Jeśli piłkarze ręczni DGT Wybrzeża Gdańsk zamierzają awansować do najlepszej szóstki ekstraklasy, to sobotni mecz (początek godzina 18.00) z MKS Końskie muszą bezwzględnie wygrać. Niby rzecz oczywista, gdy ma się do czynienia z ostatnią drużyną tabeli, ale w przypadku zespołu
Daniela Waszkiewicza nie do końca. To właśnie wciąż aktualni mistrzowie Polski jako pierwsi oddali punkty beniaminkowi!
Gdańszczanie nie tylko w tym sezonie okazali łaskę słabeuszowi. Do dzisiaj pamięta się im, jak przed kilkoma laty oddali punkt Fablokowi Chrzanów, który z hukiem spadał z ligi. W Końskich zlitowali się nad tamtejszym MKS, który w debiutanckim sezonie w krajowej elicie przegrał siedem pierwszych meczów.
Ulegli 24:26. Na kolejne punkty Końskie czekały siedem kolejek. Dopiero w ostatniej ubiegłorocznej serii gier ograły na własnym parkiecie innego beniaminka i outsidera, Chrobrego Głogów 29:26.
Jeśli chodzi o zawodników Końskich, to trudno ich nazwać żółtodziobami w ekstraklasie. Jednak w nowym otoczeniu najwyższy bramkarz ligi, Maciej Stęczniewski, nie może przypomnieć sobie o reprezentacyjnej formie, a bracia Bodasińscy są na najlepszej drodze, aby drugi raz z rzędu przeżyć gorycz degradacji. W minionym sezonie ekstraklasę opuszczali z AZS AWF Biała Podlaska, a starszy z nich był nawet przez kilka tygodni trenerem tej ekipy.