Są w lidze kluby, które powinny grać tylko na wyjazdach. Przede wszystkim Wisła, która tylko 10 z 33 punktów zdobyła w Tczewie. Ostatnio poszedł w jej ślady beniaminek z Sopotu.
Wiślacy właśnie zremisowali na własnym boisku z już zdegradowanym Piastem (jesienią przegrali w Człuchowie 4:5), co zbliżyło ich do strefy barażowej. Mimo że zajmują trzecie miejsce w tabeli wiosny. Z kolei jeszcze bardziej zagrożeni sopocianie, którzy tydzień wcześniej dostali łomot właśnie od ekipy
Piotra Rzepki, ratują się zwycięstwami poza domem. Poprzednio w Słupsku, teraz w Połchowie. O skromnym, ale wręcz bezcennym sukcesie przesądził
Grzegorz Motyka, ongiś europejski pucharowicz z Hutnikiem i Amiką. Lider drużyny nie mógł znaleźć lepszego momentu na zdobycie pierwszej bramki w barwach KPS. I to jakiej! Bezpośrednio z rzutu wolnego, w stylu Platiniego.
- Grzesiu próbował już wcześniej, umówiliśmy się, że musi też szukać szansy z Kaszubami i Piastem, który przed nami - opowiadał
Józef Kamiński, drugi trener.
- No i wreszcie wpadło, po prostu idealnie. Na wyjazdach gra nam się lepiej, bo nie ma presji.Z kolejki na kolejkę pogarsza się sytuacja Stolema, siódmego na półmetku rozgrywek. Teraz jest już przedostatni. To jedyny zespół, który wiosną jeszcze nie zaznał smaku zwycięstwa (3 remisy w 9 grach) i aż czterokrotnie przegrywał u siebie. W sobotę, gdy na odprawę zgłosiło się zaledwie czternastu graczy, 1:4 z Nordcoopem. To była zresztą intrygująca konfrontacja. Dwóch klubów, z których jeden, biedny jak mysz kościelna i oddalony od aglomeracji, posiada znakomity - jak na lokalne warunki - obiekt, m.in. z oświetlonym boiskiem treningowym i pływalnią w sąsiedztwie, a także posiada zalążki obiecującego szkolenia. Drugi klub, najlepszy w Gdańsku, oprócz prężnego i forsiastego prezesa, którego stać na opłacanie ponad 20 niezłych grajków, nie ma nic.
Michał Jankowski żałował:
"Szkoda, że oni są na takim odludziu."Znacznie bliżej centrum są Orlęta, a też mają ogromne kłopoty kadrowe. Odkąd
Dariusz Skrzypczak doznał kontuzji wykluczącej go z występów do końca sezonu, zaś młodzi wychowankowie Bałtyku, też z powodów zdrowotnych, grają w kratkę,
Mieczysław Gierszewski uważnie zerka, czy strefa zagrożenia nie jest za blisko. W 26. kolejce redzianie postawili się jednak samemu liderowi. Jeśli Kaszubia remisuje (już pięć razy), to zawsze 1:1. Nie inaczej było z Orlętami. Gola na wagę małej niespodzianki zdobył 32-letni obrońca,
Edmund Buja.
- Na naszym przykładzie widać, że młodzież nie garnie się do piłki tak jak kiedyś - przyznał
Grzegorz Witt, który od dawna prostował nas, abyśmy nie oceniali siły Orląt po kilku mocnych nazwiskach.
- Gdy jest kłopot z kartkami, kontuzjami bądź pracą zawodową, naprawdę trudno zebrać skład...W środę odbędzie się kolejka przełożona z 12 kwietnia:
Gryf '95 - Nordcoop, Pomezania - Jantar, Kaszuby - Cartusia, Pogoń - Chojniczanka, Stolem - Orlęta, Rodło -
Bałtyk, Wisła - Olimpia, Piast - Sopot.
Wszystkie gry o 17.00.
W pierwotnym terminie odbył się mecz Wierzyca - Kaszubia (0:1).
star.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
