• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Jak rozbroić bombę?

Jacek Główczyński
2 lipca 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 
Bogdan Zajączkowski jest nad wyraz szczęśliwym szkoleniowcem dla reprezentacji Polski piłkarzy ręcznych. Selekcjoner wygrał już trzecie eliminacje. Biało-czerwoni po raz drugi z rzędu pojadą na kontynentalny czempionat, choć wcześniej nie grali w nim ani razu. Ale na tym fortuna się kończy. Już w pierwszej fazie turnieju, który na początku przyszłego roku odbędzie się w Słowenii przeciwko "orłom" staną Francuzi, Niemcy oraz Serbowie i Czarnogórcy, czyli dawna reprezentacja Jugosławii.

- To chyba najgorszy wariant z możliwych?
- Rzeczywiście, trafiliśmy do bombowej grupy. Oby tylko na tej bombie nie wylecieć. Awansować będzie trudno, ale zapewniam, że nie pojedziemy na mistrzostwa, aby wszystko przegrać.
- Czy trudno grać turniej, w którym szczyt formy musi być już na jego początku?
- Zwykło się twierdzić, że forma powinna rosnąć z meczu na mecz, ale zwolennicy tej teorii często nie zdążyli jej sprawdzić, gdyż rywale nie pozwolili im rozwijać się wraz z turniejem.
- Aby nie pakować się po trzech meczach, jak to miało miejsce przed blisko dwoma laty w Szwecji, w grupie trzeba wyprzedzić co najmniej jednego z rywali. Z którym mamy największe szanse?
- Trudno powiedzieć. Dużo zależy od składu, który wystawią rywale. Pamiętajmy, że będzie to rok olimpijski, a Francuzi i Niemcy mają już kwalifikacje do Aten. My nie możemy kalkulować. O zwycięstwo zagramy z każdym.
- Skoro dotknęliśmy już składu, to czy w naszej reprezentacji jest on stabilny?
- O powołaniach decyduje forma. Dlatego na mecz z Austrią powtórnie w składzie znalazł się Robert Nowakowski.
- Czyli zawodnicy tacy, jak Rafał Kuptel czy Marcin Pilch, którzy nie zagrali w meczach o awans na mistrzostwa Europy z Austrią mają szanse na paszporty do Słowenii?
- Z zawodników, których zabrakło w składzie na Austrię nie można zapominać przede wszystkim o Mariuszu Jurasiku. A co do wymienionych, to Kuptel od dwóch lat praktycznie nie istniał na parkiecie i czekam co pokaże teraz w Płocku. Z kolei Pilch, który bardzo dobrze pracował w kadrze, musi się wyleczyć i poukładać sprawy klubowe. Ostatnio poinformował mnie, że grać będzie w AZS AWFiS Gdańsk.
- Do awansu do mistrzostw Europy przyczynili się młodzieżowi mistrzowie Europy: Mariusz Jurkiewicz, Patryk Kuchczyński i Karol Bielecki. To trwała tendencja w kadrze?
- Jestem otwarty na młodzież. Jurkiewicza chciałem zabrać na mistrzostwa świata, ale wyeliminowała go kontuzja. Kuchczyński do Portugalii nie pojechał, gdyż słabo wypadł na turnieju w Danii. Bielecki to typ egzekutora, który musi wpasować się do reprezentacji.
- W te wakacje sporo zawodników wyjedzie z Polski. Czy w ich kontraktach będą kauzule o zwalnianiu na mecze reprezentacyjne?
- Zawsze można odwołać się do międzynarodowych przepisów, a te nakazują klubom zwolnić zawodników na 2 tygodnie przed mistrzowskimi imprezami. Niemcy czynią to nawet wcześniej. Na okrągło grają jedynie we Francji i w Hiszpanii. Generalnie dobrze, że najlepsi wyjeżdżają, tym bardziej jeśli trafiają do markowych zespołów. Szkoda tylko, iż nasza liga staje się coraz słabsza.
- Pan może spokojnie pracować dalej, co nie było dane selekcjonerowi żeńskiej kadry. Następca Marka Karpińskiego wyłoniony zostanie na drodze konkursu. Co pan sądzi o tej metodzie?
- Bardziej zaszczytne i nobilitujące jest dla szkoleniowca, gdy zostanie na to stanowisku nominowany po akceptacji przez władze związku i Wydział Szkolenia. Wszak wiadomo, którzy szkoleniowcy są aktualnie na topie. Konkurs grozi zasypaniem przez tony papieru. Z doświadczenia wiem, że trzeba oglądać nawet osiągnięcia udokumentowane w języku... arabskim. A plany i koncepcje każdy z kandydatów ma piękne, tylko później różnie bywa z wynikami.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane