• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Rybicka znów liderką polskiego floretu

Krzysztof Klinkosz
5 lutego 2013 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Polskie florecistki gościnne w Pucharze Świata

Anna Rybicka nosiła się z zamiarem zakończenia kariery. Na szczęście wicemistrzyni olimpijska z Sydney, wielokrotna medalistka mistrzostw świata i Europy zdecydowała się jeszcze pozostać na floretowych planszach. W zawodach Grand Prix Pucharu Świata jak za dawnych lat była znów najlepsza z Polek, zajmując szóste miejsce.



PRZECZYTAJ RELACJĘ I ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘCIOWĄ Z ZAWODÓW DWÓR ARTUSA 2013

Anna Rybicka zamierzała zwieńczyć karierę startem na igrzyskach olimpijskich w Londynie. Jednak mimo że zajmowała czwarte miejsce na krajowej liście, fechtmistrz reprezentacji Polski Longin Szmit zdecydował się uzupełnić drużynę o zajmującą piątą pozycję, Karolinę Chlewińską. Tym samym gdańszczanka zdecydowała się walczyć nadal, choć już od kilku lat obowiązki sportowe łączy z pracą zawodową.

- Nie podjęłam ostatecznej decyzji, ale na pewno jest to schyłek mojej kariery, choć kiedy skończę, to jeszcze zobaczę. Tym bardziej zależało mi, aby wypaść jak najlepiej. Cieszę się, że w turnieju głównym wyszły mi trzy pojedynki, czwarty troszeczkę mniej, ale i przeciwniczka też była w nim bardzo, bardzo mocna - powiedziała nad Rybicka.

Blisko 36-letnia gdańszczanka do turnieju głównego Grand Prix Pucharu Świata musiała przebijać się przez eliminacje. Jednak tam poradziła sobie znakomicie, wygrywając wszystkie walki (czytaj więcej).

- Na początek turnieju głównego miałam bardzo ciężką przeprawę z Rosjanką, która nie rozstawiła się tak dobrze, ale na dobrą sprawę mogło być odwrotnie. Tej walki się obawiałam, ale udało się wygrać. Później spotkałam się Francuzką z reprezentacji olimpijskiej. To młoda florecistka, nie znałam jej dobrze, choć wcześniej walczyłam z nią w turnieju drużynowym. Wygrała wówczas ze mną, więc zależało mi, aby dobrze z nią powalczyć i udało mi się to. Cieszę się, że udało mi się zrealizować założenia taktyczne, które ustaliliśmy z trenerem Adamem Kaszubowskim. Następnie po raz pierwszy w karierze walczyłam z Lee Kiefer. To bardzo młoda zawodniczka, ale już utytułowana, amerykańska medalistka mistrzostw świata. Muszę powiedzieć, że nie znałam do końca jej stylu walki i cieszę się, że trochę sposobem udało mi się wygrać. Ona była szybka, dynamiczna, ale mi udało się znaleźć na to sposób - opowiada o drodze do ćwierćfinału popularna "Ryba".

Wówczas od podium dzielił ją już tylko jeden wygrany pojedynek. Niestety, drużynowa mistrzyni igrzysk olimpijskich z Londynu,Iliara Salvatori, mimo początkowego prowadzenia Polki, okazała się lepsza.

- Popełniłam błąd w środku walki. Prowadziłam, ale przeciwniczka nieznacznie zwiększyła odległość, a ja tego nie wyłapałam. W tej zwiększonej odległości nie mogłam trafiać, trafiałam bardzo dużo na nieważne, czyli w rękę, w nogę, w maskę. Przeprowadzałam dobre akcje, ale zadawałam niepunktowane trafienia, co przesądziło o wyniku walki. Straciłam przewagę i musiałam nacierać, a wiedziałam, że jeżeli ja będę miała przewagę kilku trafień, wówczas ja będę rozdawać kary w tej walce, w przeciwnym wypadku będzie różnie - przyznała florecistka Sietom AZS AWFiS.

Do finału gdańskiej imprezy awansowały: Włoszka Arianna Errigo i Francuzka Astrid Guyart. Jak przyznaje Anna Rybicka, kibicowała w tej potyczce reprezentantce Francji.

- W finale kibicowałam Francuzce, która walczy widowiskowo, ale też lubię ją jako osobę. Również trochę z przekory. Włoszki zawsze wygrywają, dlatego chce się żeby ktoś z nimi wygrał. Oczywiście szanuję Włoszki i ich poziom, ale one nie zawsze do końca sportowo wymuszają trafienia, więc jestem sercem z tymi, którzy z nimi walczą - dodała polska florecistka.

Rybicka zauważyła w ostatnich latach ewoluuje w stronę męskiej odmiany tego sportu.

- W ostatnich 5-6 latach poszła w stronę takiej troszeczkę męskiej szermierki, dlatego że kobiety i ich trenerzy zaczęli przywiązywać większą wagę do przygotowania ogólnorozwojowego, treningu siłowego i to się czuje na planszy. Zawodniczki są dynamiczniejsze, silniejsze, szybsze. Styl walki upodabnia się do floretu męskiego - dodała.

Po turnieju w Gdańsku Rybicka udaje się na kolejny Puchar Świata, tym razem do Budapesztu. Nigdy jednak nie stawia sobie jakiś planów minimum. - Fechmistrz Tadeusz Pagiński nauczył mnie jednej, bardzo ważnej rzeczy. W podejściu do zawodów trzeba skupiać się na każdym kolejnym trafieniu, na każdej kolejnej walce i przekonałam się, że takie myślenie daje rezultaty - podkreśliła florecistka.

Kluby sportowe

Opinie (2)

  • Walcz Aniu dopóki będzie Ci to sprawiało radość. Wraz z Mateuszem jesteśmy przy Tobie!!!

    • 4 0

  • Widziałem pojedynek Rybci z Lee Kiefer

    Piękna szermierka , u Rybci opanowanie i fantastyczny refleks.

    • 1 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane