Polskie siatkarki awansowały do półfinału turnieju kwalifikacyjnego do igrzysk olimpijskich. W drugim spotkaniu w Baku biało-czerwone po ponad dwugodzinnym boju pokonały Niemki 3:2 (25:21, 29:27, 22:25, 17:25, 16:14). Dzisiejszy mecz z Azerbejdżanem (początek godzina 16.00), który już stracił szanse na awans, da odpowiedź, czy o finał zespół Andrzeja Niemczyka zagra jako pierwsza czy druga drużyna grupy A.
POLSKA: Śliwa, Skowrońska, Mróz, Glinka, Świeniewicz, Frątczak oraz Barbachowska (libero), Niemczyk-Wolska, Liktoras, Bełcik.
Początek spotkanie nie wskazywał, że dojdzie do powtórki z mistrzostw Europy, gdzie Polki także po tie-breaku okazały się lepsze. Raczej wydawało się, że dojdzie do kopii mecze z eliminacji Grand Prix, z tym, iż nasze dziewczęta zrewanżują się rywalkom za przegraną w Pile 0:3.
W pierwszym secie kąśliwie zagrywała Magdalena Śliwa, a pod siatką królowały Kamila Frątczak i Małgorzata Glinka. Tym samym rozpoczęliśmy od wyniku 7:0! Niemki jeszcze dwukrotnie się zrywały, dochodząc na 10:13, a później wyciągając z 14:20 na 20:22. na więcej nie pozwoliły im Frątczak i Glinka, które najpierw w blokiem zdobyły setballa, a po chwili ta druga popisała się udanym zbiciem.
Druga partia była niezwykle wyrównana. Żadnej z drużyn nie udało się osiągnąć przewagi wyższej niż dwa punkty. Częściej prowadziły Niemki i one też jako pierwsze miały piłki setowe. Dwukrotnie broniła je atakami Frątczak. Od 26:25 inicjatywa była już po naszej stronie. W ostatniej akcji Dorota Świeniewicz musiała zbijać aż trzy razy, aby rywalki dały za wygraną.
4:1 na początku trzeciej części zwiastowało, że ten mecz długo nie potrwa. Niestety, potem prowadziliśmy już tylko 12:10 oraz na moment odzyskaliśmy inicjatywę, gdy as serwisowy Świeniewicz dał nam przewagę 20:19. Słabiej dysponowana tego dnia Glinka jeszcze wyrównała na 22:22, ale więcej punktów nie zdobyliśmy.
W czwartym secie Niemczyk dokonywał licznych zmian, ale tylko wejście Marii Liktoras miało trwały charakter. Pozostałe roszady, w tym wejście gdańszczanki Izabeli Bełcik, miały na celu nie tyle gonienie Niemek, które odskoczyły na 15:9 i 22:15, ale oszczędzanie sił najlepszych przed tie-breakiem.
I ten plan się powiódł. Polki przede wszystkim znów odzyskały skuteczność w ataku. Kilka razu przebudziła się Glinka, choć jej dwa błędy sprawiły także, że z 11:9 zrobiło się 11:11. Najważniejsze, że Małgosia nie zawiodła, gdy trzeba było wbić gwoździa w parkiet na 16:14! Wcześniej udaną zmianę dała Małgorzata Niemczyk-Wolska, punktująca m.in. na 14:13 i 15:14, gdyż Frątczak wystrzelała się w pierwszych akcjachach tie-breaka, gdy niemal każda piłka była wystawiana do niej.
Grupa A:Niemcy - Azerbejdżan 3:0 (25:20, 25:14, 25:15).
1. Polska 2-0 4 6:3
2. Niemcy 1-1 3 5:3
3. Rosja 1-1 3 4:4
4. Azerbejdżan 0-2 2 1:6
<>Wyniki grupy B:
Włochy - Holandia 3:0 (25:14, 25:18, 25:15), Turcja - Bułgaria
1. Włochy 2-1 5 7:4
2. Bułgaria 1-1 3 4:3
3. Turcja 1-0 2 3:1
4. Holandia 0-2 2 0:6
Specjalnie dla "Głosu" z Baku komentuje
Janusz Biesiada, prezes PZPS:
- Po takim sukcesie, jakim była wygrana nad Rosją liczyliśmy się z tym, że może przyjść kryzys. I nie chodziło jedynie o zmęczenie fizyczne, co głównie psychiczne. Choć stojąca przy mnie Gosia Niemczyk stanowczo dementują, aby reprezentantki miały kłopoty z psychiką.
Huśtawki nastrojów w meczu z Niemcami nie udało się uniknąć. Gdy gra się pięć setów to nie obejdzie się bez dramaturgii i nerwów. Dobrze, że po raz kolejny tie-break zakończył się naszą wygraną. Nie obawiam się słabszą dyspozycją w dniu dzisiejszym Glinki. W takim turnieju to naturalne, że ktoś kiedyś ma kryzys.
Zdobyliśmy awans do półfinału, ale to nie oznacza, że w ostatnim dniu eliminacji będziemy kalkulować, zastanawiać się, z kim lepiej zagrać o finał. Z Azerbejdżanem na pewno podejmiemy walkę o wygraną. Nawet jeśli to będzie oznaczało konieczność gry w kolejnym pojedynku z Włoszkami. Po wygranych w Polsce nie mamy powodu czuć przed mistrzyniami świata respektu. Zresztą na tę chwilę (przed meczem Turcja - Bułgaria przyp. jag.)
to najbardziej prawdopodobne rozwiązanie.