- 1 Z jakimi piłkarzami Lechia na ekstraklasę? (47 opinii)
- 2 Pomocnik Arki: Derby o wygranie ligi (85 opinii)
- 3 Żużel: składy, debiut, IMP i zagranica (56 opinii)
- 4 Kto i jak przyjedzie na derby z Arką? (201 opinii)
- 5 Gedania przegrywa i spada na 11. miejsce w tabeli (4 opinie)
- 6 Lechia dokonała rzadkiej sztuki w XXI wieku (61 opinii)
Skoczkowie w Trondheim i... Lillehammer
2 grudnia 2004 (artykuł sprzed 19 lat)
Polscy skoczkowie narciarscy są już w Trondheim, gdzie w sobotę i niedzielę mają odbyć się kolejne konkursy Pucharu Świata. Ale kto wie, czy nie zrobią kolejnego błędu. I nie chodzi tylko o to, że ich podróż z Finlandii do Norwegii przypominała tragifarsę, ale przede wszystkim o to, że na przykład Austriacy i Niemcy wykuwać będą formę w Lillehammer, bo na olimpijskiej skoczni są zdecydowanie lepsze warunki niż na obiekcie Granasen.
Biało-czerwoni podróżowali kilka godzin z Kuusamo przez Helsinki i Oslo do Trodheim. Gdyby nie zaskórniaki na karcie kredytowej Hansa Kuttina, to być może w ogóle nie opuściliby Finlandii. A poszło o zapłatę za nadbagaż, który miał być wcześniej opłacony. Zapłacił austriacki trener biało-czerwonych, zbijając cenę z 4 do 1,6 tysięcy euro.
W Trondheim, gdzie konkursy mają odbyć się na obiekcie K-131, są obawy o pogodę. Prognozy mówią o porywach silnego wiatru, opadach deszczu lub deszczu ze śniegiem i temperaturze powyżej zera. Chyba, że wzrosńie ciśnienie, co powinno zaowocować zmniejszeniem siły wiatru, słońcem i obniżeniem temperatury.
Kilka ekip nie zamierzało czekać na kaprysy aury i na treningi wybrało nie Trondheim, lecz Lillehammer. W tej drugiej miejscowości, podczas treningów z kadrą B błysnął Andreas Goldberger. Alexander Pointner, trener Austriaków, obiecał, że włączy "Goldiego" do ekipy na Trondheim. Ale nie zdradził, kto z ośmioosobowej kadry, która skakała w Kuusamo obejrzy norweskie konkursy z trybun. W Lillehammer stawili się także Niemcy.
Polacy, którzy nie wykazali się czujnością przed pierwszymi konkursami, bo podczas gdy inni trenowali w Kuusamo, czekali w Zakopanem, liczą, że trenować będą mogli w Trondheim. Oby, bo Adam Małysz powtarza: "Trochę się poprawiłem, ale nie tyle, ile bym chciał. Najważniejsze, by się oskakać na dużej skoczni".
My martwimy się formą naszego mistrza, a Norwegowie przypierają do muru Mikę Kojonkoskiego. - Popełnionych zostało zbyt wiele głupich błędów - tłumaczył się w serwisie internetowym skispringen.com szkoleniowiec gospodarzy najbliższych konkursów, mając na uwadze dyskwalifikację w Kuusamo za uchybienia regulaminowe w kwalifikacjach Hennriga Stensruda i Bjoerna Einara Romoerena, czy niedzielny upadek objawienia letniej części sezonu, Daniela Forfanga. Ale przede wszystkim dostało się Sigurdowi Pettersenowi, który w żadnym z konkursów nie wszedł do "50". - Jeśli Sigurd dalej będzie lądował tak daleko od czołówki to będzie, musiał zrobić przerwę - grzmiał Kojonkoski.
Biało-czerwoni podróżowali kilka godzin z Kuusamo przez Helsinki i Oslo do Trodheim. Gdyby nie zaskórniaki na karcie kredytowej Hansa Kuttina, to być może w ogóle nie opuściliby Finlandii. A poszło o zapłatę za nadbagaż, który miał być wcześniej opłacony. Zapłacił austriacki trener biało-czerwonych, zbijając cenę z 4 do 1,6 tysięcy euro.
W Trondheim, gdzie konkursy mają odbyć się na obiekcie K-131, są obawy o pogodę. Prognozy mówią o porywach silnego wiatru, opadach deszczu lub deszczu ze śniegiem i temperaturze powyżej zera. Chyba, że wzrosńie ciśnienie, co powinno zaowocować zmniejszeniem siły wiatru, słońcem i obniżeniem temperatury.
Kilka ekip nie zamierzało czekać na kaprysy aury i na treningi wybrało nie Trondheim, lecz Lillehammer. W tej drugiej miejscowości, podczas treningów z kadrą B błysnął Andreas Goldberger. Alexander Pointner, trener Austriaków, obiecał, że włączy "Goldiego" do ekipy na Trondheim. Ale nie zdradził, kto z ośmioosobowej kadry, która skakała w Kuusamo obejrzy norweskie konkursy z trybun. W Lillehammer stawili się także Niemcy.
Polacy, którzy nie wykazali się czujnością przed pierwszymi konkursami, bo podczas gdy inni trenowali w Kuusamo, czekali w Zakopanem, liczą, że trenować będą mogli w Trondheim. Oby, bo Adam Małysz powtarza: "Trochę się poprawiłem, ale nie tyle, ile bym chciał. Najważniejsze, by się oskakać na dużej skoczni".
My martwimy się formą naszego mistrza, a Norwegowie przypierają do muru Mikę Kojonkoskiego. - Popełnionych zostało zbyt wiele głupich błędów - tłumaczył się w serwisie internetowym skispringen.com szkoleniowiec gospodarzy najbliższych konkursów, mając na uwadze dyskwalifikację w Kuusamo za uchybienia regulaminowe w kwalifikacjach Hennriga Stensruda i Bjoerna Einara Romoerena, czy niedzielny upadek objawienia letniej części sezonu, Daniela Forfanga. Ale przede wszystkim dostało się Sigurdowi Pettersenowi, który w żadnym z konkursów nie wszedł do "50". - Jeśli Sigurd dalej będzie lądował tak daleko od czołówki to będzie, musiał zrobić przerwę - grzmiał Kojonkoski.