Jednym z faworytów 9. Międzynarodowego Biegu w. Dominika jest Jan Białk. 35-letni zawodnik KL Wejher już trzykrotnie zwyciężał w Gdańsku. Mistrz Polski w maratonie ma ochotę nie tylko na kolejny triumf, ale i na ustanowienie rekordu trasy.
- Bardziej zależy panu na wygranej czy na rekordzie?
- Jeli nie wygram, to mogę zapomnieć o poprawieniu najlepszego wyniku. Uważam, że czas najwyższy pobić osišgnięcie Gajdusa i Gładkiego.
- Zejdzie pan jako pierwszy poniżej granicy 27 minut?
- Bardzo bym tego chciał. Wiele będzie zależało nie tylko ode mnie, ale i od pogody. Temperatura, wilgotnoć - wszystko to może pomóc lub zaszkodzić.
- Na trasie zmierzy się pan z absloutnš czołówkš naszych biegaczy. Zabraknie tylko Jakuba Czai, Piotra Gładkiego i Rafała Wójcika. Może być ciężko o sukces.
- Wiem o tym. Z drugiej strony, cieszę się, że medalici mistrzostw Polski wystartujš w tym biegu. Chcę się z nimi zmierzyć, ponieważ nie brałem udziału w tym roku w mistrzostwach kraju. Chcę z nimi walczyć.
- Dlaczego nie startował pan w mistrzostwach Polski?
- Na bieżni nie startowałem z bardzo prozaicznego powodu. Ewentualne sukcesy nie przyniosłyby mi żadnych profitów, gdyż klub nie płaci mi za medale. Taki już jest to układ.
- Zna pan uliczki gdańskiej starówki jak mało kto. To duża przewaga.
- Szczerze mówišc, trasę tę mógłbym pokonać z zawišzanymi oczami. O tym, jak dobrze biega mi się w tej imprezie, niech wiadczy fakt, że na szeć startów trzykrotnie wygrywałem, dwukrotnie byłem drugi, a raz - trzeci.
- Będzie pan biegł dla siebie?
- Przede wszystkim będę biegł dla tych, którzy przez całš mojš karierę byli ze mnš. Gdy wygrywałem i gdy mi nie szło.
- Jakš taktykę przygotował pan na bieg?
- Pobiegnę, żeby wygrać. Szczegółów nie zdradzę, by rywalom nie ułatwiać zadania.
