• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Florecistki bronią złota

Jacek Główczyński
3 lipca 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Wszystko wskazuje na to, że w turnieju indywidualnym podczas mistrzostw Europy gdańskie florecistki straciły szanse nie tylko na trzy medale, ale także w znacznym stopniu zredukowały nadzieje na obronę złota sprzed roku w rywalizacji drużynowej. Trzeci numer rozstawienia do dzisiejszych zmagań we francuskim Bourges jeszcze nie jest najgorszy. Zdecydowanie bardziej martwią kolejne kłopoty zdrowotne Magdaleny Mroczkiewicz.

Sylwia Gruchała, Anna Rybicka i właśnie Mroczkiewicz awansowały do ćwierćfinału. W tej fazie turnieju utworzono cztery pary. Gdyby w jednej z nich los skojarzył gdańszczanki, medal byłby pewny. A tak, były trzy porażki. Najbardziej bolesna - popularnej "Sylwki", która w ostatniej akcji została skrzywdzona. Jej pogromczyni, Gabriella Varga sięgnęła następnie po złoto, bijąc w finale Valentinę Vezzali 15:8.

- Prowadziłam 9:7. Później popełniłam kilka błędów i musiałam odrabiać od wyniku 10:14. Zdołałam wyrównać i od razu zaatakowałam. Inicjatywa była po mojej stronie. Gdy trafiłam w nieważne pole, sędzia powinien zatrzymać akcję. Tymczasem on zaliczył przeciwnatarcie Węgierce. Zostałam skrzywdzona. Rozczarowanie jest tym większe, że mimo, iż w Bourges nie walczyłam dobrze, powinnam zdobyć medal. Ostatnio niewiele spałam, swoje zrobiły zmiany
stref czasowych, czułam się zmęczona, akcjom brakowało błysku, ale do pojedynku z Vargą wygrałam wszystkie walki
- relacjonuje Gruchała.

Polki smutek po stracie medalowej szansy koiły podczas kolacji, na którą zaprosił je klubowy sponsor. Wczoraj nie miały żadnego treningu, ale i tak sporo czasu spędziły w szermierczej sali.

- Dopingowałyśmy w turnieju drużynowym florecistów. Zresztą pogoda też nie zachęcała do niczego innego. We Francji jest co prawda ciepło, ale nie ma słońca. W przededniu zmagań zespołowych najbardziej humory psuje nam niedyspozycja Magdy Mroczkiewicz. Wczoraj przewróciła się na planszy i dostała potężne uderzenie w maskę. Leży tutaj obok mnie, cierpiąca. Lekarze podejrzewają nawet wrząśnienie mózgu. Jeśli ta diagnoza się potwierdzi, to będziemy musiały sobie radzić z Sylwią i Gosią Wojtkowiak - mówi Rybicka.

Rozstawienie w turnieju drużynowym dokonywane jest na podstawie wyników indywidualnych. Numer pierwszy otrzymały Rosjanki, które we wtorek zdobyły dwa brązowe medale (Jekaterina Juszewa, Swietłana Bojko), a drugi Węgierki.

- Z Madziarkami mieliśmy jednakową liczbę punktów. W tej sytuacji o wyższym numerze rozstrzyga zawodniczka, która indywidualnie była najwyżej, w tym wypadku Varga - wyjaśnia Tadeusz Pagiński, gdański fechtmistrz reprezentacji Polski.

Biało-czerwone bronić będą w Bourges złota które zdobyły przed rokiem drużynowo. Choć zawodniczki zastrzegają się, że mistrzostwa Europy nie są najważniejszą imprezą, to obiecują pomyślne wieści.

- W tym sezonie najważniejsze są kwalifikacje olimpijskie. Punkty do nich zdobywa się w zawodach Pucharu Świata i mistrzostwach świata. Dlatego niektóre reprezentacje nie przywiozły wszystkich najlepszych zawodniczek. Na przykład Francuzki, z którymi powinniśmy walczyć o półfinał, nie mają dwóch najlepszych florecistek - podkreśla Rybicka. - Mistrzostwa Europy to dopiero trzecia pod względem ważności impreza w tym roku. Za dwa miesiące są mistrzostwa świata. Trzy Polki w czołowej ósemce Europy - to musiało zrobić wrazenie na rywalkach.

Dlatego jestem optymistką przed turniejem drużynowym. Wspólnymi siłami zrobimy to, co nie udało nam się indywidualnie. Najgroźniejsze będą chyba Rosjanki, które w odróżnieniu od nas, do tych mistrzostw specjalnie się przygotowywały - dodaje Gruchała.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane