc nie ma co liczyć na farta. Skoncentrowałem się na rozgrzewce, w końcu kierunek wiatru ustalił się i kiedy zostało 5 minut z 1,5 godziny wciągnięto flagę przygotowania do startu. Nagle, nieoczekiwana zmiana wydarzeń, został popełniony błąd w procedurze startowej, nie było jednak czasu by ją powtórzyć! W ten sposób zakończyły się mistrzostwa. Wracam do domu. Podróż potrwa... jeden dzień"
jag.

Zobacz także

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane