Koszykarki gdańskiego Startu czeka bardzo ważny wyjazd do Łodzi. Najbliższy rywal podopiecznych Aleksandra Siewierowa, ŁKS Łódź, ma na koncie tyle samo zwycięstw co gdański klub. Boryka się również z podobnymi kłopotami natury finansowej.
Mecz w Łodzi zakończy pierwszą rundę sezonu zasadniczego. ŁKS wygrał do tej pory trzy mecze (z Łącznością Olsztyn, SMS Warszawa i Wisłą Kraków) i poniósł 7 porażek. Ostatnią w Lublinie, gdzie uległ Meblotapowi 58:79. O sile zespołu z miasta włókniarzy stanowią Litwinki - Daiva Jodeikaite, Birute Dominauskaite i Neringa Zakalskiene, a także doświadczona Marzena Grabowska. Szczytem marzeń zespołu jest awans do playoff, co będzie jednak niezwykle trudne. A jeszcze niedawno ŁKS rządził na polskich parkietach. Klub ma przecież w swoim dorobku 29 medali mistrzostw Polski (9 złotych, 10 srebrnych i 10 brązowych).
Koszykarki Startu, do tej pory, też wygrywały trzy razy. Największym problemem nie jest jednak to czy w Łodzi wygrają, ale to czy tam ... dojadą.
- Sytuacja nie zmienia się - powiedział nam Aleksander Siewierow, trener Startu.
- Wciąż jest beznadziejna. Mimo zwycięstwa nad SMS Warszawa atmosfera w drużynie nie jest najlepsza. Zawodniczkom ciężko jest się mobilizować i grać dla klubu, który nie płaci im od kilku miesięcy. Mimo to angażują się w treningi. Klub nie ma pieniędzy również na podstawową egzystencję. Na razie nie będzie żadnej roszady na ławce trenerskiej. Po prostu nie stać nas na wykupienie licencji trenerskiej dla Włodzimierza Augustynowicza, który ostatecznie będzie moim asystentem - dodał Siewierow.
W Sopocie i w Gdyni znaleźli się bogaci i silni sponsorzy drużyn koszykarskich. Czyżby w największym mieście regionu ich nie było? A tak nawiasem mówiąc, Start był niedawno, bardzo bliski zdobycia medalu.
Mimo wszystko wierzymy, że gdańszczanki, pokażą lwi pazur i przywiozą dwa punkty. Stać je na to.
(KŚ, Tomi)
