• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Słabo, słabiej, Stocznia

Maciej Napiórkowski
27 września 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Po raz drugi w tym sezonie na własnym lodowisku wystąpili zawodnicy Stoczniowca. Podopieczni Mariana Pysza ulegli Cracovii 3:4. Szkoda, że gdańszczanie tak naprawdę zagrali tylko jedną tercję. Biało-niebiescy grali tylko w ostatnich 20 minutach, wcześniej na lodzie istniała tylko jedna drużyna - Cracovia.

GKS Stoczniowiec Gdańsk - Comarch Cracovia SSA
Stoczniowiec:
Jakubowski - Smeja, Leśniak, Skutchan, Balat, Drzewiecki - Cychowski, Bukowski, Kostecki, Zachariasz, Jurasek - Błażowski, Wróbel, Grobarczyk, Słodczyk, Jankowski - Soliński
Cracovia: Radziszewski - Urban Paweł, Csorich, Malinowski, Sarnik, Słaboń - Marcińczak, Smreczyński, Rzimski, Horny, Wieloch - Kozendra, Kotuła, Twardy, Drozdowicz, Urban Sebastian, - Gąska, Dudek, Witowski, Bryka
Kary: 4 min - 10 min
Widzów: ok. 500
Sędziowie: Grzegorz Dzięciołowski (Bydgoszcz), Maciej pachucki i Łukasz Wierucki (Gdańsk)

Bramki:
2:30 0:1 Horny Karel (Marcińczak)
11:12 0:2 Wieloch Sławomir (Rzimski Dalibor)
21:25 0:3 Horny Karel (Rzimski Dalibor, Wieloch Sławomir)
36:00 0:4 Słaboń Damian (Twardy Rafał) - w osłabieniu
43:10 1:4 Skutchan Roman (Balat Vaclav, Jurasek Zdenek)
48:00 2:4 Skutchan Roman
57:06 3:4 Drzewiecki Filip (Skutchan Roman)

Coraz mniej kibiców przychodzi, aby oglądać mecze Stoczniowca. Gra naszych zawodników oraz wysokie ceny biletów nie zachęcają, aby w niedzielne popołudnie wybrać się na halę Olivie.
Mecz rozpoczął się od szybkich ataków gości. Na bramkę nie trzeba było długo czekać. Już w trzeciej minucie przyjezdni strzelili pierwszą bramkę. Karel Horny przejechał przed bramką Pawła Jakubowskiego. Kiedy już zobaczył, że gdański bramkarz bezradnie leży w bramce umieścił krążek pod poprzeczką. Chwilę później groźny strzał oddał kapitan Stoczniowca - Bartosz Leśniak. Biało-niebiescy mieli jeszcze szansę na remis. Robert Grobarczyk ominął obrońców, na zwód dał się nabrać bramkarz Rafał Radziszewski ale nie udało się skierować krążka do siatki. Szybko wyprowadzony kontratak daje bramkę naszym rywalom. Rzimski dokładnie podaje "gumę" do Sławomira Wielocha, a wykorzystuje złe ustawienie w bramce Jakubowskiego i jest 0:2. To było wszystko na co było stać gdańszczan w pierwszej tercji. Gra w ataku bardzo słaba, wyprowadzanie szybkich ataków wręcz katastrofalne, a i gra w obronie pozostawiała wiele do życzenia. W bramce nie błyszczał Jakubowski, a jego niepewne interwencje nie pomagały kolegom z drużyny.

Druga tercja podobna do pierwszej. Szybko strzelona bramka i 0:3. Trzy szybkie podania pomiędzy Wielochem, Rzimskim i Hornym i ten ostatni podwyższa rezultat spotkania. W 25 minucie, Stoczniowiec grał w przewadze 5/3. Na ławce kar siedzieli Marcin Kotuła i Piotr Sarnik. Niestety gospodarze z trudem zakładali zamek, a gdy to już się udało żaden z nich nie chciał podjąć ryzyka strzału. Przez pierwsze 30 sekund gry w podwójnej przewadze nie oddaliśmy ani jednego strzału. Biorąc pod uwagę cały okres gry w przewadze oddaliśmy tylko jeden groźny strzał, którego autorem był Michał Smeja. Za przysłowiowy gwoźdź do trumny należy uznać czwartą bramkę dla Cracovii. W 47 minucie, gdy na ławce kar siedział Wieloch, z szybką kontrą wyjechali goście. Rafał Twardy podał krążek do Damiana Słabonia, a ten zamienił go na 4 bramkę. Przypomnę, że zawodnicy Stoczniowca grali w tym czasie w przewadze i to oni powinni stwarzać sytuacje i strzelać bramki.

W trzeciej tercji "Stoczniowcom" udało się przełamać. Sygnał do ataku dał w 44 minucie Roman Skutchan, który strzałem z prawego skrzydła pokonał Radziszewskiego. Pięć minut później ponownie strzelał Skutchan. Tym razem Radziszewski złapał krążek, ale "guma" wyśliznęła się z raka golkipera i wpadła do siatki. 2:4 i emocje w hali Olivii coraz większe. Stoczniowiec przyspieszył grę, podania były celniejsze. W 56 minucie przed szansą zdobycia kolejnej bramki stanał Filip Drzewiecki, ale jego uderzenie trafia w poprzeczkę. Dwie minuty później kolejny raz dobrze w tercje gości wjechał Skutchan, dokładnie dograł krążek przed bramkę Radziszewskiego, a tam czekał dobrze ustawiony Drzewiecki. Tym razem nie miał on problemów z pokonaniem bramkarza drużyny gości. Stoczniowiec przegrywał już tylko jedną bramką. Trener Marian Pysz poprosił o przerwę dla swojego zespołu. Z lodu zjechał bramkarz Jakubowski, a jego miejsce zajął szósty zawodnik z pola. Biało-niebiescy w ostatnich 90 sekundach przeprowadzili kilka ataków, ale żaden nie był na tyle dobrze wypracowany, żeby mogła z niego paść bramka.
Ostatecznie mecz kończy się wynikiem 3:4.

Drużyna Stoczniowca lepiej zagrała tylko w trzeciej tercji. Pierwsze dwie to niewątpliwie słaba gra, brak zrozumienia, koncepcji, bardzo niedokładne podania, mało ambicji i chęci walki. W obronie nasi zawodnicy grali, jakby pierwszy raz spotkali się na lodzie. Mnóstwo nieporozumień i błędnych zagrań uniemożliwiały wyprowadzenie ataku. Dopiero trzecia tercja i pierwsza bramka Skutchana spowodowała większą agresywność i ruchliwość zawodników na tafli.

W drużynie gości dobrze zaprezentowali się zawodnicy starsi. Mający doświadczenie na ligowych lodowiskach. Tercet Rzimski, Horny, Wieloch - atak drugiej formacji mocno dał się we znaki obrońcom Stoczniowca.

Po meczu powiedzieli:
Mieczysław Nahuńko - trener Cracovii - Było to ciężkie zwycięstwo. Ciężko zapracowaliśmy na ten sukces. Drużyna Stoczniowca mocno nacisnęła w ostatniej tercji. Mogła to spotkanie zremisować, a nawet wygrać. Doskonała postawa Radziszewskiego oraz duża doza szczęścia pomogła nam w utrzymaniu rezultatu.

Marian Pysz - trener Stoczniowca - Jeśli chodzi o wyszkolenie indywidualne Cracovia ma kilku zawodników takich, których bym chciał mieć w swoim zespole. Oczywiście nie mogę odebrać serca i woli walki drużynie. Dopóki Cracovia miała na tyle siły, żeby dobrze rozgrywać ten mecz taktycznie to im się udawało. My przegrywaliśmy całe spotkanie w kontrach. Zawodnicy zapominali, co powinno się zrobić, co ustalaliśmy w szatni. Dostaliśmy dość srogą lekcję. Można pochwalić zawodników tylko za trzecią tercję. Dokładność podań w Cracovii była rewelacyjna, natomiast u nas dobre podania można było policzyć na palcach jednej ręki. We wtorek przyjeżdża drużyna z Sanoka. Musimy zmobilizować siły i wygrać.
Maciej Napiórkowski

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie (3)

  • Musicie!!

    To obnizyc ceny biletow bo na nastepnym meczu juz nie bedzie 500osob tylko 250!!!

    • 0 0

  • Jeszcze pójdę z synkiem we wtorek i piątek na te mecze, ale na następne już raczej nie. Szkoda mojego czasu, nerwów i rozgoryczenia słabą gra Stoczniowca, tak mojego jak i dziecka. Po prostu brak słów :((

    • 0 0

  • w poprzeczke strzelił Drzewiecki a podawał Skuthan panie redaktorze...

    w poprzeczke strzelił Drzewiecki a podawał Skuthan panie redaktorze...

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane