• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kto goni, ten ma gorzej...

Tomasz Łunkiewicz
2 marca 2004 (artykuł sprzed 20 lat) 
Rozmowa z Michałem Piotrowskim, hokeistą Stoczniowca

- Rywalizacja z Podhalem zakończyła się po trzech meczach. Chyba nie tyle sama porażka, co jej rozmiary są najbardziej przykre...
- Po wynikach sezonu zasadniczego liczyliśmy na więcej. Nie przypuszczałem, że przegramy tak gładko. Nowotarżanie byli faworytami i im dawano większe szanse na awans do finału. Myślałem jednak, że rywalizacja potrwa trochę dłużej. Niestety skończyło się po trzech grach. Może trochę inaczej by się to potoczyło, gdybyśmy wygrali w Gdańsku. Do Nowego Targu pojechaliśmy bez wiary w sukces.
- Ostatnie sekundy drugiego meczu jeszcze chyba długo będą was prześladować w snach?
- Bramkę stracilismy dość pechowo, w kuriozalnych okolicznościach. Może gdybyśmy byli bardziej skoncentrowani i grali uważnie do końca, to wszystko inaczej potoczyłoby się. Chyba zapomnieliśmy, że mecz trwa 60 minut i nie kończy się po pięćdziesięciu dziewięciu i trzydziestu pięciu sekundach. Myślami byliśmy już w dogrywce i to nas zgubiło. Można powiedzieć, że szczęście sprzyja lepszym.
- W każdym spotkaniu musieliście gonić Podhale...
- W hokeju jest tak, że ten, kto pierwszy strzela bramkę, jest w korzystniejszej sytuacji. We wszystkich meczach Podhale pierwsze strzelało i później umiejętnie się broniło. W Gdańsku straciliśmy bramkę już w 4 minucie. Wprawdzie zdołaliśmy wyrównać, ale potem były te feralne ostatnie sekundy. Generalnie zabrakło nam w tej rywalizacji szczęścia.
- Oprócz szczęścia zabrakło także skuteczności. W sezonie zasadniczym zdobywaliście prawie pięć bramek na mecz. W play off - jedną na spotkanie.
- Rzeczywiście skuteczność nie była naszą najmocniejszą stroną w tej rywalizacji. Jeśli strzela się jedną bramkę, to trudno marzyć o zwycięstwie w meczu. Trzy bramki w trzech grach to niezbyt chwalebny wynik. Nasze celowniki były bardzo rozregulowane. Szkoda, że nastąpiło to akurat na tym etapie rozgrywek. Trzeba jednak powiedzieć, że trudno porównywać sezon zasadniczy z play off. W rundzie zasadniczej gra się z słabszymi drużynami, którym wbija się po siedem, osiem bramek. Z mocniejszymi rywalami tak dużo już nie wpada.
- Byłeś szczególnie zmotywowany do gry przeciwko Podhalu. Do Gdańska trafiłeś przecież z Nowego Targu...
- Rzeczywiście, chciałem wypaść jak najlepiej i pokazać nowotarżanom, że zrobili błąd pozbywając się mnie. Niestety, nie udało się strzelić nawet jednej bramki.
- Pozostała wam walka o brąz.
- Bardzo chcemy wygrać mały finał i zdobyć brązowy medal. Byłoby dobrze obronić wynik z ubiegłego roku. Obiektywnie trzeba powiedzieć, że Podhale miało bardziej doświadczony skład. Stoczniowiec jest młodszym zespołem, który dopiero się zgrywa.
- Nie znacie jeszcze przeciwnika, z którym będziecie walczyć o brąz. Jak oceniasz rywalizację w drugim półfinale?
- Jej przebieg jest dość zaskakujący, Wydawało się, że Unia bez problemu awansuje do finału. Oświęcimianie wygrali dwa mecze. Dość nieoczekiwanie Tychy wygrały trzecie spotkanie - w Oświęcimiu i czwarte - na własnym lodzie. Może Unia odczuwa zmęczenie sezonem i stąd te porażki...
- Jak oceniasz sezon spędzony w Gdańsku?
- Osobiście uważam za bardzo udany. Zdobyłem siedemnaście bramek i zaliczyłem czternaście podań. To dobry wynik. Dużo się w Gdańsku nauczyłem i mogłem się rozwinąć. W Nowym Targu byłbym skazany na grę w czwartej formacji.
- Myślisz już o przyszłym sezonie?
- Na razie skupiam się na przygotowaniu do walki o brąz. O nowym sezonie pomyślę po zakończeniu obecnego.
- Dziękuję za rozmowę.
Głos WybrzeżaTomasz Łunkiewicz

Kluby sportowe

Opinie (1)

  • zakład

    hehe Michał ma nadzieje ze pamietasz o naszym zakładzie? ;) Do zobaczenia w NT ;)
    pozdrawiam

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane