W ostatnich meczach ligowych żużlowców Wybrzeża równą i wysoką formą imponuje Tomasz Piszcz. Od kilku spotkań wychowanek lubelskiego Motoru nie schodzi poniżej 9 punktów w spotkaniu, dodając do tego po dwa, trzy bonusy.
- Kilka lat temu zapowiadałeś się na czołowego zawodnika w kraju. Potem twoja kariera jakby stanęła w miejscu. Dlaczego tak się stało?- Powiem szczerze, że w Lublinie były osoby nieprzychylnie do mnie nastawione. Musiałem toczyć walkę na dwóch frontach: na torze i poza nim. Odbijało się to na moich wynikach.
- Przez kilka lat próbowałeś zmienić klub, ale udało się to dopiero w ubiegłym sezonie. Czy nie żałujesz, że tak późno tarfiłeś do takiego klubu jak Wybrzeże?- Lepiej późno niż wcale. Jestem jeszcze młodym zawodnikiem i mam czas, żeby się pokazać. W Gdańsku można zaznaczyć swoją obecność nie tylko na krajowych torach.
- W każdym meczu zdobywasz przynajmniej 9 punktów i kilka bonusów. To świadczy, że jesteś zawodnikiem, który przedkłada interesy drużyny nad swoje ambicje.- Staram się jeździć parowo, bo to są zawody drużynowe, a nie indywidualne.
- Najczęściej startujesz w parze z Krzysztofem Cegielskim. Jak układa się wasza współpraca?- Jeździ się nam razem bardzo dobrze, co chyba widać to na torze.
- Stanowicie parę uderzeniową Wybrzeża.- Można tak powiedzieć. Trener chyba widzi nas w takiej roli i tak nas ustawia, a my staramy się z niej jak najlepiej wywiązać.
- Do końca rundy zasadniczej macie korzystny układ spotkań. Jak oceniasz wasze szanse?- Układ mamy dobry, ale nie możemy oglądać sie na nikogo. Musimy liczyć na siebie. Uważam, że play off będzie tylko formalnością i wywalczymy awans, na który sobie zasłużyliśmy w tym sezonie.
- Także w rozgrywkach indywidualnych radzisz sobie bardzo dobrze. Przeszedłeś pomyślnie ćwierćfinał IMP.- Ćwierćfinał był rozgrywany na moim rodzimym torze w Lublinie i to był mój atut. Uznam te starty za udane, kiedy awansuję do finału IMP.
- Jesteś zawodnikiem bardzo ambitnym i walczącym do samej mety. Już kilkakrotnie w tym roku miałeś upadki i byłeś wykluczany z biegów.- Startuję, żeby wygrywać i dlatego walczę do końca. Nie jeżdżę jednak na wariata i gdy nie jest to konieczne, to nie ryzykuję.
Rozmawiał: Tomasz Łunkiewicz