Koszykarki
Lotosu VBW Clima Gdynia nie mają chwili oddechu.
Po wygranej z Lietuvosem Telekomas Wilno w Eurolidze, w sobotę (godz.17.00) mistrzynie Polski zmierzą się z Toyą Ślęza Wrocław w 19. kolejce ekstraklasy. Mimo że wrocławianki są brązowymi medalistkami mistrzostw Polski, nic nie wskazuje na to by w hali GOSiR miały być sprawczyniami supersensacji.
Cechą sztandarową Ślęzy jest solidność. Ekipa
Marka Olesiewicza nie miewa wielkich załamań formy i wpadek ze słabeuszami. Z drugiej strony, drużyny z Dolnego Śląska nie stać na nawiązanie walki z Polfą o tytuł wicemistrzowski. Głównym powodem jest nierówna gra
Jennifer Mowe oraz
Kristie Rose. Mimo chimeryczności Mowe zajmuje czwartą lokatę wśród najlepiej zbierających zawodniczek ligi ze średnią 8,41 (Małgorzata Dydek jest ósma - 7,11). Poczynaniami wrocławskiej ekipy dyryguje
Beata Predehl, która przez dwa sezony grała w Gdyni. "Becia" nic nie straciła ze swej formy i wciąż zaliczana jest do czołówki rozgrywających ekstraklasy (czwarte miejsce z ponad trzema asystami na mecz).
W pierwszym spotkaniu obu drużyn, we Wrocławiu, nie było wątpliwości, kto jest lepszy. Lotos wygrał aż 96:59 (Gordana Grubin 15, Katie Smith 15). Najskuteczniejszą wrocławianką była Agnieszka Szott (18 "oczek").
- Wcale nie mam patentu na zdobywanie punktów z Lotosem. Nie możemy liczyć na zmęczenie rywalek. Lotos dysponuje wyrównaną ławką rezerwowych - mówi 20-letnia skrzydłowa.
- Na mojej pozycji występują same znakomitości. Cupryś można minąć w pierwszym kroku, ale jest wysoka i może założyć czapę. Smith jest silna, wytrzyma każde szarpnięcie, z kolei "Biba" gra w obronie bardzo agresywnie - dodaje zawodniczka.