- 1 Lechia z GKS o awans (38 opinii) LIVE!
- 2 Czubak o Arce: Wygrywać i świętować (50 opinii)
- 3 Festiwal trójek Trefla w play-off (5 opinii) LIVE!
- 4 Wybrzeże liczy na mocny start z Polonią (86 opinii) LIVE!
- 5 Ogniwo walczy o finał, Lechia pomoże? (2 opinie)
- 6 Karatecy na medale MP (6 opinii)
Nata AZS AWF w Challegne Cup
25 marca 2003 (artykuł sprzed 21 lat)
Borussia Dortmund to wymarzony przeciwnik w półfinale Challenge Cup dla piłkarek ręcznych Naty AZS AWF Gdańsk. Za Niemkami przemawia zarówno geografia (najkrótsza podróż), ekonomia (najtańsza), jak i sport (teoretycznie najłatwiejszy przeciwnik). Dzisiaj w Wiedniu odbędzie się losowanie. Akademiczki mogą trafić także na drugą niemiecką siódemkę DJK/MJC Trier lub rumuński Selmont Baia Mare.
Jeszcze po meczu z Uni Ursus Cluj w akademickim klubie można było usłyszeć: "jedziemy do Szwecji". Jednak Skuru nie ma już w Challenge Cup. Skandynawki przegrały z Trier i - podobnie jak przed rokiem - w tym pucharze mamy w czwórce dwie drużyny tej samej nacji. Z tą tylko różnicą, że zamiast rumuńskiego duetu (Rapid Bukareszt - Remi Deva) jest niemiecki (Trier - Dortmund).
W poprzednim sezonie los skazał Rumunki na grę już w półfinale. Podobnie rzecz się miała w Pucharze EHF, gdy w 2001 roku Montex Lublin musiał zagrać w 1/2 finału z Zagłębiem Lubin. W ostatnich latach dwa podobne przypadki znaleźliśmy w męskich rozgrywkach. W Pucharze EHF w sezonie 2001/2002 po dwóch przedstawicieli mieli Niemcy oraz Hiszpanie i oczywiście w półfinale były mecze krajowe. Rok wcześniej, w Challenge Cup, na dwóch finalistów miała szansę Dania, ale wykorzystała tylko jedną z nich. Skoro zatem w trzech z czterech przypadków przed finałem dochodzi do gier drużyn z tego samego państwa, to oznacza, że Nata może zapomnieć o Niemczech i jeszcze raz pojedzie do Rumunii!
- Nic nie wiemy, aby istniał klucz geograficzny czy też rozstawienie przed losowaniem półfinałów. Na wszelki wypadek policzyłem, ile kilometrów musimy pokonać, aby zagrać z każdym z tych przeciwników. W obliczeniach znajduje się przystanek w Żarach na mecz w Pucharze Polski, który odbyłby się po pierwszym meczu w Challenge Cup. Najdalej jest do Baia Mare (2500), sto kilometrów mniej wymaga wyprawa do Tier, a tylko 2060 km - w obie strony - dzieli nas od Dortmundu - mówi Ryszard Malec, dyrektor AZS AWF.
Korzystając z obecności w Gdańsku Liviu Jurki, zapytaliśmy o zespół Selmontu, który w lidze rumuńskiej plasuje się na piątym miejscu.
- To byłby dla Naty bardzo trudny przeciwnik. W lidze przegraliśmy z nim na wyjeździe jedną bramką. Siłą tej drużyny jest przede wszystkim doświadczenie - ocenia trener drużyny z Cluj.
- Nie chciałbym wracać do Rumunii - przyznaje trener Jerzy Ciepliński. - Jednak gdy zajdzie tak potrzeba, to po materiały szkoleniowe na pewno nie zwrócę się do Cluj, bo raczej nic byśmy nie otrzymali.
Żadnych kłopotów nie powinno być w rozpracowaniu Niemek. W Buxtehude, finaliście Challenge Cup z ubiegłego roku i obecnym liderze Bundesligi, trenerem jest Leszek Krowicki, a czołową snajperką - Aleksandrą Pawelska.
Pozostałe wyniki ćwierćfinałów:
Selmont Baia Mare - Merignacais HB (Francja) 27:31 i 23:17; Borussia Dortmund - Thriamvos Ormi Patras (Grecja) 22:24 i 28:19; DJK/MJC Trier - Skuru IK (Szwecja) 29:27 i 27:25.
Jeszcze po meczu z Uni Ursus Cluj w akademickim klubie można było usłyszeć: "jedziemy do Szwecji". Jednak Skuru nie ma już w Challenge Cup. Skandynawki przegrały z Trier i - podobnie jak przed rokiem - w tym pucharze mamy w czwórce dwie drużyny tej samej nacji. Z tą tylko różnicą, że zamiast rumuńskiego duetu (Rapid Bukareszt - Remi Deva) jest niemiecki (Trier - Dortmund).
W poprzednim sezonie los skazał Rumunki na grę już w półfinale. Podobnie rzecz się miała w Pucharze EHF, gdy w 2001 roku Montex Lublin musiał zagrać w 1/2 finału z Zagłębiem Lubin. W ostatnich latach dwa podobne przypadki znaleźliśmy w męskich rozgrywkach. W Pucharze EHF w sezonie 2001/2002 po dwóch przedstawicieli mieli Niemcy oraz Hiszpanie i oczywiście w półfinale były mecze krajowe. Rok wcześniej, w Challenge Cup, na dwóch finalistów miała szansę Dania, ale wykorzystała tylko jedną z nich. Skoro zatem w trzech z czterech przypadków przed finałem dochodzi do gier drużyn z tego samego państwa, to oznacza, że Nata może zapomnieć o Niemczech i jeszcze raz pojedzie do Rumunii!
- Nic nie wiemy, aby istniał klucz geograficzny czy też rozstawienie przed losowaniem półfinałów. Na wszelki wypadek policzyłem, ile kilometrów musimy pokonać, aby zagrać z każdym z tych przeciwników. W obliczeniach znajduje się przystanek w Żarach na mecz w Pucharze Polski, który odbyłby się po pierwszym meczu w Challenge Cup. Najdalej jest do Baia Mare (2500), sto kilometrów mniej wymaga wyprawa do Tier, a tylko 2060 km - w obie strony - dzieli nas od Dortmundu - mówi Ryszard Malec, dyrektor AZS AWF.
Korzystając z obecności w Gdańsku Liviu Jurki, zapytaliśmy o zespół Selmontu, który w lidze rumuńskiej plasuje się na piątym miejscu.
- To byłby dla Naty bardzo trudny przeciwnik. W lidze przegraliśmy z nim na wyjeździe jedną bramką. Siłą tej drużyny jest przede wszystkim doświadczenie - ocenia trener drużyny z Cluj.
- Nie chciałbym wracać do Rumunii - przyznaje trener Jerzy Ciepliński. - Jednak gdy zajdzie tak potrzeba, to po materiały szkoleniowe na pewno nie zwrócę się do Cluj, bo raczej nic byśmy nie otrzymali.
Żadnych kłopotów nie powinno być w rozpracowaniu Niemek. W Buxtehude, finaliście Challenge Cup z ubiegłego roku i obecnym liderze Bundesligi, trenerem jest Leszek Krowicki, a czołową snajperką - Aleksandrą Pawelska.
Pozostałe wyniki ćwierćfinałów:
Selmont Baia Mare - Merignacais HB (Francja) 27:31 i 23:17; Borussia Dortmund - Thriamvos Ormi Patras (Grecja) 22:24 i 28:19; DJK/MJC Trier - Skuru IK (Szwecja) 29:27 i 27:25.
Kluby sportowe
Opinie (1)
-
2003-03-25 11:48
Niestety...
Niestety znów do Rumunii... BAIA MARE!
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.