• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Cztery razy Ahonen

jag.
6 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat) 
Jeszcze przed rokiem wymownie pukalibyśmy się w czoło, gdyby ktoś twierdził, że siódme miejsce Adama Małysza w zawodach Pucharu Świata w skokach narciarskich będzie powodem do zadowolenia. Tak było w niedzielnym konkusie w Trodheim. Polak po raz pierwszy w sezonie awansował do czołowej "15" klasyfikacji generalnej i za tydzień Harrachowie nie będzie musiał walczyć o być albo nie być w kwalifikacach. Nową historię cyklu pisze Janne Ahonen, który wygrał czwarty konkurs. Przed Finem równie imponująco rywalizację rozpoczynał tylko Andreas Felder (Austria) 20 lat temu!

Sobotni konkurs przypominał obrazki z Kuusamo. Małysz narobił nam apetytu w kwalifikacjach (czwarte miejsce), skacząc 130,5 metra, czyli o 100 centymetrów dalej od Ahonena, ale w konkursie Fin był poza zasięgiem rywali, a Polak walczył w drugiej "10" (po pierwszej serii był 18). Janne w obu seriach skakał najdalej, ale nie nokautował już rywali. Jakub Janda zdołał nawiazać walkę z liderem. Czech stracił do niego niewiele ponad 4 punkty.

W niedzielę duży wpływ na wyniki, miała aura. Konkurs przeprowadzono przy zmiennym wietrze, dochodzącym momentami nawet do 7 m/s i padającym deszczu. Właśnie ze względu na podmuchy wiatru organizatorzy byli zmuszeni przerwać zawody po czterech pierwszych skokach. Rywalizację wznowiono po blisko godzinnym oczekiwaniu, ale i tak zawodnicy narzekali.

- Prędkości mamy jak na skoczni 90-metrowej. To wszystko jest bez sensu - żalił się portalowi internetowemu skispringen.com Stephan Hocke, który daleki jest od formy z sezonu olimpijskiego, gdy był jednym z największych objawień.

To, co mówił Roar Ljoekelsoey, zapewne nie nadawało się do druku. Norweg musiał przemleć w ustach niejedno przekleństwo po tym, gdy sędziowie kazali mu wchodzić na belkę i z niej schodzić. A wszystko miało miejsce w samym finale konkursu. Podopieczny Miki Kojonkoskiego prowadził po pierwszej serii. Gdy zapaliło się wreszcie zielone światło, Roar skoczył zaledwie 113 metrów. Punktów nie wystarczyło nie tylko na zwycięstwo, ale nawet na podium. Na tym coraz pewniej czują się Austriacy. Tylko patrzeć jak któryś z nich zdetronizuje Ahonena. Nic dziwnego, że w ekipie Alexandra Pointnera nastrój jest szampański. Szkoleniowca nie zirytował nawet 31-letni Andreas Goldberger, który w sobotę został zdyskwalifikowany, bo miał zbyt małą wagę ciała do długości nart.

- Wziąłem inny konbinezon i na tym się naciąłem - przyznał na skispringen.com "Goldi". Pointner ripostował natychmiast. - Musisz iść na... kolację - odesłał jedną z najbardziej barwnych postaci w historii skoków do stołówki.

Historię w tym sezonie pisze Ahonen. W 26-letniej letniej historii Pucharu Świata tylko Andreas Felder wygrał cztery pierwsze konkursy sezonu! Wówczas triumfował Thunder Bay i amerykańskim Lake Placid. Co ciekawe, później austriacki zawodnik miał zniżkę formy i kolejne zwycięstwa odniósł dopiero po czterech miesiącach, a w klasyfikacji końcowej pozwolił się wyprzedzić Mattiemu Nykaenenowi, który na najwyższym stopniu podium stanął dopiero w siódmym konkursie sezonu. To tak ku pokrzepieniu serc.

Małysz w niedzielę zadowolił kibiców w kwalifikacjach i drugiej serii. Do konkursy głównego zakwalifikował się z piątym wynikiem, w dodatku w towarzystwie Wojciecha Skupienia (44 miejsce). Szkoda, że ten drugi w serii punktowanej "poszybował" o 28 metrów krócej! Adam atakował z 13. pozycji na półmetku. W drugiej serii poprawił się aż o 12,5 metra, co było największą różnicą na korzyść zawodnika spośród wszystkich skoczków.

- To był dobry, płynny skok. To jest miejsce, jakiego oczekiwaliśmy. Jeśli Małysz w słabszej formie jest tak wysoko, to aż strach pomyśleć co się stanie, gdy będzie w lepszej dyspozycji - komentował w telewizji publicznej Apoloniusz Tajner. Mina byłemu selekcjonerowi, a obecnemu dyrektorowi sportowemu kadry nieco zrzedła, gdy musiał odnieść się do występu innych biało-czerwonych. - W poniedziałek spotkamy się z trenerem Kuttinem i rozważymy możliwość zmian w składzie reprezentacji. Kandydatami będą zawodnicy rywalizujący w Pucharze Kontynentalnym. Największe szanse mają Kamil Stoch (15. miejsce w Rovaniemi w sobotę - przyp. jag.) i Marcin Bachleda - dodał.

Jedno miejsce na pewno jest wolne. Tomasz Pochwała tak nieszczęśliwie skakał w sobotnich kwalifikacjach, że przewrócił się i złamał obojczyk. W niedzielę w serii próbnej leżał Daniel Forfang. Norweg już nie pojawił się w konkursie. Czyżby jakieś fatum ciążyło nad skoczkami? Przypomnijmy, że niedawno kontuzje do zaprzestania skakania zmusiły Finów Arttu Lappiego i Peckę Salminen.


PIERWSZY KONKURS
1. Ahonen 281,5 (132+135,5)
2. Janda 277,3 (130,5+133)
3. Widhoelzl 268,5 (128+129,5)
4. Ljoekelsoey 265,8 (129,5+129)
5. Morgenstern 262,1 (129,5+125)
6. M. Hautamaeki 261,9 (127,5+130,5)
7. Bystoel 254,9 (125,5+127,5)
8. Hoellwarth 253,7 (121,5+130)
9. Loitzl 251,0 (125,5+127)
10. Herr 249,6 (126,5+125,5)
15. MAŁYSZ 242,7 (122+124,5)

DRUGI KONKURS
1. Ahonen 246,5 (123+124,5)
2. Hoellwarth 235,5 (124,5+118)
3. Widhoelzl 235,3 (117+126,5)
4. Ljoekelsoey 229,9 (127,5+113)
5. M. Hautamaeki 225,9 (113,5+124,5)
6. Janda 221,9 (113+122,5)
7. MAŁYSZ 211,7 (109,5+122)
8. Ammann 209,6 (111+118,5)
9. Kasai 207,3 (112+116,5)
10. Jernej 202,7 (113,5+113)
50. SKUPIEŃ 24,6 (77)

PUCHAR ŚWIATA PO CZTRECH KONKURSACH
1. Ahonen 400
2. Hoellwarth 208
3. Janda 198
4. Widhoelzl 194
5. M. Hautamaeki 185
6. Morgenstern 183
7. Ljoekelsoey 168
8. Herr 153
9. Kasai 127
10. Uhrmann 90
11. Loitzl 79
12. MAŁYSZ 76
Głos Wybrzeżajag.

Opinie

Relacje LIVE

Najczęściej czytane