W szóstym meczu finału play off koszykarek
Lotos Gdynia pokonał we własnej hali Wisłę Can Pack Kraków 75:64 (14:24, 18:12, 24:12, 19:16). Tym samym podopieczne
Krzysztofa Koziorowicza wyrównały stan rywalizacji na 3-3. Decydujący mecz o złoto odbędzie się w najbliższą środę pod Wawelem.
LOTOS: Sarenac 18, Kobryn 13, Bibrzycka 11 (1x3), Kovacevic 11 (1), Newton 10, Johnson 6, Leciejewska 4, Pawlak 2.
WISŁA: De Forge 17 (2), Braxton 15 (1), Skerovic 10, Kress 9 (1), Trafimava 7, Perovanovic 4, Krawiec 2.
W Gdyni dało się wyczuć atmosferę... dekoracji. Przy ul. Olimpijskiej stawili się
Roman Ludwiczuk, prezes Polskiego Związku Koszykówki oraz
Wiesław Zych, prezes Polskiej Ligi Koszykówki Kobiet. Wisła także rozpoczęła z takim animuszem, jakby zamierza już w sobote obrać złoto. Po kwadransie przyjezdne prowadziły już 34:20! Lotos wygrzebał się z parapatów dzięki bardzo dobrej grze w obronie. W 23. minucie gdynianki po raz pierwszy tego dnia objęły prowadzenie. Na 39:38 zza linii 6,25 rzuciła
Gordana Kovacevic. I wcale na tym nie poprzestały. Mecz wydawało się być rozstrzygniety na początku ostatniej kwarty, gdy gospodynie uciekły na 62:50. Wisła jeszcze szarpnęła. Zbliżyła się na 67:64. Zwycięstwo mistrzom Polski przypilnowała roztropną grą w końcówce głównie Kovacevic.
-
Jeszcze raz okazało się, że najlepszym sposobem na Wisłę jest bardzo dobra gra w defensywie. W Krakowie powalczymy o tytuł, choć to nie my będziemy faworytami - przyznał
Krzysztof Koziorowicz, trener Lotosu. -
Nie zamierzam taktyki. Skoro nie wygraliśmy w Gdyni, zwycięzymy w Krakowie. Trzeba tylko nie pozwolić na to, aby tak jak to było w ostatnich meczach, nie tracić wysokiego prowadzenia i nie oddawać inicjatywy rywalkom - zauważył
Elmedin Omanic, szkoleniowiec wiślaczek.
jag.