- 1 Sędzia z finału MŚ 2022 wraca na derby (27 opinii)
- 2 W Arce na derby po półmaratonie? (62 opinie)
- 3 Żużel. Awans Kasprzaka i dwucyfrówki (48 opinii)
- 4 Lechia nie bierze remisu w derbach (70 opinii)
- 5 W tej lidze będzie walka do ostatniej kolejki (6 opinii)
- 6 Przyszły mistrz KSW trenuje w Gdyni? (47 opinii)
ENERGA GEDANIA: Smoktunowicz, Boguszewski, Chełmiński, Mejka, Piaseczny, Głuszak, Rudziński (libero) oraz Michniewski, Michna, Kolan.
INOTEL: Brojek, Lisiecki, Iglewski, Dwernicki, Józefczak, Lenartowicz, Dębiec (libero) oraz Staniewski, Mischke.
Widać było, że stawka spotkania usztywniła zawodników obu drużyn. W inauguracyjnym secie zepsuli oni ponad 10 zagrywek. Ponadto nie brakowało nieudanych ataków oraz niezbyt precyzyjnych przyjęć zagrywki.
- Zagrywka to nasza pięta achillesowa. Jest w tym elemencie dużo niestabilności. Jednak po łatwej wygranej w Poznaniu także do Gdańska jechaliśmy jako faworyci - przyznał Marek Jankowiak, trener przyjezdnych.
Ale szybciej emocje opanowała Energa. Co prawda gospodarze pierwsze prowadzenie zdobyli dopiero na 5:4, ale potem odeszli nawet na cztery punkty różnicy. Gdańszczanie prowadzili 16:12 i 18:14. Odwrót zaczął się od zepsutej zagrywki przez Krzysztofa Piasecznego. Za chwilę dwukrotnie w ataku pomylił się Grzegorz Boguszewski, a Daniel Drewnicki posłał piłkę nad blokiem, za którym nie było asekuracji i zrobiło się 18:18. Niemoc gospodarzy przełamał Maciej Smoktunowicz, atakując z obejścia. Jeszcze trzykrotnie później miejscowi zdobywali jednopunktowe prowadzenie. Po raz ostatni korzystny wynik mieli przy 22:21 po ataku Wiktora Chełmińskiego. Zresztą w końcówce tylko ten ostatni próbował walczyć z rywalami. To on obronił pierwszą piłkę setową, którą Inotel zdobył przy 24:22. Niestety, w drugim podejściu Marcin Iglewski huknął z lewego skrzydła jak z armaty i Antoni Perzyna, trener gedanistów mógł tylko smutno skomentować: - przegraliśmy na własne życzenie.
Wydawało się, że to niepowodzenie wywoła sportową złość w miejscowych szeregach Tym bardziej, że gdańszczanie mieli świadomość, że na ich poczynania spogladają osoby, od których zależy ich przyszły los: Waldemar Bartelik, prezes Koncernu Energetycznego Energa, sponsor strategiczny klubu oraz Wierzbicki, prezes powstającej sportowej spółki akcyjnej, która na przejąć siatkarzy.
Na początku drugiego seta błyszczał Smoktunowicz. Energa uciekła na 4:0 i 6:2. Źle nie było jeszcze przy wyniku 10:6. Szkoda, że wówczas trzy niewymuszone błędy gdańszczan ośmieliły rywali. Przy 14:13 po ataku Dwernickiego mieliśmy już pierwsze prowadzenie w tej partii Inotelu. Rezultat odwrócił dwoma udanymi akcjami Chełmiński, a na 17:15 udanie zbijał... rozgrywający, Bartosz Głuszak. Niewielką przewagę gedanistom udało się utrzymać do 20:18. Trzy następne punkty zdobyli goście. Przy 21:23 trener Perzyna postawił na Patryka Michnę. Rezerwowy dwukrotnie dobrze zagrał wyblokiem, a w ataku mógł się ponownie wykazać Chełmiński. Wiktor wyrównał na 23:23 po akcjach blok-aut. Niestety, dwa decydujące punkty należały do Damian Lisieckiego. Medaliście mistrzostw Polski w siatkówce plażowej nie był straszy nawet potrójny gdański blok. W tym momencie Adam Galiński miał wątpliwą satysfakcję, że dobrze rozpoznał możliwości tego siatkarza.
- Przed sezonem proponowałem Damianowi przejście do Gdańska. Jednak uznał, że z rodzinnej Piły bliżej będzie miał do Poznania - przypomniał prezes męskiej sekcji piłki siatkowej KKS Gedania.
W trzecim secie gedaniści sprawiali wrażenie, jakby jak najszybciej chcieli zejść z parkietu. Ich "męki" skończyły sie po 76 minutach. Ale zanim to się stało, rozpoczęli partię od wyniku 0:6. Pierwszy punkt zdobył wprowadzony z ławki Paweł Kolan. Miejscowi podciągnęli na 7:11, by znów stanąć. Od wyniku 11:21 mogli walczyć już tylko o honorową porażke. Inotel pilnował swego. Gdy jego przewaga stopniała do 22:17, trener Jankowiak poprosił o przerwę.
- Nakazałem większą czujność w obronie. Wygraliśmy pewnie, gdyż najlepszy mecz od dłuższego czasu rozegrał nasz rozgrywający Piotr Brojek, a w najważniejszych akcjach ciężar gry brali na siebie w ataku Lisiecki i Iglewski - podkreślał poznański szkoleniowiec.
Po tej porażce strata Energi Gedanii do Inotela wzrosła do pięciu punktów. Tyle samą gedaniści tracą do Morza Bałtyk Szczecin, który dodatkowo ma o jeden mecz rozegrany mniej. Te różnice skazują gdańską drużynę na walkę przed play off co najwyżej o trzecie miejsce, a tym samym na grę w decydujących starciach o awans do I ligi bez atutu własnego parkietu.
- Nie widziałem dzisiaj zbyt wysokiego poziomu. Mam nadzieję, że w normalnej formie gdańszczanie grają lepiej. Spółka zostanie zarejestrowana w najbliższym czasie. Jednak chyba nie uda się już w tym sezonie wzmocnić drużyny. Wydaje mi się, że na awans przyjdzie nam czekać co najmniej dwa lata - powiedział po meczu Kazimierz Wierzbicki. Prezes koszykarskiego Prokomu Trefla zdradził nam, że ma za sobą... siatkarską przeszłość. - Grałem nawet w jednej drużynie z trenerem Perzyną - dodał przyszły szef SSA Trefl Gdańsk.
Okres transferowy kończy się ostatniego dnia grudnia. Energa Gedania w ostatnich dniach przymierzała się do Mariusza Sordyla. Były reprezentant Polski nawet podjął próbę wznowienia kariery, rozpoczął treningi w Olsztynie, ale nabawił się kontuzji.
Nie doszedł w sobote do skutku mecz w lidze wojewódzkiej pomiędzy Energą Gedania II a Alpatem Gdynia. Rozgrywki rozpoczną się później, gdyż kluby chcą wynegocjować obniżkę uposażeń sędziów, co znacznie obniży koszty organizacji meczów.
Pozostałe mecze 8. kolejki: AZS Zielona Góra - Orion Sulechów 3:0 (25:14, 26:24, 25:16), Morze Bałtyk Szczecin - TKKF Pomet Razem Wołów (4.12), Ikar Legnica - Chrobry Głogów (21.12).
1. Inotel Poznań 8 18 21: 8
2. Morze Bałtyk Szczecin 7 18 21: 9
3. AZS Gwardia Gubin Zielona Góra 8 16 19:13
4. Energa Gedania Gdańsk 8 13 15:13
5. TKKF Pomet Razem Wołów 7 8 11:15
6. Orion Sulechów 8 8 10:18
7. Chrobry-Vivo Głogów 7 7 11:17
8. Ikar Legnica 7 2 6:21
Kluby sportowe
Opinie (34) 1 zablokowana
-
2005-12-06 21:39
do powyzszej opini..
...albo zaczac kibicowac, bo nawet te ok 30 osob co jest zeby tylko byc mogloby zrobic wiele. !!!! jesli juz przychodzicie to kibicujcie, to nie jest kosciół.pozdrowionka
- 0 0
-
2005-12-06 22:10
co do kibicowania
to ogolnie tak sobie mysle, ze to normalne jak zawo0dnicy niezbyt fajnie sie czuja jak graja u siebie a tam na trybunach dwie czy trzy osoby klaszcza ( przed zagrywkja np. bo po zdobytym punkcie to nawet z parenascie osob ) ale jakby do tego dodac pieciu zawodnikow na boisku ( chlopw jak sie patrzy z TAKIMI lapskami , plus dodac tych co na lawce siedza albo udaja ze sie rozgrzewaja w kwadracie dla rezerwowych to okazaloby sie, ze tych klaszczacych, dopingujacych, robiacych klimat par rak jest tyle, ze jakis tam halas sie robi... a moze wtedy i reszta kibicow podchwyci? bo w tlumie sie raźniej klaszcze niz w pojedynke czy trojke ;-) .
Tak wiec ja delikatnie sugeruje samym zawodnikom sie wzajemnie troche podopingowac i dac przyklad widzom.
pozdrawiam :)
co nie rozgrzesza biernosci kibocwo wacale :P- 0 0
-
2005-12-06 23:18
Hehehe
Ależ dyskusja rozgorzała!!! Kibice kibicami, zmiany zmianami... a tu po prostu panowie trzeba zacząć grać. I nie napinać się jak bagietki w piekarniku tylko pokazać, że potraficie nie tylko dobrze się bawić... Bo w tym to chyba nie ma od was lepszych w tej lidze.
- 0 0
-
2005-12-07 09:47
NO JASNE ZE NIE MA!!!!!!!!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.