Rozmowa z Mirelą Stech
Przez 23 lata grała w siatkówkę. Trzykrotnie jej kariera związana była z Gedanią. Weszła do klubu po raz czwarty, ale już w innym charakterze. Mirella Stech została trenerem współpracującym z Jerzym Skrobeckim, który w poniedziałek zastąpił Marka Mierziwńskiego. W AWFiS Gdańsk praca tego duetu zaowocował tytułem mistrza Polski Lig Uczelnianych. Przy ul. Kościuszki w sobotę zadowoli ją wygrana z Muszynianką (początek godzina 17.00), a później uniknięcie przez drużynę Energi Gedanii baraży o utrzymanie w ekstraklasie.
- Nie dasz się namówić na grę?
- Nie jestem do tego przygotowana pod względem fizycznym. Może gdybym przepracowała okres przygotowawczy... Nie. Trzeba pogodzić się z tym, że wróciłam w innym charakterze. Mogę uczestniczyć w rozgrzewce, ale chcę pracować jako szkoleniowiec. Myślę, że z trenerem Skrobeckim stanowimy ciekawy duet.
- Czy wierzysz, że Energa Gedania uniknie baraży?
- A kto ma wierzyć, jeśli nie trzenerzy? Jeśli my zwątpimy, to kto przekona zawodniczki, że stać je na wygrane?
- Pamiętam jak przed laty Gedania walczyła o wejście do serii A. Wspomogłaś ją w meczach z Azotami Chorzów w trakcie urlopu w rozgrywkach ligi niemieckiej, gdzie wówczas grałaś. Trener Jerzy Komorowski podkreślał, że pomogłaś nie tylko na parkiecie, ale i poza nim. Gdy było źle, to potrafiłaś chodzić od pokoju do pokoju i przekonywać koleżanki, że mogą wygrywać...
- I teraz także trzeba podejść pod zespołu od strony psychologicznej. Trener Skrobecki to potrafi. Wie także kiedy w trakcie gry drużynie potrzebne jest wsparcie, podpowiedź.
- Marek Mierziwński powtarzał, że na treningach gdańszczanki prezentują się o niebo lepiej niż w meczach. Poczyniłaś podobne obserwacje?
- Na pewno zawodniczki dobrze pracują. Zmiana trenera zawsze wywołuje nową mobilizację. Ponadto czujemy, że zespół nam ufa i wierzy. Jak wiadomo, wiara czyni cuda.
- Nawet takie jak wygrana w Bielsku czy ogranie Muszynianki 3:0. W ogólnym rozrachunku mogą liczyć się także sety...
- Oczywiście. Każdego można pobić. To są wartościowe zawodniczki, którym trzeba pomóc. Nie można ich karać, krytykować, bo tylko jeszcze bardziej się zdołują. Trener Skrobecki na treningach stara się każdą akcję analizować, wyjaśniać, kometować. Ale trudno wymagać drastycznej poprawy po kilku dniach. Mamy dwa alternatywne programy - na wypadek awansu do play off oraz gdy przyjdzie grać w barażach.
- To, że znacie zespół z uczelnianych rozgrywek, pomaga?
- Nie tylko to. Trener Skrobecki zna je od wielu lat. Drzewiczuk czy Kuczyńską sprowadził do klubu, pomógł zaistnieć w lidze Bełcik.
- Jak trzeba zagrać, aby ograć wysoko Muszyniankę?
- Na pewno z zaangażowaniem i wiarą w powodzenie. Trener Skrobecki analizuje kasetę z występami Muszynianki. Pierwszy wniosek jest taki, że nie gra sztampowo. Trzeba zatem narzucić swój styl gry i reagować na to, co robią rywalki.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
