• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Emocji nie zabrakło!

Maciej Napiórkowski
31 października 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Dziś w oliwskiej hali AWFiS można było zobaczyć oba zespoły piłki ręcznej. W pierwszym meczu Nata AZS AWFiS podejmowała Łącznościowca Szczecin, a w drugim AZS AWFiS zmierzył się z Olimpią Piekarami Śląskimi. Szkoda, że halę odwiedziła tylko garstka kibiców, bo emocji dziś nie brakowało.

Nata AZS AWFiS Gdańsk - Łącznościowiec Szczecin 27:26 (15:14)
Nata:
Korabava, Sadowska - Truszyńska 5, Stachowska, Łabul 7, Bołtromiuk, Kudłacz 2, Strzałkowska 4, Serwa, Wolska 6, Kamelina 3.
Łącznościowiec: Shyverska, Siódmiak - Całużyńska 11, Stanisławek, Szott, Brzozowska 3, Naumenko 3, Sawicka 3, Rogucka 4, Piontke 2, Andrzejewska.
Kary: 12 min - 6 min
Sędziowie: Joanna Kaczorowska, Agnieszka Skowronek (Katowice)
Delegat ZPRP: Wojciech Majchrzak (Płock)
Widzów: ok. 200

Pierwszą bramkę meczu rzuciła Justyna Łabul, chwilę później na tablicy wyników pojawił się wynik 2:0 (po golu Agnieszki Truszyńskiej). Kiedy wydawało się że Łącznościowiec będzie łatwą przeszkodą z dobrej strony pokazała się Kamila Całużyńska. To ona była autorką trzech trafień pod rząd, tym samym dała prowadzenie swojej drużynie. Do 12 minuty bramki dla gości zdobywała jedynie Całużyńska. Trener Jerzy Ciepliński desygnował do gry Małgorzatę Sadowską, która zastąpiła nie radzącą sobie z silnymi rzutami z drugiej linii Alesie Korabavą. Zmiana nie przyniosła spodziewanych rezultatów. Po kwadransie gry między słupkami ponownie oglądaliśmy Korabavą. Natalki nie umiały odskoczyć na kilka bramek. Kiedy tylko wysuwały się na prowadzenie rywalki doprowadzały do remisu. Rewelacyjną dyspozycją rzutową wykazała się wspomniana Całużyńska. W pierwszej połowie rzuciła 7, a w całym meczu 11 goli. Po 30 minutach było 15:14 dla gospodyń.
Druga część gry rozpoczęła się od trzech trafień przyjezdnych. W 35 minucie Hanna Strzałkowska wyrównała na 17:17. Po kilku kolejnych atakach Nacie udało się wyjść, po raz pierwszy w dzisiejszym meczu, na trzybramkowe prowadzenie (21:18). Dobrą partię w tej części gry rozgrywała Justyna Łabul. Drużyna Łącznościowca jeszcze raz pokazała, że potrafi grać z mistrzem polski. W 47 minucie na tablicy wyników ponownie widniał remis (22:22). Kapitan miejscowych Agnieszka Truszyńska dwoma celnymi trafieniami dała kolejny sygnał do ataku. Co z tego, jeśli niecałe 60 sekund później po raz kolejny był remis. Potem kolejna bramka gospodyń, kolejne wyrównanie... Emocje zaczęły wzrastać w końcowych minutach meczu. Przez niespełna pięć ostatnich minut padła tylko jedna bramka. Najpierw Agnieszka Wolska nie wykorzystała rzutu karnego, chwilę później gdańszczanki nie rzuciły bramki grając w przewadze dwóch zawodniczek! Szansę na zwycięstwo dała nie wybijająca się w dzisiejszym meczu Olena Kamelina, która na 30 sekund przed końcową syreną rzuciła 27 bramkę. Ostatnie sekundy spotkania, to sprawdzian odporności psychicznej dla obu drużyn oraz kibiców. Iwona Brzozowska chciała bardzo szybko wyrównać stan rywalizacji, nie udało się. Sędziowie dopatrzyli się przewinienia miejscowych. Podyktowano rzut wolny dla Łącznościowca. Za to przewinienie trzecią karę dwóch minut, a w efekcie czerwoną kartkę obejrzała Justyna Łabul. Chwilę później za wejście na boisko zawodniczki nie biorącej udział w grze (Truszyńskiej) sędziowie podyktowali kolejne dwie minuty. Na ławkę rezerwowych udała się Hanna Strzałkowska. Zostały trzy sekundy gry. Nata posiadała 4 zawodniczki na polu gry, Łącznościowiec - 6. Gwizdek sędziów, ruch zawodniczek ze Szczecina i kolejny faul. Czas się skończył, a przyjezdnym pozostał jedynie rzut wolny bezpośredni. Do piłki podeszła najskuteczniejsza dziś Całużyńska. Piłka po silnym rzucie nie wpadła do bramki. Ostatecznie Nata pokonała Łącznościowca 27:26.

Mecz nie zostanie zaliczony do wybitnych występów Naty. Gospodynie chciały ten mecz wygrać jak najmniejszym nakładem sił. Dużo nie brakowało, a takie podejście skończyłoby się porażką. Zawiodła najskuteczniejsza zawodniczka miejscowych Karolina Kudłacz. Dwie bramki czołowej snajperki to zdecydowanie za mało. Dobry występ zanotowały nowopozyskane Wolska i Łabul. W drużynie gości bardzo dobre zawody rozegrała Całużyńska. Po meczu trener Ciepliński pochwalił drużynę gości. Drużyna Łącznościowca pokazała się z bardzo dobrej strony. Myślę, że mają szansę nawet na pozycje medalową. Karolina Kudłacz ma wahania formy, to się zdarza każdej zawodniczce. Dziś słabszy występ zanotowała właśnie ona. usłyszeliśmy od trenera Naty.




W drugim spotkaniu AZS AWFiS Gdańsk podejmował Olimpię Piekary Śląskie. Był to mecz o tzw. cztery punkty, gdyż przyjezdni sąsiadowali z gdańszczanami w tabeli.

AZS AWFiS Gdańsk - Olimpia Piekary Śląskie 29:29 (15:11)
AZS AWFiS:
Sibiga, Głębocki - Janusiewicz 4, Żółtak 2, Wita 3, Pepliński 4, Markuszewski 5, Waszkiewicz 1, Fogler 1, Malandy 3, Nyćkowiak 1, Jachlewski 5.
Olimpia: Donosewicz, Szenkel - Chojniak 2, Kempys 5, Miszka 1, Wisiński 5, Balicki 9, Przybylski, Stodtko 5, Migała 2, Ścigaj.
Kary: 8 min - 16 min
Sędziowie: Andrzej Dutka, Zbigniew Uszyński (Szczecin)
Delegat ZPRP: Wojciech Majchrzak (Płock)

Mecz rozpoczął ładnym rzutem z koła Daniel Żółtak. Kilkadziesiąt sekund później gospodarze musieli grać w osłabieniu, ponieważ po gwizdku Bartłomiej Pepliński przeszkodził w rozpoczęciu akcji rywalowi. W siódmej minucie po raz pierwszy na prowadzenie wyszli goście - 2:3. Jak się później okazało było to jedyne prowadzenie Olimpii w pierwszej połowie. Siedem bramek z rzędu miejscowych pozwoliło na uspokojenie gry podopiecznych Wojciecha Nowińskiego. Gospodarze starali się utrzymywać sześć goli przewagi. Sztuka ta udawała się do 28 minuty. Ostatnie dwie bramki w pierwszej odsłonie były autorstwa przyjezdnych. Na przerwę zawodnicy AZSu schodzili prowadząc 15:11.
Siedemnaście minut drugiej części gry to katastrofalna gra gdańszczan. Dość powiedzieć, że w tym okresie miejscowi rzucili 5 bramek, a ich rywale 13. Nie pomogła zmiana golkipera w akademickiej bramce. Dziś ani Grzegorz Sibiga, ani Marcin Głębocki nie byli w stanie zatrzymać celnych rzutów zawodników Olimpii. W drużynie Marka Płatka dobry okres zanotowali Łukasz Stodtko, skrzydłowy Grzegorz Balicki oraz doświadczony, 36 letni bramkarz Sławomir Donosewicz. W tym okresie drużyna AZSu tylko statystowała na boisku. Miejscowym kompletnie nie wychodziła gra w ataku pozycyjnym, niewiele piłek udało się także wybronić. Na szczęście od 47 minuty gospodarzom udało się pozbierać. Ułożyli grę w ataku i w końcu zaczęli grać skutecznie. Wystarczyło 9 minut, a z wyniku 20:24 zrobił się remis 27:27. Dobrze, w tym czasie, rzuty karne egzekwował Marcin Markuszewski. W końcu akademicy grali skuteczniej w obronie. Kilka piłek udało się przechwycić. Ostatnie pięć minut to prawdziwy horror. Prowadzenie gości po rzucie Marecelego Migaja, remis po akcji Mateusza Jachlewskiego. Na 90 sekund przed końcem Mariusz Kempys zdobył kolejną bramkę i dał prowadzenie swojemu zespołowi. Gospodarze wyrównali na 35 sekund przed końcem. Trener gości - Marek Płatek poprosił o czas dla swojego zespołu. W ciągu ostatnich 25 sekund Olimpii nie udało się rzucić zwycięskiej bramki. Po zakończeniu regulaminowego czasu gościom pozostał rzut wolny bezpośredni. Rzut Ścigaja został zablokowany. Końcowy wynik spotkania to 29:29.
Akademicy zagrali słaby mecz. Brakowało wykończenia ataku pozycyjnego. Nie najlepiej spisali się obaj bramkarze. Gorszy występ zanotował Robert Fogler. Prowadzenie gry na środku rozegrania kompletnie mu nie wychodziło. Całe szczęście, że udało się uratować remis. Jest jeden punkt i to jest ważne.
Szkoda, że miejsca w meczowym składzie nie znalazł Sebastian Sokołowski. Może ten bramkarz byłby w stanie zatrzymać rzuty Olimpii.
Wojciech Nowiński - trener AZS AWFiS: Początek spotkania był całkiem niezły. Jednak z czasem zaczynało to wyglądać coraz gorzej. Wyglądało nawet na to że stracimy 2 punkty. Dobrze, że udało się zdobyć chociaż jeden. W końcówce widać było chęć walki i zacięcie. O ile dobrze funkcjonowaliśmy po wznowieniu, to w drugiej graliśmy słabo. Grzegorz Sibiga w bramce zaczął doskonale. Jednak jego dobra gra trwała tylko do 25 minuty. Mieliśmy cała serię kiepskich rzutów m. in. Pawła Wity i Michała Janusiewicza. Bardzo słabo zagrał Aleksandr Kamelin, który zaraz po wyjściu na parkiet zanotował dwie straty. Mieszko Nyćkowiak o ile dobrze radził sobie w ataku, to w obronie robił za tyczkę. Szkoda porażki, bo to spotkanie powinniśmy wygrać.
Maciej Napiórkowski

Zobacz także

Opinie (14)

  • !!!

    Wydaje mi sie ze autorzy powyzszego artykulu powinni wiedziec ze nie ma w AZS-ie zadnego MARCINA FOGLERA!!! moglibyscie przekazywac kompetentne informacje i nie jest to wasz pierwszy blad dlatego tym razem nie moglam pozostac w milczeniu!!

    • 0 0

  • Jakie druzyny tylku kibicow przychodzi.Czekamy na Nate za tydzien w Elblagu i rozniesiemy ja w pyl

    • 0 0

  • Dziekuję za wskazanie pomyłki.

    • 0 0

  • DGT to historia

    No tak, drużyna marnieje. Szybko biegać to za mało. Panie Waszkiewicz, wracaj do Gdańska. Kapusta bierz się chłopie do roboty, bo chłopaki nakopią do d*** i taczką powiozą. Jak wieść niesie prof. hab. jest znerwicowany i może nie wytrzymać. a, jeszcze jedno, mam kartonik - wejściówkę darmową za zasługi, ale w Gdańsku muszę keszować. ale jaja.

    • 0 0

  • Do wacusia

    Prawdziwy kibic zawsze kupuje bilety, nie wiem jaki z Ciebie zasłużony działacz, bo żadnego zasłużonego wacusia nie pamiętam. Na drugi raz nie przychodż z tym kartonikiem i zajmuj miejsca komuś, kto chce wejść z biletem.

    • 0 0

  • do eb

    Lepsze 200 normalnych kibiców, niż stary gość wrzeszący u was na tym śmiesznym balkoniku. Cóż jakie miasto, taka kultura

    • 0 0

  • niezly trener

    jak na moj gust gdyby kapusta nie byl rodzina profesora to juz dawno by go nie bylo bo kto to widzial zeby 2 trener byl przynajmniej o dwie klasy lepszy od pierwszego... jak dla mnie -skandal

    • 0 0

  • Nata mistrzem POlski!!

    No wiedziecie moim zdaniem to i tak powinnismy sie cieszyć, że wogóle remis był bo w końcówce przegrywali juz chyba 4 bramkami. Moim zdaniem powinni zmienic bramkarza bo straszliwe szmaty puszczał. Pozatym powinnismy byś szczęśliwi, ze przenajmniej mamy bardzo dobry kobiecy zespoł!!!

    • 0 0

  • ibiza

    jezeli gra sie pod druga linie to,skrzydlo nic nie moze zrobic.cieply powinien o tym wiedziec a nie pir......... o slabszej formie.

    • 0 0

  • IBIZA , nie musisz usprawiedliwiac Kudłacz, bo ona dawała nam dużo radości, ale ostatnio jej forma spadła, a gra jest ustawiana tak że każda zawodniczka może się wykazać!
    Kudłacz miała dosc duzo pozycji do rzucenia bramek , tylko w bramce stała Szynwierska która może mieć sposób na Karolinę bo grały razem w Słupi!
    Ale widac tez u Karoliny troszkę nonszalancji, nie chce powiedziec ze gwiazdorstwa i oby szybko wróciła na ziemię i zaczeła grac tak jak potrafi!
    A druga stroną jest to że sztuką jest grać słabo i wygrać!!
    Cieszy natomiast coraz lepsza gra nowopozyskanych zawodniczek a martwi coraz mniejsza skutecznosc Stachowskiej, czyzby się "wystrzelała" w ubiegłym sezonie?
    A swoją drogą to dziwi mnie mieszanie bramkarkami!Raz ta wychodzi pierwsza na nastepny mecz, ta która była pierwszą wogóle nie wychodzi a tamte które siedziały na ławie są na boisku a ta co grała nie wącha parkietu!sam sie w tym zakopałem!Nie wiem jak jest w Piłce Recznej , ale mysle ze tak samo jak w nożnej "Bramkarz musi mieć pewnosć siebie!!!"
    Powodzenia w Elblagu!!

    • 0 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane