Od 1996 roku gdyńskie koszykarki grają w każdym sezonie w finale play off ekstraklasy. Dziewięć z dziesięciu z nich rozstrzygnęły na swoją korzyść. 8 kwietnia
Lotos rozpocznie rywalizację o złoto z Wisłą Can-Pack Kraków. Tytuł zdobędzie ta drużyna, która wygra cztery razy. W lepszej sytuacji teoretycznie jest "Biała Gwiazda", która dwa pierwsze, piąty i ewentualnie siódmy mecz będzie mogła rozegrać na własnym parkiecie. W półfinale podopieczne
Krzysztofa Koziorowicza wyeliminowały w stosunku 3-1 PZU Polfę Pabianice. W weekend nasza drużyna wygrywała z tym rywalem we własnej hali 73:64 (25:19, 19:7, 12:16, 17:22) i 70:52 (20:13, 21:12, 19:14, 10:13)
LOTOS: Kovacevic 16 i 9, Bibrzycka 12 (1x3) i 16 (3), Sarenac 11 i 4, Kobryn 9 i 18, Johnson 10 i 6 oraz Newton 9 (1) i 11 (1), Leciejewska 2 i 6, Pawlak 4 i 0, Riuchina 0 i 0, Urbaniak 0 i 0.
POLFA: Lamparska 16 (2) i 5 (1), Pałka 13 (1) i 10 (2), Toma 11 i 6, Krupska-Tyszkiewicz 8 (1) i 6, Jacintho 7 i 16 oraz Da Costa 7 (1) i 2, Krystofova 0 i 7, Wlaźlak 2 i 0.
Gdynianki nie zmarnowały atutu własnego parkietu. Po podziale punktów na wyjeździe, kropkę nad "i" postawiły przy ul. Olimpijskiej. Oba mecze były do siebie bardzo podobne. Gdynianki zdobywały przewagę przed przerwą, a potem umiejętnie jej broniły. Rywalki rzuciły się do zdecydowany pościg tylko w sobotnim pojedynku. Wcześniej jednak zdecydowanie przegrały walkę na tablicach. W pierwszej połowie Lotos miał dwukrotnie więcej zbiórek (20:10) niż pabianiczanki. Ponadto rewelacyjnie był usposobiony rzutowo. Przez pełne 40 minut żadna gdynianka nie pomyliła się przy wolnych, a przed przerwą skuteczność w próbach za dwa punkty przekroczyła 70 procent! -
Dobrze, że szybko zapewniliśmy sobie zwycięstwo, bo mogliśmy nieco pooszczędzać nasze najlepsze zawodniczki przed drugim meczem. Niedziela z pewnością będzie dla nas trudniejsza - przypuszczał trener Kozirowicz. Natomiast
Tomasz Herkt cieszył się, że jego podopieczne pokazały charakter, bo tak ocenił próbę gonienia wyniku. Na 40 sekund przed ostatnim gwizdkiem Polfa doszła na 64:70...
W niedzielę szkoleniowiec przyjezdnych o pierwszą przerwę prosił już w siódmej minucie. Wprawdzie jego zespół rozpoczął dobrze, gdyż prowadził 2:0 i 7:6, ale nie mógł znaleźć recepty na
Ewelinę Kobryn. Po ośmiu punktach tej koszykarki Lotos odskoczył na 15:9, a na początku drugiej kwarty nawet na 27:13. Tym razem Koziorowicz dłużej utrzymał na parkiecie kluczowe zawodniczki, z wyjątkiem
Rankicy Serenac, która już w drugiej kwarcie miała cztery przewinienia. Od 19. minuty gdyniankom tym łatwiej powiększało się przewagę, gdyż do ostrzeliwania pabianickiego kosza włączyła się wreszcie
Agnieszka Bibrzycka. Przyjezdne ostatecznie skapitulowały, gdy przez pięć i pół minuty czwartej kwarty nie potrafiły umieścić piłki w koszu. -
Nie było takiego momentu, że powiedziałyśmy sobie "już po finale". Cały czas starałyśmy się walczyć o każdą piłkę, ale niewiele mogłyśmy zrobić przy takiej liczbie strat. W półfinale nie można oddać aż 20 piłek rywalkom - przyznała
Gabriela Toma.
Sukcesy nad Polfą i awans do finału
Mieczysław Krawczyk zadedykował
Katarzynie Dydek. Druga trener zespołu urodziła właśnie córeczkę. -
Z tego co mi się udało dowiedzieć, będzie miała ona na imię Maria Margaret, a nazwisko chyba i po ojcu, i matce, czyli McNaull-Dydek - podkreślał prezes gdyńskiego klubu.
Drugim finalistą została Wisła Can-Pack. Najlepsza drużyna sezonu zasadniczego nie powtórzyła błędu z własnego parkietu, kiedy to przegrała jeden mecz, a w drugim wygrała z największym trudem. Tym razem w Polkowicach krakowska drużyna dwukrotnie zwyciężyła tamtejsze CCC 85:64 (21:20, 27:13, 24:21, 13:10) i 81:70 (21:29, 15:11, 26:18, 19:12), kończac play off z rezultatem 3-1.
W finale Wisła i Lotos zagrają do czterech zwycięstw. Harmonogram gier jest następujący: 8 i 9 kwiecień (Kraków), 22 i 23 kwiecień (Gdynia), ewentualnie: 26 kwiecień (Kraków), 29 kwiecień (Gdynia), 3 maj (Kraków).
jag.
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. 
