- 1 Sędzia z finału MŚ 2022 wraca na derby (23 opinie)
- 2 W Arce na derby po półmaratonie? (61 opinii)
- 3 Lechia nie bierze remisu w derbach (70 opinii)
- 4 Krzysztof Kasprzak z awansem do IMP Challenge (42 opinie)
- 5 Przyszły mistrz KSW trenuje w Gdyni? (44 opinie)
- 6 W tej lidze będzie walka do ostatniej kolejki (6 opinii)
ENERGA GEDANIA: Smoktunowicz, Boguszewski, Chełmiński, Mejka, Piaseczny, Głuszak, Rudziński (libero) oraz Michniewski, Michna, Kolan.
INOTEL: Brojek, Lisiecki, Iglewski, Dwernicki, Józefczak, Lenartowicz, Dębiec (libero) oraz Staniewski, Mischke.
Widać było, że stawka spotkania usztywniła zawodników obu drużyn. W inauguracyjnym secie zepsuli oni ponad 10 zagrywek. Ponadto nie brakowało nieudanych ataków oraz niezbyt precyzyjnych przyjęć zagrywki.
- Zagrywka to nasza pięta achillesowa. Jest w tym elemencie dużo niestabilności. Jednak po łatwej wygranej w Poznaniu także do Gdańska jechaliśmy jako faworyci - przyznał Marek Jankowiak, trener przyjezdnych.
Ale szybciej emocje opanowała Energa. Co prawda gospodarze pierwsze prowadzenie zdobyli dopiero na 5:4, ale potem odeszli nawet na cztery punkty różnicy. Gdańszczanie prowadzili 16:12 i 18:14. Odwrót zaczął się od zepsutej zagrywki przez Krzysztofa Piasecznego. Za chwilę dwukrotnie w ataku pomylił się Grzegorz Boguszewski, a Daniel Drewnicki posłał piłkę nad blokiem, za którym nie było asekuracji i zrobiło się 18:18. Niemoc gospodarzy przełamał Maciej Smoktunowicz, atakując z obejścia. Jeszcze trzykrotnie później miejscowi zdobywali jednopunktowe prowadzenie. Po raz ostatni korzystny wynik mieli przy 22:21 po ataku Wiktora Chełmińskiego. Zresztą w końcówce tylko ten ostatni próbował walczyć z rywalami. To on obronił pierwszą piłkę setową, którą Inotel zdobył przy 24:22. Niestety, w drugim podejściu Marcin Iglewski huknął z lewego skrzydła jak z armaty i Antoni Perzyna, trener gedanistów mógł tylko smutno skomentować: - przegraliśmy na własne życzenie.
Wydawało się, że to niepowodzenie wywoła sportową złość w miejscowych szeregach Tym bardziej, że gdańszczanie mieli świadomość, że na ich poczynania spogladają osoby, od których zależy ich przyszły los: Waldemar Bartelik, prezes Koncernu Energetycznego Energa, sponsor strategiczny klubu oraz Wierzbicki, prezes powstającej sportowej spółki akcyjnej, która na przejąć siatkarzy.
Na początku drugiego seta błyszczał Smoktunowicz. Energa uciekła na 4:0 i 6:2. Źle nie było jeszcze przy wyniku 10:6. Szkoda, że wówczas trzy niewymuszone błędy gdańszczan ośmieliły rywali. Przy 14:13 po ataku Dwernickiego mieliśmy już pierwsze prowadzenie w tej partii Inotelu. Rezultat odwrócił dwoma udanymi akcjami Chełmiński, a na 17:15 udanie zbijał... rozgrywający, Bartosz Głuszak. Niewielką przewagę gedanistom udało się utrzymać do 20:18. Trzy następne punkty zdobyli goście. Przy 21:23 trener Perzyna postawił na Patryka Michnę. Rezerwowy dwukrotnie dobrze zagrał wyblokiem, a w ataku mógł się ponownie wykazać Chełmiński. Wiktor wyrównał na 23:23 po akcjach blok-aut. Niestety, dwa decydujące punkty należały do Damian Lisieckiego. Medaliście mistrzostw Polski w siatkówce plażowej nie był straszy nawet potrójny gdański blok. W tym momencie Adam Galiński miał wątpliwą satysfakcję, że dobrze rozpoznał możliwości tego siatkarza.
- Przed sezonem proponowałem Damianowi przejście do Gdańska. Jednak uznał, że z rodzinnej Piły bliżej będzie miał do Poznania - przypomniał prezes męskiej sekcji piłki siatkowej KKS Gedania.
W trzecim secie gedaniści sprawiali wrażenie, jakby jak najszybciej chcieli zejść z parkietu. Ich "męki" skończyły sie po 76 minutach. Ale zanim to się stało, rozpoczęli partię od wyniku 0:6. Pierwszy punkt zdobył wprowadzony z ławki Paweł Kolan. Miejscowi podciągnęli na 7:11, by znów stanąć. Od wyniku 11:21 mogli walczyć już tylko o honorową porażke. Inotel pilnował swego. Gdy jego przewaga stopniała do 22:17, trener Jankowiak poprosił o przerwę.
- Nakazałem większą czujność w obronie. Wygraliśmy pewnie, gdyż najlepszy mecz od dłuższego czasu rozegrał nasz rozgrywający Piotr Brojek, a w najważniejszych akcjach ciężar gry brali na siebie w ataku Lisiecki i Iglewski - podkreślał poznański szkoleniowiec.
Po tej porażce strata Energi Gedanii do Inotela wzrosła do pięciu punktów. Tyle samą gedaniści tracą do Morza Bałtyk Szczecin, który dodatkowo ma o jeden mecz rozegrany mniej. Te różnice skazują gdańską drużynę na walkę przed play off co najwyżej o trzecie miejsce, a tym samym na grę w decydujących starciach o awans do I ligi bez atutu własnego parkietu.
- Nie widziałem dzisiaj zbyt wysokiego poziomu. Mam nadzieję, że w normalnej formie gdańszczanie grają lepiej. Spółka zostanie zarejestrowana w najbliższym czasie. Jednak chyba nie uda się już w tym sezonie wzmocnić drużyny. Wydaje mi się, że na awans przyjdzie nam czekać co najmniej dwa lata - powiedział po meczu Kazimierz Wierzbicki. Prezes koszykarskiego Prokomu Trefla zdradził nam, że ma za sobą... siatkarską przeszłość. - Grałem nawet w jednej drużynie z trenerem Perzyną - dodał przyszły szef SSA Trefl Gdańsk.
Okres transferowy kończy się ostatniego dnia grudnia. Energa Gedania w ostatnich dniach przymierzała się do Mariusza Sordyla. Były reprezentant Polski nawet podjął próbę wznowienia kariery, rozpoczął treningi w Olsztynie, ale nabawił się kontuzji.
Nie doszedł w sobote do skutku mecz w lidze wojewódzkiej pomiędzy Energą Gedania II a Alpatem Gdynia. Rozgrywki rozpoczną się później, gdyż kluby chcą wynegocjować obniżkę uposażeń sędziów, co znacznie obniży koszty organizacji meczów.
Pozostałe mecze 8. kolejki: AZS Zielona Góra - Orion Sulechów 3:0 (25:14, 26:24, 25:16), Morze Bałtyk Szczecin - TKKF Pomet Razem Wołów (4.12), Ikar Legnica - Chrobry Głogów (21.12).
1. Inotel Poznań 8 18 21: 8
2. Morze Bałtyk Szczecin 7 18 21: 9
3. AZS Gwardia Gubin Zielona Góra 8 16 19:13
4. Energa Gedania Gdańsk 8 13 15:13
5. TKKF Pomet Razem Wołów 7 8 11:15
6. Orion Sulechów 8 8 10:18
7. Chrobry-Vivo Głogów 7 7 11:17
8. Ikar Legnica 7 2 6:21
Kluby sportowe
Opinie (34) 1 zablokowana
-
2005-12-06 08:51
do przedmówcy
przeczytaj uważnie co napisał "jac", jeśli uważnie nie oglądałeś meczu. Piaseczny nie miał h.. dnia, tylko winne było zmieszanie na boisku. Jeśli taki zawodnik siedział pół meczu na ławce, a konuski grały i miały pokonać tak wyrównaną drużynę to sorrki.....
- 0 0
-
2005-12-06 09:13
do przedmówcy
jac albo ty nie macie pojęcia o siatkówce. Piaseczny siedział na ławce, bo jako środkowy jest zmieniany w drugiej linii przez libero. Natomiast poza tym Perzyna nie zdjął go ani razu. A ile Piasek zepsuł zagrywek. Policzył ktoś. A Michna miał udane wejście w końcówce trzeciego seta. To dzięki niemu - zresztą jak pisze w relacji - Chełmiński mógł atakami wyrównać
- 0 0
-
2005-12-06 10:22
...z głupimi nie rozmawiasz . To ,że Piasek wchodzi za libero to się wie, ale mówię ,o zamieszaniu w ustawieniu tak ,że byl na boisku i Michniewski i Rudziński itp... A zagrywki Piasek zepsół aż dwie. Duzo? Policz u innych...
- 0 0
-
2005-12-06 11:19
zagrywki Piaska
....moim zdaniem to zescie sobie wmowili ze piasek jak stoi na zagrywce to od razu strata i jesli nawet tak sie stanie, to patrzac na caloksztalt druzyny, Piasek jest najgorszym zagrywajacym , ktory zawsze najwiecej psuje.Patrzcie i kibicujcie a nie oceniacie. Moze zaczniemy mowic o publice, przychodza tylko patrzec i oceniac pozniej, a gdzie jest wsparcie, zadnego kibicowania, podniesienia na duchu druzyne...???? HEJ KIBICE, SKORO TAKIMI JESTESCIE SPELNIAJCIE ICH ZADANIA!!!
- 0 0
-
2005-12-06 14:15
do kolesia od konusków
Uważam że średnio inteligentny orangutan zauważylby że Robert i ja na boisku byliśmy razem w drugiej linii {wniosek: nasze konuskostwo (rzeczownik powstały od słowa konusek określający stan i oznaczający ogólny niedowzrost siatkarski ) nie mialo wpływu na wydarzenia pod siatką} i nasza obecność na boisku miała na celu poprawienie gry w polu (chodzi o pole do siatkówki(kwadrat 9m na 9m) a nie takie jakie masz przed domem). Podsumowując nie dość że Twoja siatkarska spostrzegawczość ogranicza się do podziału konusek-niekonusek to nawet nie umiesz kibicować jak prawdziwy orangutan który chyba bardziej zagrzałby nas do walki niż nasi wszechwiedzący internetowi kibice ( nie wszyscy)któźi dziwnym trafem nie wypisują żadnych komentarzy jak wygramy mecz.Pozdrawiam
- 0 0
-
2005-12-06 15:26
do kibiców
jest nam bardzo przykro, że tylko potraficie nas krytykować po przegranym meczu. szkoda, że nie potraficie nas wspierać podczas gry ( z bardzo małymi wyjątkami ). każda drużyna z naszej grupy, ma wiernych i zagrzewających ich do walki kibiców, powinniście brać z nich przykład, nie od wczoraj wiadomo, że wierni kibice to 7 zawodnik na boisku. pozdrawiam i zachęcam do głośnego kibicowania, dajcie nam uwieżyć w to, że mamy dla kogo grać
- 0 0
-
2005-12-06 16:07
KIBICE byli, są i będą czyli ich nie ma!!!
W cuda chcecie wierzyć kier.j.r.!!!Kibice gdańskiej siatkówki to od lat temat niezmienny. Byli, są i będą tacy jacy są. Czyli tak jak by ich nie było. Hehe. Nie licząc tej niesamowitej aktywności jaką przejawiają w tutejszych opiniach.
- 0 0
-
2005-12-06 17:40
do tego pseudo znawcy....
Koles dobrze, że nie podpisałeś tych bzdur, bo byś się osmieszył. Rudziński i Michniewski razem na parkiecie to wcale nie było zamieszanie. Często tak się robi, że jak drużynie nie idzie w przyjęciu lub w obronie to z drugiej linii zdejmuje się wysokiego zawodnika (np. atakującego) a wprowadza małego, który lepiej broni i przyjmuje I taki był sens tej zmiany.
Zapisz sobie w notesiku i wężykiem Jasiu!!!- 0 0
-
2005-12-06 18:45
do ... ucz się gamonie kibicować..
fajna ksywka! ...I wcale sie tak CZESTO nie robi aby wzmacniać obronę na boisku SIATKOWKI. No chyba że chodziło o tą bramkę za boiskiem, coby do niej gole nie wpadały. A kto niby u nas miał zdobywać punkty co?
- 0 0
-
2005-12-06 19:49
ale emocje
zamieszanie było ale z powodu iż było 2 środkowych pod siatką! Michna i Piasek. Problem w tym, że trener dał ciała zamiast zdjąć Grześka ściągnął Mejkę, który był niezbędny w ataku, oraz dokonał tej zmiany za późno. A potem za późno była zmiana powrotna. No i te błędy w końcówce przy równych zespołach zadecydowały! Niestety ale to brak szybkiej reakcji na zaistniałą sytuację po błędzie z ustawieniem.
Co do kibiców siatkówki to w Gdańsku nigdy ich nie było więc przykro ale albo trzeba się przyzwyczaić albo zmienić miejsce choć to by było przykre.- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.