• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Sprowadzeni na ziemię

Jacek Główczyński
23 września 2005 (artykuł sprzed 18 lat) 
Stoczniowiec Gdańsk przygarnął na własną taflę GKS Tychy, który stracił lodowisko, ale przyjezdni nie odwdzięczyli się za tę przysługę, przynajmniej na sportowym polu. Miejscowi hokeiści zostali rozbici w "Olivii" przez mistrzów Polski 0:7 (0:1, 0:5, 0:1). Trener Miroslav Dolezalik przyznał, że jego zespół został sprowadzony na ziemię... W poniedziałek "Stocznia" zagra u siebie o godzinie 18.00 z Dworami Unią Oświęcim.

Bramki: 0:1 Artur Ślusarczyk (asysty: Adrian Parzyszek, Adam Bagiński - przewaga 5/4) 8 minuta, 0:2 Jędrzej Kasperczyk (Bartłomiej Gawlina) 25, 0:3 Krzysztof Śmiełowski (Bagiński, Sebastian Gonera - przewaga 5/4) 28, 0:4 Michał Woźnica (Kasperczyk) 28, 0:5 Gawlina (Kasperczyk, Śmiełowski) 30, 0:6 Parzyszek (Bagiński) 31, 0:7 Mariusz Justka (Michał Belica) 55.

STOCZNIOWIEC: Odrobny - Wróbel, Leśniak - Soliński, Słodczyk, Jankowski; Benasiewicz, Smeja - Drzewiecki, Zachariasz, Jurasek; Skrzypkowski, Wachowski - Labudda, Rzeszutko, Urbanowicz oraz Gliwa, Semeniuk, Młynarczyk.

GKS: Sobecki - Gonera, Śmiełowski - Bagiński, Parzyszek, Ślusarczyk; Gretka, Kuc - Woźnica, Kasperczyk, Gawlina; Kramny, Majkowski - Kotlarzik, Belica, Justka; Matczak, Bober, Sinka.

Kary: Stoczniowiec - 14; GKS - 14. Sędziowal: Matuszak (Toruń). Widzów: ok. 800.

- Zagraliśmy z pełnym zaangażowaniem, w pełni zdeterminowani. Postanowiliśmy sobie, że właśnie tutaj wygramy pierwszy mecz w sezonie. Udało się, bo wreszcie zagraliśmy dobrze we wszystkich tercjach. Poprzednio jedna słabsza część gry niweczyła nasz wysiłek z dwóch poprzednich - podkreślał Wojciech Matczak, trener GKS.

Od początku gry defensorzy Stoczniowca byli bezradni w starciach z rywalami. A ci ostatni tym łatwiej wjeżdżali w miejscową tercje, gdyż gdańscy napastnicy dalecy byli od prawidłowego wypełniania zadań defensywnych. O:1 to najmniejszy wymiar kary, jaką otrzymali gospodarze w pierwszej odsłonie spotkania. Już bowiem w czwartej minucie Kasperczyk strzelił w słupek, a dwie minuty później Woźnica nie dał rady Przemysławowi Odrobnemu w pojedynku sam sam sam. Szczęście opuściło Stoczniowca w ostatniej sekundzie kary Bartłomieja Wróbela. Niepilnowany Ślusarczyk z bliska wepchnął krążek do siatki.

Stoczniowców ogranęła tak niemoc, że nie mieli pomysłu nawet jak wykorzystać 50 sekund, które przyszło im zagrać z przewagą dwóch zawodników. Ograniczyli się do słabej próby strzału sprzed niebieskiej Bartosza Leśniaka. Nieco lepiej im szło, gdy pojawił się na lodzie czwarty z rywali. Wówczas solową akcję przeprowadził Maciej Urbanowicz. Bramkarz odbił jego dwa strzały, a objeżdżający następnie bramkę z krążkiem Miłosz Labudda, mając na plecach obrońców nie zdołał zawinąć tak kijem, aby umieścić "gumę" w opuszczonej siatce.

Pod koniec tercji znów mocno nacisnęli goście. W 16. minucie żaden z gdańszczan, choć trzech próbowało, nie potrafił wystrzelić krążka z własnego przedpola. W tym chaosie najlepiej znalazł się Odrobny, który w ładnym stylu obronił strzał Ślusarczyka. Natomiast po chwili gdański golkiper wygrał pojedynek sam na sam z Petrem Kotlarikiem.

W drugiej tercji od początku pachniało bramkami dla tyszan. Szturm rozpoczęli byli gdańszczanie: Adam Bagiński i Mariusz Justka. Uderzenie pierwszego obronił Odrobny. "Juhas" zaś, który swobodnie mógł przejechać środkiem, gdyż rozstąpili się przed nim gdańszczanie, z pięciu metrów przeniósł krążek nad poprzeczką. Jak się okazało były kapitan "Stoczni" na swojego gola musiał poczekać jeszcze pół godziny, a "Bagiś" poprzestał na trzech asystach i jednym... wykluczeniu.

GKS rozbił gospodarzy w ciągu niespełna sześciu minut. Między 25. a 31. aż pięciokrotnie zapalało się czerwone światło nad naszą bramką. Między trzecim a czwartym golem upłynęło zaledwie 42 sekundy. Tego nie wytrzymała psychika Odrobnego, którego właściwie nie obciążąła żadna bramka. Przy 0:5 bramkarz opuścił swój posterunek, a jego miejsce zajął Paweł Jakubowski. Czyste konto zachował zaledwie przez... 64 sekundy. Przed szóstym golem sędziowie sygnalizowali karę dla Wróbla, ale Parzyszek, posyłając krążek do siatki, oszczędził gdańskiemu obrońcy "odsiadki".

Przy wyniku 0:6 na solowy rajd zdecydował się Filip Drzewiecki. Lewoskrzydłowy drugiego ataku przymierzył w samo "okienko", ale Arkadiusz Sobecki wybił krążek. Może za tę właśnie akcję trener Matczak nagrodził swojego bramkarza mianem najlepszego zawodnika meczu w drużynie? Bo gdy "Stocznia" po raz drugi zagrała pięciu na trzech (tym razem ponad minutę) to tyskiego golkipera niepokoił tylko Paweł Benasiewicz, strzelając dwukrotnie z dystansu.

Trzecia tercja niewiele wniosła do końcowego rezultatu, ale bynajmniej nie był to hokej przyjaźni. Urbanowicz pokazał, że dysponuje już nie tylko wysokimi umiejętnościami hokejowymi, ale nie pozwoli, aby starsi gracze "dmuchali mu w kaszę". Za nadmierną ostrość w grze, jak zakwalifikowano kilka ładnych ciosów gdańskiego 20-latka, syn reprezentanta Polski w rugby, Janusza, otrzymał podwójną karę dwuminutową. A że na ławce kar siedział od siedmiu sekund Michał Smeja, tym razem to GKS zagrał 5 na 3. Ale o dziwo goście grali wówczas zdecydowanie gorzej niż przy wyrównanych składach.

Zresztą wystarczyło, że wrócono do gry pięciu na pięciu to w ładnej kontrze dobrze znalazł się Wojciech Jankowski, a rekontrę przeprowadził Ślusarczyk. W obu przypadkach strzelcom zabrakło precyzji. Natomiast w 54. minucie, gdy Stoczniowiec grał z przewagą, Sobieckiego wyręczył... Smeja, blokując strzał Benasiewicza.

Jeszcze po golu Justki, który "rozjechał" gdańską defensywę, miejscowi mieli szansę na honorowe trafienie. Jednak dobre strzały Zdenka Juraska i Labuddy obronił Sobecki.

-Zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Ten zimny prysznic powinien się przydać, bo niektórzy zawodnicy poczuli się już gwiazdami. Nie zmienia to faktu, że po dzisiejszym meczu jestem wkurzony. Nie graliśmy nic z tego co ustaliłem, nie było walki, zespół przestał ten mecz. Rywalom muszę oddać, że jeśli utrzymają taką formę, to szybko pójdą w tabeli do góry - nie krył irytacji po meczu trener Dolezalik.

A może drastyczny spadek formy "Stoczni" w ciągu trzech dni (po 11:1 z Sanokiem) należy tłumaczyć siłami... pozaziemskimi. W trakcie dwóch pierwszych tercji na dolnym holu "Olivii" trwały 52. Bałtyckie Spotkania i Targi "Od wahadełka do gwiazd". Nie jest to pierwsza wizyta tej imprezy przy ul. Bażyńskiego.

- Jak są wróżki, to nigdzie nie pójdzie nam mecz - przepowiedział jeden z kibiców, gdy było jeszcze 0:0.

Pozostałe wyniki 6. kolejki: Zagłębie Sosnowiec - KH Sanok 7:2 (2:1, 1:1, 4:0), Dwory Unia Oświęcim - Wojas-Podhale Nowy Targ 5:3 (1:2, 4:0, 0:1), Cracovia Comarch - TKH Toruń 6:1 (1:0, 2:1, 3:0).

Tabela po sześciu kolejkach:

1. Cracovia 6 18 26- 9
2. Dwory 5 12 19- 9
3. Stoczniowiec 6 9 18-18
4. Podhale 6 8 21-17
5. Toruń 5 6 10-14
6. Zagłębie 6 6 16-24
7. Tychy 4 4 15-11
8. Sanok 6 1 12-35

Kluby sportowe

Zobacz także

Opinie (4)

  • Niestey - Tychy pokazały nam miejsce w szeregu

    • 0 0

  • Boli

    • 0 0

  • spalić wrózki na stosie

    • 0 0

  • Pytanie

    Czy uda się wygrać w poniedziałek z Unią ?

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane