• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rozmowa z Markiem Szutowiczem, napastnikiem Unii

star.
10 sierpnia 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
- Dlaczego nie ma cię z drużyną?
- Jestem z trampkarzami Lechii na obozie w Słubicach. Nie ma obaw, pracuję nad własną formą. Pan Jastrzębowski szczegółowo rozpisał co mam robić. To tylko tydzień. Rozłąka może mi nawet dobrze zrobić, nabiorę świeżości. W domu będę w piątek, zdążę odpocząć po podróży i przygotować do inauguracji.
- Rezerwy Amiki to mistrz poprzednich rozgrywek.
- Fajnie się składa. Na dzień dobry dowiemy się, co potrafimy. To lepsze niż trafić na frajerów i grzać się łatwym zwycięstwem. Jesienią będziemy jeszcze grać przy Bałdowskiej, gdzie znamy każdą dziurę i nierówność. To boisko jest naszym atutem, aczkolwiek zdaję sobie sprawę, że wstyd gościć III-ligowców na takiej murawie. Amica może być zaskoczona. Całe szczęście, iż trenujemy w superwarunkach. Jadę do Tczewa 40 minut, ale już wiem, że warto. W sobotę, na świetnej trawie, rozgromiliśmy w Gdyni Bałtyk aż 9:1. W Unii drzemie potencjał piłkarski. Już wiosną, gdy dostarczyliśmy im sporo emocji, kibice przekonali się o tym. Myślę, że po trzech pierwszych, wymagających grach trener uzyska faktyczny obraz odmienionej Unii. W zespole jest sporo - jak na III ligę - mocnych nazwisk, ale powtórzę za kolegami z Arki: boisko wszystko zweryfikuje. Ufam jednak trenerowi, to człowiek szalenie doświadczony. Wierzę, iż żaden z nowych unistów nie znalazł się w klubie przypadkiem. Trener powtarza, że codziennie dzwonią do niego piłkarze, więc jeśli np. postawił na Kobusa, coś to oznacza.
- Niektórzy musieli odejść.
- To normalna kolej rzeczy, odeszli gracze z ławki rezerwowych. Nie ma w drużynie złości, nie ma podziałów. Wzrosła rywalizacja. Nie można sobie odpuścić jednostki trenigowej, bo to może mieć poważne konsekwencje.
- Wśród was jest tylko jeden wychowanek. Czy piłkarze Unii identyfikują się z Tczewem?
- Powiem w ten sposób: nie będę grać tylko dla siebie i Tczewa, również dla Wybrzeża. Są kibice, którzy nie widzą nikogo ani niczego innego poza swoim klubem, ale są i tacy sympatycy, którzy - zatroskani stanem naszego futbolu - gdzieś w Gdyni albo Malborku będą trzymać za nas kciuki. Skromna liczba wychowanków to już norma. Zauważmy, iż lechiści z Tczewa i Wejherowa mogliby zmontować niezłą ekipę w Gdańsku, ale wiadomo, że w moim mieście pod względem organizacyjnym piłka leży na łopatkach. To dlatego ubywa nam młodzieży. Nikt nie potrafi jej zachęcić do kontynuowania gry w piłkę. Wydaje mi się, że takich klubów jak Unia mogłoby być nad Motławą nawet kilka. To kwestia uczciwej organizacji i rozsądnego podejścia zawodników. Przepaść między IV a III ligą wynika głównie z kosztów dalekich wyjazdów. W sensie sportowym nie przesadzałbym w porównaniach.
- Wczoraj na temat świadomego amatorstwa rozmawialiśmy z innym lechistą, Piotrem Zagórskim...
- Dla mnie zawodowstwo jest tylko w ekstraklasie. W II lidze wiarygodne kluby można zliczyć na palcach jednej ręki. A co jest niżej, lepiej nie mówić. Pracuję i twierdzę, że tak trzeba. Futbol traktuję jako przyjemność i formę dorobienia, jednak myśląc o tych pieniądzach nie planuję poważnych wydatków. Od nich nie zależy egzystencja. 500-700 złotych - z tego nie da się wyżyć. Proszę spojrzeć na Bartka Skierkę, nie tak dawno dobrego II-ligowca, dziś w kwiecie wieku. Wybrał pracę, ona zapewni mu przyszłość.
- Wychowujesz młodych piłkarzy. Nie za mało ich jest w III lidze?
- Doświadczenie rutyniarzy trzeba docenić, ale często oni mają do zaoferowania tylko tyle. Uważam, że jak najszybciej powinien wrócić przepis o obowiązkowych młodzieżowcach w składzie. Kiedyś sam korzystałem z tego.
Głos Wybrzeżastar.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane