Koszykarki Lotosu VBW Climy Gdynia zbierają owoce trudu obrony tytułu mistrzyń Polski. W Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku liczną delegację Basketball Investments SSA przyjął Jan Ryszard Kurylczyk, wojewoda pomorski. W spotkaniu uczestniczyli także: Adam Giersz, podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji Narodowej i Sportu, Michał Kleiber, minister nauki i informatyzacji, Rafał Skąpski, podsekretarz stanu w Ministerstwie Kultury oraz Piotr Sawicki, podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów.
Atmosfera była podniosła. Uśmiechy, krawaty etc. Być może ten fakt wpłynął na to, że włodarze dali się ponieść fantazji. Wojewoda rozpoczął od gratulacji, a skończył na życzeniach zdobycia mistrzostwa... świata. Niewtajemniczonym przypominamy, że klubowe mistrzostwa świata istnieją na razie tylko na papierze.
Jan Ryszard Kurylczyk przekazał drużynie z Gdyni prestiżowy medal z łacińską grawerką:
"Niech czyny będą nagrodzone". To dopiero 113. tego typu odznaczenie przyznane przez władze województwa pomorskiego.
- Mężczyzna średniego wzrostu mógłby nabawić się kompleksów. Ranga tego medalu jest jednak bardzo duża, więc chciałbym go wręczyć osobiście - powiedział wojewoda, zerkając okiem na
Małgorzatę Dydek (213 cm). W rewanżu otrzymał od części drużyny (obecne były siostry Dydek,
Agnieszka Szott, Agnieszka Bibrzycka oraz
Joanna Cupryś) złoty medal, piłkę z autografami zawodniczek oraz koszulkę z nr 14. Numer 6 otrzymał
Paweł Olechnowicz, prezes Rafinerii Gdańskiej, który na ciche pytanie
Mieczysława Krawczyka, prezesa B.I:
" - Będzie dobrze?", odpowiedział:
- Musi być dobrze.Adam Giersz, szef polskiego sportu, rozpoczął od uwagi, iż pozostał żal po braku awansu do Final Four.
I gratulował czwartego tytułu mistrzyń Polski. Krawczyk próbował pokazać na palcach, że tytułów jest w kolekcji siedem, w tym sześć zdobytych z rzędu.
- A bo mnie zmyliliście - tłumaczył później Giersz.
Dużo śmiechu było podczas przepytywania koszykarek z sezonowych wrażeń. Cupryś opowiedziała o niesamowitym rzucie Agnieszki Bibrzyckiej przez całe boisko. Będąca następna w kolejności "Biba" rzuciła:
- Asia zabrała mi głos. Potem miała mówić Agnieszka Szott, a że ma ładną buzię, wszyscy czekali z napięciem, co powie. Nie powiedziała nic, ponieważ z powodu kontuzji nie zagrała w sezonie ani minuty. Włodarze o tym nie wiedzieli, ale szybko wybrnęli z kłopotliwej sytuacji. Najbardziej zadowolony powinien być Krawczyk, któremu wojewoda przy wyjściu szepnął do ucha: - "Zapraszam do mnie na kawkę. Może i ja w czymś pomogę".