• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wojciech Szuchniski: Mam bliżej do Aten

Jacek Główczyński
23 października 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Po mistrzostwach świata w szermierce na plan pierwszy wysunęły się złote medalistki we florecie. Czwarte miejsce, które wraz z zespołem wywalczył na Kubie Wojciech Szuchnicki, mało komu trafiało do wyobraźni w zestawieniu z tytułem Sylwii Gruchały, Magdaleny Mroczkiewicz, Anny Rybickiej i Małgorzaty Wojtkowiak. Ale to gdańszczanin jest dziś bliżej startu w igrzyskach olimpijskich niż nasze trzy muszkieterki.

- Zawodniczki mają kwalifikacje indywidualne. Dziś tylko Gruchała zajmuje miejsce gwarantujące start w Atenach. U panów eliminacje są prowadzone drużynowo. Gdyby dzisiaj rozdawano nominacje, jedna z nich trafiłaby do Polski. Dzięki dobremu wynikowi na Kubie awansowaliśmy z 7. na 5. miejsce w światowym rankingu - wyjaśnia 27-letni gdański florecista.

Do Aten pojedzie osiem drużyn. Cztery najlepsze z rankingu oraz cztery kolejne, dobrane też na podstawie tego rankingu, ale przy uwzględnieniu klucza terytorialnego. Na razie dla Europy byłyby cztery miejsca. Z pierwszej "4" weszliby Francuzi, Niemcy i Włosi, a Polska trafiłaby tam jako przedstawiciel regionu europejskiego.

- Trudno dokładnie określić, o ile jesteśmy bliżej Aten. Przed nami jeszcze cztery turnieje kwalifikacyjne, ale niżej punktowane niż ten w Hawanie. Wydaje się, że kontrolujemy sytuację. Z drużyn, które są za nami, mogą nam zagrozić tylko Rosjanie. Stać nas na podjęcie walki z Francuzami, a nawet Niemcami. Jednak przede wszystkim wynik z mistrzostw pozowolił nam wszystkim uwierzyć, że nawet w odmłodzonym składzie możemy walczyć o medale. Gdybyśmy nie awansowali w Hawanie do "8", to trzeba byłoby rozkręcić florety, gdyż szansa na Ateny przepadłaby. A właśnie igrzyska są najważniejsze. Tata wspominał mi nawet, że ma dla mnie pracę w biurze projektowym, gdzie mógłbym wykorzystać zdobyty w tym roku dyplom ukończenia Politechniki Gdańskiej, ale na razie nie jest to aktualne. Liczy się tylko floret - zapewnia Wojciech Szuchnicki, który ma szansę pójść śladami siostry. Agnieszka Szuchnicka biła się w turnieju floretowym w Barcelonie. Na razie co Wojtek przejął po siostrze pseudonim. Ona była na planszy "Szuflą", on jest "Szuflem".

Panowie walczą o nominacje dla kraju. O tym, którzy zawodnicy ją skonsumują, postanowi fechtmistrz Stanisław Szymański na podstawie występów w turniejach klasyfikacyjnych. Na przykład w Hawanie Szuchnicki nie mógł walczyć indywidualnie, bo zdaniem rodzimej federacji brakowało mu punktów.

- Przedstawiciele związku byli w bardzo dobrych humorach. Twierdzili, że tak dobrze walczyłem w drużynie, gdyż nie biłem się indywidualnie. Nie jestem do tego przekonany. Wolałbym przetrzeć się indywidualnie. A może i tam osiągnąłbym sukces? Generalnie atmosfera w drużynie była bardzo dobra. Duchowym przywódcą był Sławek Mocek, może nie tyle za sprawą wieku, bo jest ode mnie starszy tylko o kilka miesięcy, co sukcesów. Najmłodsi wykonywali nie tylko sportowe czynności, ale z szermierczą falą nie przesadzaliśmy. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że walka o trzy miejsca, które ewentualnie będziemy mieć na igrzyskach, rozegra się nie tylko pomiędzy tymi zawodnikami, którzy byli w Hawanie. O Ateny zawalczą choćby inni gdańszczanie, Krzysiek Walka czy Krzysiek Pietrusiak. Występ w Hawanie bardzo podniósł mnie na duchu, utwierdziłem się w przekonaniu do swojej sportowej wartości. Przypomniałem sobie, a na mistrzostwach nie byłem cztery lata, jak walczy się w takim turnieju.

Zobacz także

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane