Karol Jabłoński oraz
Grzegorz Baranowski, Piotr Przybylski i
Jacek Wysocki zostali mistrzami Europy w match-racingu. Na piątym miejscu regaty Yava Trophy w Jekaterinburgu ukończył team
Przemysława Tarnackiego.W tym samym składzie załoga
Jabłońskiego wywalczyła przed rokiem tytuł mistrzów świata, a sam skiper od jesieni jest liderem światowego rankingu ISAF. Za Uralem w Polakach upatrywano faworytów, a oni nie zawiedli. W finale rywalizowali z ulubieńcami gospodarzy. Załoga
Andreja Arbuzowa gładko przegrała 0:3.
- Wygraliśmy, choć preferujemy silniejszy wiatr, który minimalizuje przypadkowość. W Rosji trzeba było pływać przy słabym wietrze. Arbuzow był na to przygotowany, gdyż zdecydował się na załogę o 70 kg lżejszą od naszej. Tę różnicę zniwelowaliśmy idealną współpracą załogi przy wykonywaniu skomplikowanych manewrów, żelaznymi nerwami oraz czytaniem wiatru - podkreśla Jabłoński.
Faworyci pokazali klasę, kiedy trzeba było. Gdy rozegrano bieg pokazowy z udziałem wszystkich uczestników regat późniejsi mistrzowie zajęli... ostatnie miejsce. Na trzeciej pozycji finiszowali
Przemysław Tarnacki, Piotr Wojewski, Marcin Ossowski i Michał Szmul. W generalnej klasyfikacji załoga ta zdobyła piątą lokatę, co jest dla niej olbrzymim sukcesem. W rankingu sterników ISAF Tarnacki jest 44.
- W tego typu regatach startujemy drugi sezon. Przyczyną wcześniejszych niepowodzeń był brak doświadczenia. Dopiero ze startu w Jekaterinburgu możemy być zadowoleni. Odnieśliśmy kilka spektakularnych zwycięstw - ocenia Tarnacki, były mistrz świata w klasie Micro.