• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Znak od sędziów

Jacek Główczyński
26 listopada 2002 (artykuł sprzed 21 lat) 
Leszek Blanik przywiezie dzisiaj do Gdańska srebrny medal z mistrzostw świata w gimnastyce sportowej. 25-latek AZS AWF Gdańsk po drugie miejsce w skoku przez konia sięgnął w Debreczynie. Na podium towarzyszyli mu Chińczycy. Zwyciężył Li Xia-Peng, a trzeci był Yang Wei. Generalnie Europa w tej specjalności nie miała wiele do powiedzenia, gdyż w pierwszej szóstce było tylko dwóch przedstawicieli naszego kontynentu. Z wicemistrzem świata rozmawialiśmy telefonicznie.

- Dzień po zawodach cieszysz się ze srebra, czy może myślisz o tym czego zabrakło, aby w niedzielę węgierska widownia usłyszała Mazurka Dąbrowskiego?
- Przede wszystkim się cieszę. Odniosłem wielki sukces. W finale Chińczyk był poza zasięgiem. Z drugiej strony, wcale nie czuję się słabszym od niego zawodnikiem. W półfinale zostaliśmy wszak ocenieni jednakowo. Myślę, że na kolejnych zawodach kolejność może być odwrotna.
- W finale skakałeś jako ostatni. Znajomość rezultatu rywali pomogła ci, czy też wysokie noty dla Chińczyków może usztywniły?
- Każde miejsce startowe od szóstego w górę uważam za dobre, gdyż daje przegląd sytuacji. Jednak w oczekiwaniu na swoją kolej nie oglądam tego, co robili rywale. W Debreczynie koncentrowałem się w sąsiedniej hali. Widziałem tylko skoki Kanadyjczyka Shewfelta, który startował bezpośrednio przede mną.
- Ale noty Chińczyków znałeś?
- Wynik Xia-Penga robił wrażenie.
- Oglądając w Eurosporcie twój pierwszy skok odniosłem wrażenie, że sędziowie ocenili cię zbyt surowo. Co sądzisz o punktacji 9.775?
- Myślę, że z powodzeniem mogli dać mi powyżej 9.8. Istniałaby jeszcze szansa włączenia się do walki o złoto. Nota, którą otrzymałem za pierwszy skok, stanowiła dla mnie znak od sędziów, że mogę zdobyć co najwyżej srebro. Dlatego przy drugiej ewolucji koncentrowałem się tylko na tym celu. Najważniejsze było, aby ustać skok.
- Medalem z Debreczyna uzupełniłeś swoją kolekcję z najważniejszych światowych imprez. Nie zabranie ci teraz motywacji do dalszej pracy?
- Nie. Cel wytyczyłem sobie znacznie wcześniej. Chcę pojechać na drugie igrzyska olimpijskie. W przyszłym roku będą kwalifikację do Aten i muszę być w pełni formy.
- Czy srebro z mistrzostw świata można porównać z brązem olimpijskim z Sydney?
- Co prawda, teraz mam cenniejszy kruszec, ale medal z Debreczyna postawiłbym tuż za krążkiem z igrzysk. Zawody olimpijskie są przecież raz na cztery lata, a ponadto wiążą się z większym rozgłosem, medaliści przechodzą do historii...
- Tworzysz już nie tylko historię polskiej gimnastyki sportowej, ale i światowej. Jak czujesz się po włączeniu skoku o nazwie Blanik do oficjalnej nomenklatury pojęciowej?
- Mam wielką satysfakcję. Z trenerem Lewitem taki cel postawiliśmy sobie przed trzema laty. Chcieliśmy, aby Polak także wniósł wkład w rozwój gimnastyków. Miło będzie, gdy za kilka lat będę siedział przed telewizorem, a na największych zawodach ktoś dzięki "Blanikowi" sięgnie po tytuł lub medal. Liczę także, że dzięki temu skokowi sam też powalczę o kolejne sukcesy.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane