• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kuttin na dywanik...

jag.
7 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Adam Małysz zarobił pierwsze tysiąc franków szwajcarskich w sezonie 2004/05 w zawodach Pucharu Świata. Ale gdzie mu do Janne Ahonena!? Fin, który zarówno w Kuusamo, jak i Trondheim, nie znalazł pogromcy, w ciągu 8 dni zainkasował osiemdziesiąt razy więcej niż Polak! Ale jeszcze większa kasa będzie do wzięcia w Turnieju Czterech Skoczni, a później w mistrzostwach świata. Na te imprezy Adam ma być już w szczytowej formie. Na razie trenera Heinza Kuttina niektórzy proponują posłać na dywanik przynajmniej w Polskim Związku Narciarskim. Głowy "spadają" już po sąsiedzku.

Jeśli nie liczyć tych, którzy przy skokach narazili na szwank zdrowie (po Trondheim Tomasz Pochwała ma puazować od czterech do sześciu tygodni, a Daniel Forfang co najmniej dwa), pierwszą ofiarą tegorocznego sezonu jest Martin Schmitt. Czterokrotny mistrz świata oraz dwukrotny triumfator klasyfikacji Pucharu Świata nie pojedzie na najbliższe zawody do Harrachova, a prawdopodobnie nie znajdzie się na liście startowej i w kolejnym tygodniu, w Engelbergu. Gdy inni będą ciułać punkty i pieniądze, Niemiec ma budować formę w Skandynawii.

- Zależy mi, by Martin znów normalnie się prezentował i nie kompromitował się - oświadczył na łamach skispringen.com Peter Rohwein. Szkoleniowca rozzłościł fakt, że 26-letni zawodnik w trzech konkursach plasował się na miejscach 40-44, a w czwartym w ogóle nie wszedł do "50".

W Polsce gdzieś uleciała niedzielna radość po siódmym miejscu Małysza. "Życie Warszawy" odsyła trenera Kuttina na dywanik do PZN, by wyjaśnił nie tylko "aferę chorągiewkową" (logo sponsora na biało-czerwonej chorągiewce). Austriak tak najczęściej tłumaczy się mediom: - Idziemy zgodnie z planem, niczego nie zmieniamy. Wyniki mają przyjść na najważniejsze imprezy sezonu. Najpierw będzie Turniej Czterech Skoczni. Adam powoli zbliża się do dalekich lotów. Ma jeszcze tylko problemy na progu. Nie może idealnie skierować odbicia. Moc nie idzie dokładnie w to miejsce, gdzie trzeba. Po zejściu z telewizyjnego stanowiska, gdzie raczej szukał optymistycznych przesłanek, bardziej krytyczny stał sie również Apoloniusz Tajner.

- Cieszyć się nie ma z czego, bo puchar trwa już dwa tygodnie, a Adam nie skacze tak, jak powinien. W niedzielę raczej wymęczył to siódme miejsce. Nie mówmy jeszcze o poprawie formy, bo nie jest ustabilizowana - cytuje byłego selekcjonera, a obecnie dyrektora sportowego "Super Express".

Przez dwa najbliższe dni polscy skoczkowie mają odpoczywać. Kadra szkoleniowa w tym czasie zastanowi się, kogo włączyć do reprezentacyjnego kwartetu. W Rovaniemi w Pucharze Kontynentlanym punktowali tylko Kamil Stoch i Marcin Bachleda, ale zaledwie po pozycjach w drugiej i trzeciej dziesiątce. W środę zaplanowano treningi na Wielkiej Krokwi, a dzień później - wyjazd do Czech. Nie ma w planach konsultacji u... Vasji Bajca. Słoweński trener Czechów nie ma oporów przed zdradzeniem, jak to się stało, że Jakub Janda z co najwyżej średniaka stał się trzecim zawodnikiem klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.

- Skaczemy mniej, ale więcej pracujemy nad jakością skoków. Dwa, trzy dni treningów - a potem przerwa. Skoczkowie mają wówczas ochotę skakać i nie idą na skocznię zmęczeni i zniechęcią. Poprzednio przerzucali w siłowni po 10 ton, u mnie - połowę tego. Nie mają wielkich mięśni, ale została im siła - mówi szkoleniowiec, który poprzednio ze zmniennym szczęściem szkoli m.in. Japończyków i Szwedów.
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane