- 1 Lechia straciła sponsora premium (88 opinii)
- 2 Opuści Arkę. "Nie kalkulowałem" (8 opinii)
- 3 Nie chcieli go, a teraz... Wołoszyn wraca (12 opinii)
- 4 EuroCup. Koszykarki awansowały do 1/16 (10 opinii)
- 5 Lodowisko w miejscu oczka wodnego (30 opinii)
- 6 Lechia przeprosiła, a teraz tłumaczy (78 opinii)
Start do kariery - rozmowa z Marianem Pyszem
15 marca 2002 (artykuł sprzed 21 lat)

- Tempo play off jest tak wysokie, że nie zdążyliśmy poprosić o analizę przyczyn porażki w półfinale.
- Rywalizacja z Katowicami odpowiedziała na pytanie, które zadawałem sobie od początku sezonu: Jak zespół poradzi sobie z nagłym skokiem napięcia? Czy zawodnicy wytrzymają psychicznie, gdy staną przed życiową szansą? Okazało się, że nie wszyscy wytrzymali. Jednak trzeba mieć na karku trochę lat i doświadczeń...
- Proszę nie mówić, że tylko rutyniarze nie zawiedli.
- Kto stanął na wysokości zadania? Przede wszystkim Wawrzkiewicz. W drugiej kolejności Justka. Również Sokół, Szaryton, Kostecki, Myszka. Z tej młodzieży będą hokeiści.
- Nie wymienił pan Czechów, co jakby potwierdza pewną regułę w play off.
- Nie jestem tu tak długo, aby wyciągać ostateczne wnioski. Dopiero obserwuję. Daleko mi do pretensji. Po półfinale drużynie bardziej potrzebne były rady. Wyciągnijmy naukę z niepowodzenia i nie popełnijmy tych samych błędów za rok.
- Byłoby super, ale jeszcze w tym roku marzy nam się brąz.
- Nie tylko wam. Z natury rzecz presja opadła, ale wciąż mój zespół ma coś do wygrania. Brązowy medal to nie takie hop, szczególnie dla zawodników w wieku 20-22 lat, będących u nas w większości. To dobry start do kariery, wizytówka dla ludzi, którzy w przyszłości zechcą ich zatrudnić. W drużynie jest mobilizacja.
- A motywacja finansowa?
- Zapewniam, że lepiej być tym trzecim. O pieniądze proszę nie pytać, bo to wszystko zostało już dawno ustalone. Pozostała realizacja.
- W Tychach mobilizacja jakby mniejsza.
- Rzeczywiście, czuło się to w klubie. Klęska w rywalizacji z Unią była widoczna i po drużynie, i po kibicach. Co nie zmienia opinii o sportowej sile GKS. Tychowianie wiedzą, co zrobić z krążkiem. Mówiąc szczerze, pierwszy mecz nie był wysokich lotów. Prawda jest taka, że stocznia grała, a gospodarze wygrali. Jednak nie zamierzam podważać wyniku, ponieważ nie zdobyliśmy bramki. Jest zero, nie ma dyskusji. Wierzę, że lepiej będzie u nas, zarówno w sensie wyniku, jak i widowiska.
- Znowu przyjdzie 4000 kibiców i będzie krach.
- Nie ma obaw. To już nie ta stawka. Poradzimy sobie z tym. Jedyny kłopot to niska skuteczność, co, moim zdaniem, ma podłoże w psychice. W momencie decyzji, następuje wątpliwość? Strzelać czy...? Ułamek sekundy decyduje o niepowodzeniu. Sportowa złość musi pozostać, ale przydałaby się nam rozwaga, spokój w prowadzeniu gry.
- W Tychach emocji nie opanował Bagiński.
- I otrzymał od związku ostrzeżenie. Zawieszenie na cztery spotkania i karę finansową (250 zł - przyp.red.). To nauczka nie tylko dla Adama. Nerwy trzeba trzymać na wodzy. Nie do końca wiem, o co poszło, bo słowna przepychanka z sędziami toczyła się podczas zmian, jednak, sądząc po opisie, drżałem na myśl o wyższych sankcjach.
- Kto zastąpi "Bagisia" w pierwszym ataku?
- Pragnąc optymalnie zestawić formacje ataku, dokonałem większych zmian. Pierwszy napad stworzą jutro Skutchan, Justka i Suchomski, a drugi - Proszkiewicz, starszy Fraszko i Jurasek. Wiadomo, że w tym sezonie już nie zagrają Kiedewicz i Robert Fraszko. Ten drugi znowu musi iść na stół operacyjny.
- Katowice, to dla pana nauczka czy porażka?
- Doświadczenia czerpię z każdego meczu ligowego. Nie powiem, że jestem wygrany, skoro o tytuł walczą inni. To normalne, że każdy z nas tego chciał i że nawet dziś ciężko usankcjonować wyższość rywala. No... byli lepsi. W ostatnim spotkaniu zagrali bardzo ostro i niejako przyklepali swoją przewagę.
****************************
Żacy Stoczniowca przypieczętowali awans do półfinału rozgrywanych w "Olivii" mistrzostw Polski. W ostatnim meczu grupowym gdańszczanie pokonali KTK Krynica 6:3 (1:2, 2:1, 3:0).
Bramki dla zespołu Antoniego Wróbla zdobyli: Filip Kwieciński (2), Tomasz Ziółkowski, Kamil Ruszkiewicz, Dawid Maj i Mateusz Stróżyk. Z kompletem punktów "stocznia" wygrała grupę i w sobotę (11.45) zagra o finał w wicemistrzami drugiej grupy, hokeistami MOSM Bytom. Mecz o złoto w niedzielę o godzinie 12.30. O brązowym medalu nie myślimy. To kolor dla seniorów.
Wywiady
Kluby sportowe
Opinie (2)
-
2002-03-15 13:51
Brązowa Stocznia!
Hokeiści Stoczniowca Gdańsk po raz pierwszy w historii sięgnęli po medale hokejowych Mistrzostw Polski !!
- 1 0
-
2023-11-04 14:09
Pewnie juz nikt tego nie przeczyta
Ale czasami lubie wracac do starych artykułów na trojmiasto.pl i patrzec ze kiedys mielismy wyniki. Dzisiaj juz stoczniowiec nie istnieje.... ehs
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.