Na 5 kolejek przed metą rozgrywek II ligi piłkarze Arki tracą 1 punkt do strefy bezpieczeństwa. W walkę o utrzymanie jest zamieszanych co najmniej 10 klubów. Spadnie 6 z nich. Gdynianie zagrają jeszcze u siebie z Bełchatowem i Hetmanem oraz na wyjeździe z Włókniarzem, Ceramiką i Myszkowem. To nie jest zły kalendarz. Równocześnie daleki od wymarzonego. Pozostaje nadzieja. Nasi rozmówcy, obserwatorzy niedzielnej gry ze Świtem (1:1), nie wyrzekali się jej.
Roman Korynt: Sytuacja jest ciężka, ale liczę na pomyślny finał. Do tego jednak żółto-niebiescy potrzebują szczęścia i dobrego pomyślunku. Bo ze Świtem zremisowali przez to, że do ogromnego wysiłku nie dołożyli odrobiny konceptu. Martwi mnie brak wychowanków. Że drużyna przeżywa wielki stres, ja to rozumiem. Że gra nerwowo przy stanie 1:0 - również. Byłem piłkarzem i pamiętam, jaką rolę odgrywa psychika. Przy 2:0 nasz zespół na pewno grałby z polotem, byłby nie do poznania.
Piotr Rzepka: Szanse Arki zminimalizowały się, niestety. Iskierka nadziei tli się w jej skutecznej grze (oby to nastąpiło) oraz w powszechnym zamieszaniu w dolnej połówce tabeli. Tutaj nikt nie odda punktów. Czysta walka to szansa dla Arki, bo układy, na przykład śląskie, mogłyby jej zaszkodzić. Nie podzielam zachwytu nad grą w niedzielę wieczorem. Zespół jest do tego stopnia zestresowany, że nie potrzebuje wiedzieć, iż ŁKS sensacyjnie wygrał w Opocznie. Po co martwić się tym przez cały dzień? Jupitety w sobotę - komu to przeszkadzało. No i kwestia umiejętności. Cechy wolicjonalne to nie wszystko. Dlatego ze Świtem, który był wyraźnie słabszy od Arki, padł remis.
Dariusz Jaskulski: Naprawdę doszłoby do nieszczęścia, gdyby
Arka, dziś nasze największe dobro, została zdegradowana. Wolę o tym nie myśleć. W niedzielę absolutnie zasłużyła na zwycięstwo. Mówiąc, szczerze byłem mile zaskoczony postawą gdynian i samym widowiskiem. Mamy obiecujący zespół, fajne połączenie młodości z rutyną. Przypadła mi do gustu gra Rusinka. Szkopuł w tym, że tej drużynie brakuje szczęścia. A jej akcjom - wykończenia. Trochę za dużo tych błędów obronie. No i gafa bramkarza, ale proszę nie wieszać na nim psów.
Dlaczego jest tak źle?
Arka miała 3 szkoleniowców oraz 38 piłkarzy. Wśród nich tylko Laskowski, Kozłowski i wyrzucony jesienią Unton wychowali się w klubie.
Kadra jest tymczasowa, bez lokalnej tożsamości. W tej chwili 10 graczy (mniej niż połowa kadry
Marka Kusto) ma tutaj korzenie. Inni piłkarze nie ukorzenią się, dopóki klub nie ugruntuje swojej pozycji finansowej i sportowej.
Obecnie zaledwie czterech arkowców mieści się w przedziale wiekowym (25-28 lat) określanym jako optymalny dla zawodowca (Bajera i Merchut mają 25 lat, a Radoń i Smarzyński - po 28). Kilku arkowców, potencjalnych liderów, ewidentnie zniżkuje (Wilk, Burlikowski, Fornalak).
W kadrze nie ma rasowych napastników. Brak zawodnika, który w ostatnich 2-3 sezonach legitymowałby się skutecznością na ustalonym poziomie. Pomocnicy w ogóle nie wiedzą jak trafić do siatki.
Zespół nie ma gdzie trenować. Zimą nie mógł liczyć na klasowych sparingpartnerów. Tułał się po lesie, w śniegu i na nierównych boiskach.
Kontuzje. Plaga kontuzji. Może to było najgorsze?