- 1 Sędzia z finału MŚ 2022 wraca na derby (23 opinie)
- 2 W Arce na derby po półmaratonie? (61 opinii)
- 3 Lechia nie bierze remisu w derbach (70 opinii)
- 4 Krzysztof Kasprzak z awansem do IMP Challenge (42 opinie)
- 5 Przyszły mistrz KSW trenuje w Gdyni? (44 opinie)
- 6 W tej lidze będzie walka do ostatniej kolejki (6 opinii)
Żużlowcy oburzeni postępowaniem PZM
Energa Wybrzeże - żużel
Brak licencji na starty w II lidze dla żużlowców Wybrzeża oznacza, że zawodnicy, którzy czekają na pieniądze z gdańskiego klubu, nie doczekają się nawet obiecanych im 30 lub 40 procent zaległości. - Ta oferta i tak była nie do zaakceptowania, ale dziwi mnie, że przed decyzją w sprawie licencji, nikt z Polskiego Związku Motorowego nie zaprosił nas do negocjacji. Może wypracowalibyśmy kompromis - oburza się Robert Miśkowiak. Jeszcze bardziej zbulwersowany jest Leon Madsen, do którego dotarły wieści, iż pod uwagę brano tylko zadłużenie wobec krajowych zawodników. - Mam nadzieję, że to jakiś p... żart - skwitował na Twitterze.
Gdański klub w grudniu otrzymał licencję warunkową na starty w II lidze. By uzyskać ostateczne prawo do startu w rozgrywkach, musiał jednak do 15 lutego zawrzeć porozumienia z zawodnikami, którym zalegał pieniądze za starty w sezonach 2013-14. Ci nie przystali na proponowane przez prezesa Tadeusza Zdunka 30 procent płatne w 3-letnich latach i klub rozpoczął negocjacje bezpośrednio z Polskim Związkiem Motorowym.
Te zdaniem gdańszczan zakończyły się pomyślnie. PZM miał zgodzić się na spłatę 40 procent zadłużenia i dopuścić klub do rozgrywek II ligi. Wybrzeże zakontraktowało już nawet skład na nowy sezon i ogłosiło plany walki o awans, gdy w piątek żużlowa centrala poinformowała, iż klub licencji nie dostanie. Decyzja ta kompletnie zszokowała gdańskich działaczy.
WYBRZEŻE BEZ LICENCJI. KLUB: JESTEŚMY ZASKOCZENI I ROZCZAROWANI
Podjęta przez PZM decyzja oznacza, iż Wybrzeże w sezonie 2015 nie wystartuje w ligowych rozgrywkach, a zawodnicy będący wierzycielami klubu nie otrzymają żadnych pieniędzy. Dług wygenerowała bowiem upadająca spółka GKS Wybrzeże SA, a ubiegające się o start stowarzyszenie GKŻ Wybrzeże nie ma obowiązku jego uregulowania w wypadku nieotrzymania licencji. Co na to zawodnicy, którzy czekają na pieniądze z Gdańska?
- Nie wiem, jak zakończy się cała ta sprawa. Na chwilę obecną sytuacja wygląda tak, że klub nie ma licencji, kibice w Gdańsku nie mają zespołu, a my nie mamy pieniędzy, ani gwarancji ich spłaty. Decyzja jest o tyle dziwna, że nikt ze związku nie zaprosił nas do negocjacji z Wybrzeżem. To przecież dzięki zawodnikom istnieje żużel, kibice przychodzą na stadion oglądać nas, a nie działaczy. Mimo tego, w ostatnich tygodniach poprzedzających decyzję w sprawie licencji, nikt z nami się nie kontaktował, choć czasu było na to sporo. Być może gdyby tak było, to znaleźlibyśmy kompromis. To jest bardzo przykra i niewygodna sprawa, ale w Polsce dzieją się różne rzeczy - mówi Robert Miśkowiak.
Z komentarzem do sprawy wstrzymał się Dawid Stachyra, który również czeka na wynagrodzenie za sezon 2013. Wiemy jednak, że żużlowcy, do których należy jeszcze wliczyć Artura Mroczkę i Leona Madsena zgodziliby się na ugodę, by dopuścić klub do startu. Prezes Zdunek musiałby jednak większości z nich zaoferować więcej niż ustalone z PZM 40 procent. Jako jedyny na przyjęcie tej kwoty i to już w styczniu, zgodził się Madsen. Warunkiem była wypłata kwoty w jednej transzy.
MADSEN GOTÓW IŚĆ NA KOMPROMIS Z WYBRZEŻEM
- Jesteśmy skłonni rozmawiać, ale to wszystko musi mieć ręce i nogi. Propozycja spłaty 30, czy 40 procent zaległości jest nie do zaakceptowania, ale na żadne propozycje nie można się przecież obrażać. Nie wiemy nawet, czy jeśli teraz osiągnęlibyśmy porozumienie, to czy klub miałby jeszcze szansę odzyskać licencję. Najbardziej w tym wszystkim szkoda trójmiejskich kibiców, którzy nie są niczemu winni, a muszą cierpieć przez cudze błędy - wyjaśnia Miśkowiak.
Jeśli gdańszczanie mieliby jeszcze raz podjąć rękawicę i wznowić próby przyznania licencji, pozostaje kwestia tego, kogo rzeczywiście mieliby spłacić. Nieoficjalnie wiadomo, że PZM już podczas poprzednich negocjacji, w ogóle nie był zainteresowany uregulowaniem zadłużenia wobec zawodników zagranicznych.
Informacje te dotarły do Leona Madsena, który sytuację skomentował na swoim Twitterze, pisząc: "Mam nadzieję, że to jakiś p... żart. Wygląda na to, że Zdunek nie zapłaci mi nic, a ja jeździłem cały sezon za darmo. Chyba można nazwać go niezłym biznesmenem i oszustem".
Kluby sportowe
Opinie (94) ponad 10 zablokowanych
-
2015-02-24 08:42
(1)
Guzik mnie obchodzi, czy zawodnicy muszą mieć złote tłumiki i po dwanaście motocykli. Jeździli na FIS-ach i JAP-ach i mecze były jeszcze bardziej emocjonujące. To wszystko jest chore. 1000 euro za punkt ! To się musi rozlecieć i odrodzić na zdrowych zasadach w całej Polsce! Dosyć dojenia nas przez zagranicznych i przy okazji krajowych cwaniaków. Ile pieniędzy w kasie takie zarobki. Teraz z kasy miasta fundujemy bryki i domy dla takich Madsenów, Jonassonów, taka prawda.
- 4 0
-
2015-02-24 13:46
Jak Papa Gollob mówił o tym w latach 90tych
To ludzie się z niego śmiali
- 1 0
-
2015-02-24 19:49
madsen
Nie chcieliscie 40% to macie zero.Ja bym te kase wziol gdybys nie chcial b.chetnie przy moich 1200..
- 1 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.