Tylko trzy dni pozostały do najważniejszego meczu żużlowców Lotosu. W niedzielę o godz. 16.00 gdańszczanie rozpoczną mecz z Polonią Piła. Stawką spotkania jest jazda w barażach. Zwycięstwo i remis premiuje gości. Podopiecznym trenera
Grzegorza Dzikowskiego tylko wygrana daje siódmą pozycję. Zapytaliśmy czołowych zawodników obu ekip, co zadecyduje o tym że ich drużyna wyjdzie z konfrontacji zwycięsko.
- Dlaczego gdańska drużyna powinna jeździć w barażach - pytamy Roberta Kościechę, który w drugiej części sezonu był jednym z pewniejszych punktów Lotosu.
- Bardziej na to zasługujemy. W trakcie sezonu przegrywaliśmy niżej niż Polonia. W kilku meczach porażki były minimalne. Pilanie prawie nie mieli takich spotkań. W Gdańsku w kilku meczach byliśmy bliscy wygranej. Mogliśmy zdobyć kilka "oczek" więcej i teraz byłby spokój. Chociaż taka sytaucja, gdy wszystko rozstrzyga się w ostatnim meczu, jest ciekawsza dla kibiców.
- Co zadecyduje o wygranej Lotosu?
- Na pewno atutem będzie własny tor. Liczymy na wsparcie naszych kibiców, co może mieć istotne znaczenie. Plusem powinien być występ w naszej drużynie dwóch obcokrajowców. Polonia raczej przyjedzie w krajowym składzie.
- Przed ostatnim meczem tracicie do Polonii jeden punkt. Czy gdyby było odwrotnie, byłoby wam łatwiej?
- Uważam, że to nie ma znaczenia. Ten mecz trzeba wygrać. Gdybyśmy mieli punkt przewagi niewiele by to zmieniło. W niedzielę liczy się tylko zwycięstwo. Musimy zdobyć 46 oczek. Mecz na pewno będzie zacięty i wyrównany, ale wygramy.
- Jak się czujesz przed tym spotkaniem?
- Jestem optymistą. Można powiedzieć, że dość szczęśliwie dla naszej drużyny ja i Tomek Chrzanowski w ostatnim meczu w Lesznie mieliśmy defekty. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby to się zdarzyło na początku spotaknia z Piłą. Mamy czas na przygotowanie sprzętu.
- Jak zakończy się ostatni mecz sezonu? Kto spadnie, a kto pojedzie w barażach - zapytaliśmy Roberta Miśkowiaka, utalentowanego juniora Polonii.
- Wszystko okaże się na torze. Na pewno pojedziemy nastawieni optymistycznie. Będziemy walczyli o jak najlepszy wynik. Wiadomo, że remis lub wygrana dają nam baraże. Postaramy się, aby mecz skończył się pomyślnie dla nas. Łatwo na pewno nie będzie. Wygra lepszy.
- Co może zadecydować o tym, że wyjdziecie z tej konfrontacji zwycięsko?
- Musimy jechać bardzo równo. Nie może być tak, że jeden zawodnik zdobędzie dziesięć punktów, a drugi dwa. Tylko równa jazda całej drużyny da nam szansę na zwycięstwo. Musimy być również bardzo dobrze przygotowani sprzętowo. Ten mecz decyduje o wszystkim i musimy dać z siebie wszystko, by pozostać w ekstralidze. Szkoda tylko, że działacze nie podchodzą do sprawy profesjonalnie.
- Macie punkt przewagi nad Lotosem. Czy to ma jakieś znaczenie przed tym meczem?
- Moim zdaniem - nie. To spotkanie trzeba wygrać. Nie myślimy o tym, że mamy punkt więcej niż gdańszczanie.
- Ostatnie dwa mecze z Lotosem pewnie wygraliście, chociaż gdańszczanie byli wzmocnieni obcokrajowcem. To chyba daje wam przewagę psychiczną nad rywalami?
- W tych meczach naszym atutem był tor. Teraz pojedziemy w Gdańsku. Gdańszczanie w tym roku już kilka razy udowodnili, że na swoim obiekcie są groźni dla każdego, nawet drużyn z pierwszej czwórki.