- 1 Kapić chce i zasłużył, by zostać w Lechii (46 opinii)
- 2 Arka: odwołanie od kartki, kontuzjowani walczą (44 opinie)
- 3 Solidny Iversen, zapracowany Brennan (9 opinii)
- 4 Gedania wyszarpała zwycięstwo (9 opinii)
- 5 Lechia gotowa na fetę i inne scenariusze (143 opinie)
- 6 Pierwszy transfer piłkarzy ręcznych (13 opinii)
ENERGA GEDANIA: Smoktunowicz, Boguszewski, Chełmiński, Mejka, Piaseczny, Głuszak, Rudziński (libero) oraz Michniewski, Michna, Kolan.
INOTEL: Brojek, Lisiecki, Iglewski, Dwernicki, Józefczak, Lenartowicz, Dębiec (libero) oraz Staniewski, Mischke.
Widać było, że stawka spotkania usztywniła zawodników obu drużyn. W inauguracyjnym secie zepsuli oni ponad 10 zagrywek. Ponadto nie brakowało nieudanych ataków oraz niezbyt precyzyjnych przyjęć zagrywki.
- Zagrywka to nasza pięta achillesowa. Jest w tym elemencie dużo niestabilności. Jednak po łatwej wygranej w Poznaniu także do Gdańska jechaliśmy jako faworyci - przyznał Marek Jankowiak, trener przyjezdnych.
Ale szybciej emocje opanowała Energa. Co prawda gospodarze pierwsze prowadzenie zdobyli dopiero na 5:4, ale potem odeszli nawet na cztery punkty różnicy. Gdańszczanie prowadzili 16:12 i 18:14. Odwrót zaczął się od zepsutej zagrywki przez Krzysztofa Piasecznego. Za chwilę dwukrotnie w ataku pomylił się Grzegorz Boguszewski, a Daniel Drewnicki posłał piłkę nad blokiem, za którym nie było asekuracji i zrobiło się 18:18. Niemoc gospodarzy przełamał Maciej Smoktunowicz, atakując z obejścia. Jeszcze trzykrotnie później miejscowi zdobywali jednopunktowe prowadzenie. Po raz ostatni korzystny wynik mieli przy 22:21 po ataku Wiktora Chełmińskiego. Zresztą w końcówce tylko ten ostatni próbował walczyć z rywalami. To on obronił pierwszą piłkę setową, którą Inotel zdobył przy 24:22. Niestety, w drugim podejściu Marcin Iglewski huknął z lewego skrzydła jak z armaty i Antoni Perzyna, trener gedanistów mógł tylko smutno skomentować: - przegraliśmy na własne życzenie.
Wydawało się, że to niepowodzenie wywoła sportową złość w miejscowych szeregach Tym bardziej, że gdańszczanie mieli świadomość, że na ich poczynania spogladają osoby, od których zależy ich przyszły los: Waldemar Bartelik, prezes Koncernu Energetycznego Energa, sponsor strategiczny klubu oraz Wierzbicki, prezes powstającej sportowej spółki akcyjnej, która na przejąć siatkarzy.
Na początku drugiego seta błyszczał Smoktunowicz. Energa uciekła na 4:0 i 6:2. Źle nie było jeszcze przy wyniku 10:6. Szkoda, że wówczas trzy niewymuszone błędy gdańszczan ośmieliły rywali. Przy 14:13 po ataku Dwernickiego mieliśmy już pierwsze prowadzenie w tej partii Inotelu. Rezultat odwrócił dwoma udanymi akcjami Chełmiński, a na 17:15 udanie zbijał... rozgrywający, Bartosz Głuszak. Niewielką przewagę gedanistom udało się utrzymać do 20:18. Trzy następne punkty zdobyli goście. Przy 21:23 trener Perzyna postawił na Patryka Michnę. Rezerwowy dwukrotnie dobrze zagrał wyblokiem, a w ataku mógł się ponownie wykazać Chełmiński. Wiktor wyrównał na 23:23 po akcjach blok-aut. Niestety, dwa decydujące punkty należały do Damian Lisieckiego. Medaliście mistrzostw Polski w siatkówce plażowej nie był straszy nawet potrójny gdański blok. W tym momencie Adam Galiński miał wątpliwą satysfakcję, że dobrze rozpoznał możliwości tego siatkarza.
- Przed sezonem proponowałem Damianowi przejście do Gdańska. Jednak uznał, że z rodzinnej Piły bliżej będzie miał do Poznania - przypomniał prezes męskiej sekcji piłki siatkowej KKS Gedania.
W trzecim secie gedaniści sprawiali wrażenie, jakby jak najszybciej chcieli zejść z parkietu. Ich "męki" skończyły sie po 76 minutach. Ale zanim to się stało, rozpoczęli partię od wyniku 0:6. Pierwszy punkt zdobył wprowadzony z ławki Paweł Kolan. Miejscowi podciągnęli na 7:11, by znów stanąć. Od wyniku 11:21 mogli walczyć już tylko o honorową porażke. Inotel pilnował swego. Gdy jego przewaga stopniała do 22:17, trener Jankowiak poprosił o przerwę.
- Nakazałem większą czujność w obronie. Wygraliśmy pewnie, gdyż najlepszy mecz od dłuższego czasu rozegrał nasz rozgrywający Piotr Brojek, a w najważniejszych akcjach ciężar gry brali na siebie w ataku Lisiecki i Iglewski - podkreślał poznański szkoleniowiec.
Po tej porażce strata Energi Gedanii do Inotela wzrosła do pięciu punktów. Tyle samą gedaniści tracą do Morza Bałtyk Szczecin, który dodatkowo ma o jeden mecz rozegrany mniej. Te różnice skazują gdańską drużynę na walkę przed play off co najwyżej o trzecie miejsce, a tym samym na grę w decydujących starciach o awans do I ligi bez atutu własnego parkietu.
- Nie widziałem dzisiaj zbyt wysokiego poziomu. Mam nadzieję, że w normalnej formie gdańszczanie grają lepiej. Spółka zostanie zarejestrowana w najbliższym czasie. Jednak chyba nie uda się już w tym sezonie wzmocnić drużyny. Wydaje mi się, że na awans przyjdzie nam czekać co najmniej dwa lata - powiedział po meczu Kazimierz Wierzbicki. Prezes koszykarskiego Prokomu Trefla zdradził nam, że ma za sobą... siatkarską przeszłość. - Grałem nawet w jednej drużynie z trenerem Perzyną - dodał przyszły szef SSA Trefl Gdańsk.
Okres transferowy kończy się ostatniego dnia grudnia. Energa Gedania w ostatnich dniach przymierzała się do Mariusza Sordyla. Były reprezentant Polski nawet podjął próbę wznowienia kariery, rozpoczął treningi w Olsztynie, ale nabawił się kontuzji.
Nie doszedł w sobote do skutku mecz w lidze wojewódzkiej pomiędzy Energą Gedania II a Alpatem Gdynia. Rozgrywki rozpoczną się później, gdyż kluby chcą wynegocjować obniżkę uposażeń sędziów, co znacznie obniży koszty organizacji meczów.
Pozostałe mecze 8. kolejki: AZS Zielona Góra - Orion Sulechów 3:0 (25:14, 26:24, 25:16), Morze Bałtyk Szczecin - TKKF Pomet Razem Wołów (4.12), Ikar Legnica - Chrobry Głogów (21.12).
1. Inotel Poznań 8 18 21: 8
2. Morze Bałtyk Szczecin 7 18 21: 9
3. AZS Gwardia Gubin Zielona Góra 8 16 19:13
4. Energa Gedania Gdańsk 8 13 15:13
5. TKKF Pomet Razem Wołów 7 8 11:15
6. Orion Sulechów 8 8 10:18
7. Chrobry-Vivo Głogów 7 7 11:17
8. Ikar Legnica 7 2 6:21
Kluby sportowe
Opinie (34) 1 zablokowana
-
2005-12-04 09:54
fajna relacja
szkoda, że o przegranym meczu...
chyba Wierzbicki ma rację, nic z tego nie będzie szybko- 0 0
-
2005-12-04 09:59
czegoś tutaj nie rozumiem
Jak Wierzbicki nie ma kasy na awans, to po co on się w to wszystko pakuje?????????
- 0 0
-
2005-12-04 13:05
normalnie to napisal jakis Mickiewicz albo Slowacki...k....wa co za bzdury!!!!!!!!!!!!!!!!!!
NIESTETY TRENER MUSI ODEJSC TAK JAK BALCEROWICZ MUSI ODEJSC......WIERZBICKI MA RACJE TRZEBA JESZCZE TROSZKE POCZEKAC.............ale ogolnie bylo ok:)- 0 0
-
2005-12-04 13:08
Ja się zgadzam...
Niestety, ale tak jak po przegranym secie mówiłam znajomym, że jeszcze ze trzy posiedzimy i pooglądamy mecz, tak po drugim już wiedziałam co się święci... Niestety chłopaki, w/g mnie przegraliście dwa pierwsze sety na własne życzenie... A w trzecim wszyscy wiemy, że trudno się podnieść.
Ale wierzę, że przyszłe mecze będą lepsze i że awansujemy na zaplecze "ekstraklasy" jeszcze w tym sezonie...- 0 0
-
2005-12-04 15:58
na własne życzenie!
Tylko szkoda, że oprócz rywalizacji z przeciwnikiem chłopacy musieli zmagać się również z nieudolnością i popełnianymi błędami przez własnego trenera!!!
- 0 0
-
2005-12-04 17:23
a kto psuł zagrywki i walił po autach?
trener?? koleś nade mną co za bzdury piszesz...
Ci ludzie po prostu nie nadają się, aby grac wyżej niż w II lidze. Przeciez taki Smok był w Bydgoszczy i już go nie. A Chełmiński nie łapał się w I lidze w Starogardzie... Inni nigdzie nie istnieli...- 0 0
-
2005-12-04 18:04
człowieku... a co Ty tu wyciągasz za "życiorysy"?? pojęcia nie masz o siatkówce a zespół oceniasz po tym gdzie kiedyś grali zawodnicy... żałosne...
- 0 0
-
2005-12-04 18:15
co sie nie nadają...? a w ryj chesz ?:D pozdrawiam:)
- 0 0
-
2005-12-04 21:03
a chce
to może wyskoczymy anonimie, masz takiego pietra że nawet się nie pospisze bo sie zeszrasz
- 0 0
-
2005-12-04 21:11
do Tyson
a ty cos taki grozny, myslisz ze jak podpiszesz sie jako bokser, to bedziesz grozniejszy popierdulko !!!! masz klopot to wpadnij na trening a zalatwimy to jak mezczyzni!!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.