- 1 Kto i jak przyjedzie na derby z Arką? (162 opinie)
- 2 Lechia dokonała rzadkiej sztuki w XXI wieku (33 opinie)
- 3 Hokeiści dalej od utrzymania w elicie (20 opinii)
- 4 Wszyscy siatkarze pożegnani. Został trener (10 opinii)
- 5 Najważniejsze zawody karate w Trójmieście (17 opinii)
- 6 11-letnia ninja podbija świat (9 opinii)
Proces kierowcy autokaru z kibicami Lechii
Lechia Gdańsk
Był marzec 2013 roku, 45-letni Mariusz Ch. prowadził autokar, którym z meczu z Gliwic wracało do Gdańska ponad 50 kibiców Lechii. Niedaleko Włocławka auto zjechało z drogi i wpadło do rowu. Zginęło dwóch kibiców, 12 kolejnych zostało ciężko rannych. Jak twierdzi prokuratura, stało się to z winy kierowcy. Właśnie rozpoczął się jego proces.
Sam 45-latek - przed wypadkiem kierowca komunikacji miejskiej w Starogardzie Gdańskim, obecnie "pracownik fizyczny" - w czwartek nie przyznał się do winy.
- Prowadziłem ten autokar, do tego się przyznaję, do innych rzeczy nie - stwierdził.
Przeprosił wszystkich poszkodowanych i ich rodziny. Odmówił jednak odpowiedzi na pytania sądu i prokuratora.
Na sali obecna była - w roli oskarżyciela posiłkowego - matka jednego z kibiców, którzy zginęli podczas wypadku. Zapytała się - w bardzo emocjonalny sposób - Mariusza Ch., dlaczego, wiedząc, że bierze leki, które mogą spowodować u niego senność, w ogóle usiadł za kierownicą i piętnaście minut później zasnął, powodując wypadek. Na jej pytanie oskarżony również nie odpowiedział.
Co ciekawe, wcześniej Mariusz Ch. kilkukrotnie zmieniał swoje zeznania. Najpierw - podobnie jak przed sądem - nie przyznał się do niczego i odmówił składania wyjaśnień. Później - już w toku śledztwa - szczegółowo opisał wszystko, co działo się w dniu wypadku i przyznał się do winy.
Jak tłumaczył przed sądem, zrobił tak, bo prokurator obiecywał mu, że gdy się przyzna, to zawarta zostanie ugoda i nie dojdzie do procesu.
Co wiadomo z zeznań złożonych wówczas przez kierowcę? Wczesnym rankiem - wraz z Ryszardem N., drugim kierowcą - wyjechali autokarem ze Starogardu Gdańskiego i pojechali po kibiców do Gdańska. Później - w towarzystwie policyjnych radiowozów - pojechali do Gliwic. Obaj kierowcy zmieniali się po około czterech godzinach jazdy.
Na miejscu kibice udali się na mecz, a kierowcy zostali w autokarze, w którym "pili herbatę i odpoczywali". Gdy mecz się zakończył, znów w towarzystwie radiowozów, podjechali pod stadion, zabrali kibiców i ruszyli w drogę powrotną. Początkowo prowadził Ryszard N., Mariusz Ch. siadł za kółkiem tuż przed wypadkiem.
W czwartek - poza samym oskarżonym - sąd przesłuchał też drugiego z kierowców. Mężczyzna wypowiadał się dość lakonicznie: samego wypadku nie pamiętał, "bo spał". Jak stwierdził, nie wiedział też nic o chorobie kolegi, nie widział także, żeby brał on jakieś leki ("skupiałem się na drodze").
Inaczej widzieli wszystko poszkodowani kibice - z kilkoma z nich udało nam się porozmawiać przed salą sądową. Jak stwierdzili, Mariusz Ch. brał przed wypadkiem leki i nie krył się nawet z tym, że czuje się źle.
W momencie, w którym doszło do wypadku, kierowca dysponował ważnymi badaniami okresowymi. Jak ustaliła jednak prokuratura, podczas badań nie wspomniał lekarzowi, że cierpi na cukrzycę.
Kibice Lechii oddali hołd swoim zmarłym kolegom
Kluby sportowe
Opinie (108) 6 zablokowanych
-
2014-11-27 17:25
a od tamtego czasu
tez zolto-niebieska krew plynie w zylach kibicow lechi.oddawalem:)
- 7 0
-
2014-11-27 17:21
Winne niestety jest prawo i związki zawodowe.
Pracodawca nie może posłać na badania takiego kierowcy, jeśli nie są one przewidziane dla tego typu pracy. Pracodawca nawet nie może się zapytać pracownika czy na coś choruje... a co za tym idzie, nie może zwolnić takiego pracownika, nawet jeśli widzi, że jego zdrowie szwankuje i zwyczajnie nie radzi sobie z pracą.
- 3 0
-
2014-11-27 15:06
(2)
Mimo, że nie brat po szalu to szczerze współczuje straty kolegów, być może ojców i mężów - spotkać to mogło każdego kto jeździ po Polsce za swoją drużyną.
- 186 17
-
2014-11-27 16:35
spotkać to może KAŻDEGO, a nie tylko tego co jeździ za swoja drużyną.....
- 39 4
-
2014-11-27 15:59
Jak zwykle w takich przypadkach wielka sztama i wyrazy wspolczucia pomiedzy szalikowcami.
A gdybyscie sie w tym autobusie spotkali to wygladalby jeszcze gorzej niz na zdjeciu. Pokazowka i tyle.
- 33 36
-
2014-11-27 15:40
Sama jazda z takimi kibolami jest niebezpieczna, a co dopiero wypadek!
- 9 20
-
2014-11-27 15:37
Jeżeli jest się przemęczony, przeziębiony i chorym na cukrzycę to należy się wykurować.
Jeżeli prokuratorzy uznają go za niepoczytalnego, to należałoby ich zaliczyć do tej samej grupy osób i zapuszkować zakładzie zamkniętym.
- 13 7
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.