Mikael Max, Piotr Protasiewicz, Mark Loram - to rywale Tomasza Chrzanowskiego w drugim biegu Grand Prix Polski w Bydgoszczy. Kapitan Lotosu otrzymał "dziką kartę" i wystąpi z numerem 23. W przyszłorocznym cyklu gdańszczanin będzie pełnoprawnym uczestnikiem GP.
Miesiąc temu na torze w Vojens
Tomasz Chrzanowski wywalczył awans do Grand Prix 2005. Kapitan Lotosu przebrnął przez gęste sito eliminacji, a w zawodach finałowych wykazał dużą odporność psychiczną wygrywając półfinał i przyjeżdżając na drugim miejscu w biegu finałowym.
Występ w Bydgoszczy będzie debiutem Chrzanowskiego w światowej elicie, a jednocześnie przetarciem przed przyszłoroczną rywalizacją.
- Widać, że denerwuje się przed startem - mówi
Joanna Michalska, narzeczona Tomka.
- Chciałby wypaść jak najlepiej. Ma również coś do udowodnienia osobom, które twierdzą, że niesłusznie otrzymał dziką kartę. Było mu przykro, gdy przeczytał o tym w prasie. Jest profesjonalistą i chce, by wszystko było dograne w szczegółach. Martwi się, że w ostatnich startach sprzęt nie jedzie tak jak powinien. Występ w Bydgoszczy będzie dla niego okazją do poznania atmosfery panującej w parkingu podczas Grand Prix. Trudno odnieść te zawody do przyszłorocznej rywalizacji. Grand Prix 2005 będzie się odbywało według innych zasad. Tak naprawdę, to do niego nie dotarło jeszcze, że będzie rywalizował z najlepszymi. Dotrze to do niego chyba podczas prezentacji w Bydgoszczy - dodaje Asia.
Chrzanowski jest trzecim krajowym zawodnikiem gdańskiej drużyny, który wystąpi w turnieju Grand Prix. Wcześniej "dzikie karty" otrzymywali Sebastian Ułamek i Krzysztof Cegielski. "Chrzanik" jest pierwszym gdańszczaninem, nie licząc zawodników zagranicznych, który wywalczył na torze awans do Grand Prix i będzie jego pełnoprawnym uczestnikiem.
Rywalami Tomka w pierwszym biegu w Grand Prix będą (od wewnętrznej):
Mikael Max, Piotr Protasiewicz i Mark Loram. Wydaje się, że są przeciwnicy do przejścia.
- Na razie jeszcze nie dotarło do mnie, że pojadę w turnieju Grand Prix - wyznał nam Tomasz.
- Podejrzewam, że poczuję to podczas treningu, a może dopiero na prezentacji. Chcę wypaść jak najlepiej i pojechać w więcej niż dwóch biegach. Nie patrzę na to, z kim będę jechał w pierwszym biegu. Nie boję się nikogo. Panuje opinia, że czwarte pole nie jest korzystne. Ale ja lubię startować spod bandy. Zobaczymy jak będzie przygotowany tor. Zadecyduje dyspozycja. Na razie najbardziej martwi mnie sprzęt. W ostatnich punktach nie ciągnie. Zakupiłem nowy silnik. Dziękuję Grupie Lotos za pomoc w jego nabyciu. Zobaczymy jak się będzie spisywał."Chrzanik" powoli zaczyna przygotowania do przyszłorocznego cyklu.
- Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, ile kosztuje start w Grand Prix. Oczywiście po awansie była radość. Teraz widzę ile pracy mnie czeka. Na starty w przyszłorocznym cyklu muszę mieć budżet w granicach 400 tysięcy złotych. Około 200 tysięcy pochłonie sprzęt. Potrzebne będą trzy motocykle i silniki do nich. Do tego dochodzą wyjazdy. Koszt jednego to od dziesięciu do piętnastu tysięcy złotych. W trakcie przerwy zimowej będę starał się pozyskać sponsorów, muszę znaleźć drugiego mechanika, a także menedżera, który zajmie się między innymi organizacją wyjazdów. Start w Grand Prix to nie tylko nobilitacja, ale również duże wyzwanie - podkreśla Chrzanowski.
Fachowym okiem
Zenon Plech:
- Czy Tomek ma coś do stracenia? Nic. O nic nie walczy. Powinien podejść do imprezy na luzie. Dla niego to tylko przetarcie przed przyszłoroczną rywalizacją. Trudno oceniać jego szanse w Bydgoszczy. Znajmość toru i dobre występ w Bydgoszczy niczego nie gwarantują. Wystarczy spojrzeć na Sebastiana Ułamka, który nie radził sobie w Grand Prix. Dużo będzie zależało od pierwszego biegu. Wiadomo, że zawodnicy z dzikimi kartami jadą z pól zewnętrznych. Tomek musi przypilnować startu. Jeśli wyjdzie mu pierwszy bieg, to może być nieźle.Marek Dera:
- Nie będzie łatwo. W Grand Prix startują najlepsi zawodnicy i każdy jedzie na maksa. Tomek udowodnił w Vojens, że potrafi walczyć z najlepszymi. On ciągle się rozwija. W Bydgoszczy stać go na awans do szesnastki. Teraz pojedzie bez obciążeń. Nie walczy o miejsce na podium czy utrzymanie. Nie należy od niego zbyt dużo wymagać. W Bygoszczy ma poczuć klimat Grand Prix. Większe obciążenie będzie miał za rok. Może być tak, że od razu trafi z formą i będzie walczył o ósmekę, a może być i tak, że będzie plasował się na końcu stawki.
Tomasz Łunkiewicz
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
