To mogłyby być derby. Dzisiaj o godzinie 18.00 DGT Wybrzeże Gdańsk zagra z Warszawianką, w której występuje aż sześciu piłkarzy ręcznych mających za sobą grę w Spójni Gdańsk. Trzech z nich, zanim trafiło do stolicy, zdążyło przywdziać barwy... Wybrzeża. Dla Sebastiana Suchowicza i Marcina Pilcha będzie to pierwsza gra w Gdańsku w charakterze gości. Stawką spotkania są punkty w ekstraklasie.
Obie drużyny nie mają powodów do zadowolenia. Gdańszczanie z ośmioma punktami zajmują siódme miejsce, a warszawianie z dorobkiem o cztery "oczka" pokaźniejszym są dwie pozycje wyżej. Jak na zespół broniący tytułu wicemistrzowskiego to stanowczo zbyt mało. Nic zatem dziwnego, że w trakcie sezonu nastąpiła zmiana.
Ireneusz Cieślikowski został przesunięty na stanowisko drugiego szkoleniowca, a trenerem numer 1 Warszawianki ponownie został
Jacek Zglinicki, którego pamiętamy także z pracy z reprezentacją Polski.
- Uważam, że zmiana była potrzebna i podziałała na zespół mobilizująco. Do Gdańska jedziemy wygrać, choć zdajemy sobie sprawę, że to ciężkie zadanie. Czujemy zmęczenie nie tyle grą na Ukrainie, co długimi podróżami. Ponadto w poniedziałek mieliśmy dwa treningi, we wtorek kolejny - zdradza
Sebastian Suchowicz, były bramkarz Spójni i Wybrzeża.
Podobną przeszłość jak "Suchy" mają
Marcin Pilch i
Rafał Kuptel. Z tą tylko różnicą, że "Kufel" ewakuował się z Wybrzeża rok wcześniej niż jego koledzy. Cała trójka grała też w Spójni. Z tego okresu w tym klubie pamiętają:
Michała Matysika, Bartłomieja Peplińskiego i Adriana Anuszewskiego. Z powodzeniem zatem można byłoby przebrać Warszawiankę w trykoty z klubu ze Słowackiego i grać derby!
- Cóż, rzeczywiście tak mogło być. Nie ma nas już kilka miesięcy w Gdańsku, a w sporcie szybko wszystko się zmienia. Nie wiem czy nadal znam mocne i słabe strony Wybrzeża, a byli koledzy moje. Zresztą na razie nie myślę o tym, jak będzie mi się broniło, gdyż najpierw w ogóle muszę... wyjść na ten mecz. O miejsce rywalizuję z Marcinem Wicharym. Reakcji publiczności raczej się nie obawiam. Gdańszczanie są wyrozumiali i doskonale wiedzą, co skłoniło do opuszczenia Wybrzeża - mówi Suchowicz.
Jedną nogą w Warszawie był też
Damian Moszczyński. Ostatecznie popularny "Synek" opuścił zgrupowanie Warszawianki i ponownie stawił się w Gdańsku.
- Nie wiem, co powiedzieć. Raczej nikt nikomu nie musi niczego udowadniać. Myślę, że działacze Warszawianki nie mają już do mnie pretensji. Jak w każdym meczu ligowym, zrobię wszystko, aby Wybrzeże wygrało - zapewnia Moszczyński.