Krzysztof Cegielski, podobnie jak w Hamar, zakończył swój udził w turnieju Grand Prix po jedenstym biegu.
- Zaczęło się dobrze.
- Początek był bardzo dobry. Wygrałem start i później musiałem odpierać ataki Marka Lorama. Udało się, ale nie było lekko. Potem szło już gorzej.
- Trafiłeś do "polskiego" biegu i...
- Każdy z nas chciał wygrać. Przegrałem start i później nic już nie mogłem zrobić. Muszę jednak powiedzieć, że mój sprzęt nie sprawuje się najlepiej. Tuner, który opiekował się moimi motocyklami w ubiegłym roku, w tym sezonie wziął pod swoją opiekę więcej zawodników ze światowej czołówki. Nikt nie jest zadowolony z efektów jego pracy. Jakość przeszła w ilość.
- Najbardziej wewnętrzne pole chyba nie było najlepsze?
- Zgadzam się. W Bydgoszczy ten tor nigdy nie jest korzystny. Lepsze są pola zewnętrzne. Można wtedy się rozpędzić i pojechać po pasie, 1,5 metra od bandy. Znakomicie wykorzystał to chociażby mój partner z teamu, Jason Crump, atakując po zewnętrznej po wyraźnie przegranym starcie.
- W biegu ostatniej szansy popełniłeś na pierwszym wirażu błąd.
- Startując z pierwszego pola musiałem wyjść najlepiej spod taśmy. Nie udało się. Pozostało mi tylko jak najostrzej zaatakować.
- Czy kontuzja ręki miała wpływ na twój występ?
- Na pewno dawała mi się we znaki, ale nie na tyle, by tak szybko odpaść z turnieju. Ten rok jest dla mnie rokiem nauki, ma zaprocentować w przyszłości.
- Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w kolejnych rundach.