Ani jednego meczu nie rozegrano wczoraj na kortach Sopockiego Klubu Tenisowego w ramach 77. Mistrzostw Polski w Tenisie Kobiet i Mężczyzn. Przyczyną był nieustannie padający deszcz. Debliści i miksty już dali za wygraną. Od wczoraj oswajali się z szybkimi nawierzchniami kortów jednej z hal SKT. Jeśli do 9. rano dzisiaj mokra pompa będzie nadal trwała, to ich śladem pójdą singliści. Patronat nad zawodami sprawuje "Głos".
- Pada, pada i jeszcze raz pada. Mało tego, podobno jeszcze będzie padało - mówił ze skwaszoną miną
Janusz Sebastianow, sędzia główny mistrzostw.
- Mieliśmy grać od dziewątej rano, a siedzimy. Jeśli przeniesiemy mecze do hali, to zmniejszą się szanse "ceglaków" - dodawał.
Słowa arbitra potwierdzał oficjalny komunikat Służby Hydrometeorologicznej Marynarki Wojennej: "We wtorek w godzinach popołudniowych i nocnych opady deszczu. W następnych dniach pochmurnie z większymi, okresowymi przejaśnieniami. Zachmurzenie duże przechodzące w umiarkowane. Temperatura: 17 - 22 stopnie w skali Celsjusza". I wszystko wiemy. Będzie lało.
Korty były puste, ciche i nade wszystko mokre. Jak w ulu jednak wrzało na korytarzu oraz w kawiarence klubowej SKT. Każdy z zawodników próbował znaleźć sposób na nudę.
- Idę do hotelu, bo czekanie w kawiarni nuży i męczy - mówił
Radosław Nijaki, broniący tytułu mistrzowskiego. Zawodnik AZS Poznań nie będzie jednak obijał piłkami hotelowych ścian.
- Będzie spokojnie. Rozmawiam, słucham muzyki, czytam książkę, teraz akurat "Władcę Pierścieni" - mówi ufarbowany na blond zawodnik.
W jeszcze lepszej sytuacji jest
Anna Powąska. Gdy gry są odwołane to zawodniczka SKT, jako miejscowa, po prostu idzie do domu.
- Tam oglądam telewizję i słucham muzyki. No i czytam lekturę, już na przyszły rok szkolny. "Ferdydurke", bo jest trudna, jednak wciąż myślami jestem przy najbliższym meczu - wyjaśnia blondynka.
- O robieniu domowych porządków raczej nie mam mowy - dodaje.
W kawiarni większość obecnych się posilała (królowało menu proponowane przez Nijakiego: czyli spaghetti oraz naleśniki). Kilku grało w kości. Jednym z grających był
Andrzej Grusiecki, który odpadł już turnieju singlowego po porażce 1:6, 1:6 z
Tomaszem Branieckim (Wawel Kraków, nr 9).
- Jestem bardzo zły, ponieważ wiele obiecywałem sobie po tych mistrzostwach. Specjalnie jechałem na nie 17 godzin z Wuppertalu - mówił 20-letni sopocianin.
Nie wszyscy byli niezadowoleni z przenosin rywalizacji na szybkie korty w halach.
- Nie jestem wybredny, jednak dla mnie będzie to lepsze rozwiązanie. Od dziewięciu miesięcy gram właśnie na szybkich kortach - wyjaśnia
Marcin "Matka" Matkowski.
Jeszcze impreza na dobre się nie rozkręciła, a już lista zawodników ukaranych finansowo jest dość okazała. Prowadzą na niej
Kamil Kapiszka (300 złotych) przed
Łukaszem Kaczmarkiem i
Mariuszem Lewandowskim (200). Wśród dziewcząt najwięcej musi zapłacić
Natalia Organista (250). Najczęściej nie są to jednak kary za nieodpowiednie zachowanie na korcie, lecz za nie zgłoszenie w odpowiednim czasie wycofania się ze wcześniejszych imprez mistrzowskich.