• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa z Jerzym Cieplińskim

Jacek Główczyński
3 września 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Jak się wydaje Nata AZS AWFiS Gdańsk w tym sezonie postawiła nie na liczbę zawodniczek, ale uniwersalność w ich grze. Niemal każdej postaci mistrzowskiej drużyny można przypisać co najmniej dwie pozycje, na których sobie z powodzeniem poradzi. I nie jest to bynajmniej przesuwanie w obrębie jednej formacji, ale rozgrywające mogą teoretycznie zagrać z powodzeniem na skrzydle bądź kole i odwrotnie. Czy ta swoista wymienność i zamienność zrobi wodę z mózgu krajowym i zagranicznym rywalkom?

- Istotnie na pozór jest nas trochę mało, ale nawet nie myślimy o czarnym scenariuszu, czyli na przykład pośpiesznym zgłaszaniu do rozgrywek w trakcie sezonu zawodniczek, które przekazaliśmy do I ligi. Te decyzje były bowiem w pełni przymyślane. Na przykład 19-letnia Monika Zawadzka będzie trenować z nami, a występować ma nadal w macierzysty MTS Kwidzyn. To będzie lepsze dla rozwoju jej talentu niż siedzenie u nas na ławce.
- Kto wypełni luki, które powstały na rozegraniu i w bramce po emigracji Karoliny Siódmiak i Galiny Łotariewej?
- Tej klasy zawodniczki trudno zastąpić. Dlatego skupiłem się nie na szukaniu jednostek, ale na poszerzeniu składu, aby ta ósma czy dziewiąta zawodniczka zbytnio nie odbiegała od tych grających w podstawowym składzie. Poniekąd się to udało. Jakość gry zespołu po tych zmianach nie powinna ucierpieć, choć w pojedynczych przypadkach liczyłem na trochę więcej.
- Czy któraś z nowych twarzy w krótkim czasie ma szanse stać się gwiazdą, ulubienicą publiczności?
- Na pewno takie możliwości drzemią w Agnieszce Wolskiej. Spory potencjał ma Justyna Łabul, ale na inaugurację nie będzie brana pod uwagę, gdyż ma kontuzję. Proszę uwierzyć mi, że nie jest łatwo przejść z drużyny, w której zdobywało się wiele bramek do innej i nadal utrzymywac wysoką skuteczność.
- Jest teoria, aby zespół budować od tyłu. Inni bramkarzowi przypisują nawet połowę wartości zespołu. Czy obsada bramki będzie ponownie naszą mocną stroną?
- Na pewno cała trójka zawodniczek jest bardzo wyrównana. Każda z nich ma bardzo dobre interwencje, ale i słabsze momenty. Przyznam się, że trudno zdecydować, która ma być tą podstawową.
- Gdy zmienia się skład drużyny, jeszcze większego znaczenia nabiera właściwe przepracowanie okresu przygotowawczego. Jest pan z tego etapu pracy zadowolony?
- Nie chciałbym, aby zabrzmiało to jak usprawiedliwienie, ale skoro takie pytanie padło, to powiem, że były pewne problemy. Przez długi okres nie było zawodniczek z kadry młodzieżowej. Potrzebują one czasu, aby wejść w nasz rytm. Dlatego, poza Kudłacz, w pierwszym okresie ligi nie mogą liczyć na wiele. Całej drużynie zabrakło sparingów. Zaczęliśmy grać dopiero za granicą. Pierwszy turniej, w Oldenburgu nie był najlepszy. W Aalborgu z każdym meczem było już coraz lepiej.
- Czyli dobrze się stało, że od początku ligi nie trzeba bić się o szóstkę, a wystarczy jedynie przypilnować ósmej pozycji. W play off i tak gra o mistrzostwo zacznie się jakby od początku?
- Play off to loteria. Ważyc w nim może każdy niuans, a tym bardziej atut własnego parkietu. Dlatego od początku rozgrywek trzeba bić się o każdy punkt, aby do drugiej fazy rozgrywek przystąpić z jak najwyższego miejsca.
- Czeka was gra na dwóch frontach: krajowym i międzynarodowym. W poprzednim sezonie od tego się uchyliliście.
- Wówczas decydowały o tym jedynie względy finansowe. Jeśli teraz stan klubowej kasy pozwoli, aby skutecznie rywalizować i w kraju, i za granicą to nie zrezygnujemy na żadnym polu.
- W przerwie wakacyjnej spory ruch panował na krajowym rynku transferowym. Zawodniczki chętnie zmieniały barwy klubowe. Jednak w powszechnej ocenie najsilniejsze składy zmontowały Jelfa i... Nata. Zgodzi się pan z taką tezą?
- Nie do końca. Na pewno Jelfa jest mocna, a my zrobimy wszystko, aby dotrzymać jej kroku. Ale nie można zapominać, że nawet beniaminkowie kontraktowały ciekawe zawodniczki i nie wiadomo, czy nie zaskoczą i na parkiecie. Według mojej oceny w tym sezonie nie należy spodziewać się dominacji jednej czy nawet dwóch zespołów. Myślę, że ton rozgrywkom będzie nadać kilka zespołów.
- Życzę, aby w pierwszym szeregu nie zabrakło Naty.


JERZY CIEPLIŃSKI: 54 lata, pracownik dydaktyczny AWFiS Gdańsk; absolwent WSWF Gdańsk, gdzie studiował pod kierunkiem m.in. Janusza Czerwińskiego i Leona Walleranda; 1974-82 pracownik Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Koszalinie i trener II-ligowego AZS; 1982-92 szkoleniowiec Startu Elbląg, z którym w 1992 roku zdobył tytuł mistrza Polski; 1993-94 trener Monteksu Lublin; 1994-99 selekcjoner reprezentacji Polski seniorek: V miejsce mistrzostwa Europy 1998, VIII miejsce mistrzostwa świata 1997, XI miejsce mistrzostwa Europy 1995; 2002-03 selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski: X miejsce mistrzostwa Europy 2002, awans do finałów mistrzostw świata 2003; w 1996 roku z akademicką reprezentacją Polski zdobył wicemistrzostwo świata.

Sezon 2000/01 rozpoczął z męską drużyną Spójni, a zakończył z paniami Naty. Przy ul. Wiejskiej pracuje do dzisiaj. Jest to jego druga przygoda trenerska z akademiczkami. Poprzednio prowadził zespół w latach 1994-97, osiągając m.in. piątą pozycję. Odszedł, gdyż ZPRP nie zgodził się, aby łączył pracę klubową z reprezentacyjną.

W trzech ostatnich sezonach współtworzył to pasmo największych osiągnięć w historii akademickiej sekcji - złoty i dwa brązowe medale w ekstraklasie oraz półfinał Challenge Cup.

Opinie (1)

  • Ciepliński to dobry fachowiec

    Dzięki takim zapaleńcom mamy takie dobre rezultaty w damskiej piłce ręcznej

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane