• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Nata AZS AWFiS Gdańsk nie obroniła tytułu

Jacek Główczyński
8 maja 2005 (artykuł sprzed 19 lat) 
Piłkarki ręczne Naty AZS AWFiS Gdańsk zostały zdetronizowane. Po roku przerwy mistrzowski tytuł w piłce ręcznej kobiet wrócił do Lublina. W niedzielnym spotkaniu akademiczki przegrały 30:31 (16:15). Finałowa rywalizacja w play off zakończyła się sukcesem SPR 3-0. Medalami i pucharami drużyny nagrodził Henryk Sitnik, wiceprezes Związku Piłki Ręcznej w Polsce.

NATA: Sadowska - Truszyńska 3, Kapała 2, Stachowska 4, Łabul 2, Wolska 5, Serwa 1, Kudłacz 10, Strzałkowska 2, Bołtromiuk 1, Tyda. Trener: Jerzy Ciepliński.
SPR: Pierzchała - Aleksandrowicz 3, D. Malczewska 3, Włodek 8, Damięcka 5, Hipnarowicz, Silantiewa 10, Rola 1, Svatko 1. Trener: Edward Jankowski.

Sędziowali: Baranowski (Warszawa) i Lemanowicz (Płock). Widzów: ok. 500.

Powtórzyła się historia sprzed roku. Znów najlepsze drużyny sezonu dekorowane były przy ul. Wiejskiej. Agnieszka Wolska otrzymała nawet medal tego samego koloru co przed dwunastoma miesiącami, gdyż do Gdańska przeszła z Lublina. SPR po rocznej przerwie odzyskał tytuł. Nata uzupełniła klubową kolekcję o ligowy kruszcec, jakiego jeszcze nie miała. Po dwóch brązach (lata 2002-03), złocie (2004) ma srebro.

W trzeciej minucie SPR prowadził 2:1. Wydawało się, że będzie to jedyna przewaga, jaką osiągną tego dnia przyjezdne. Nata bowiem, korzystając z gry w przewadze (cztery kolejne kary dla lublinianek) systematycznie powiększała przewagę. Głównie Karolina Kudłacz i Agnieszka Wolska tak solidnie zasilały konto bramkowe, że w 26 minucie na tablicy pojawił się wynik 15:9!

Wówczas karę złapała Wolska. W przewadze dwukrotnie trafiła Sabina Włodek. Gdy siły się wyrównała, zapunktowała Ewa Damięcka. Trener Ciepliński czujnie poprosił o przerwę. Ale najwyraźniej podopieczne nieu słuchały. Wróciły na parkiet i pozwoliły się jeszcze dwukrotnie zaskoczyć Włodek.

Nawet przerwa nie wybiła lublinanek z uderzenia. Po zmianie stron na 15:15 wyrównała Inna Silantiewa, która tego dnia przypominała indiańskiego wojownika. Pod oboma oczami miała ponaklejane czarne prostokąciki z białymi napisami.

- To reklama Muellera. Aby zwrócić na nią uwagę musiałam po prostu dobrze grać - przyznała później Silantiewa, która zdobyła 10 bramek, w tym tę najważniejszą.

W 32 minucie Włodek trafiła z karnego na 16:15. Była to dwustena bramka lubelskiej skrzydłowej w tym sezonie. Potem dorzuciła jeszcze dwie.

Nata, która tak jak dzień wcześniej miała ogromne kłopoty z oddawaniem celnych rzutów z drugiej linii, odzyskała inicjatywę po akcjach flankami. Przypomniała o sobie Hanna Strzałkowska, dla której ten pojedynek rozpoczął się od drugiej połowy, a kolejne trafienia zanotowały Kudłacz i Wolska.

W 35 minucie gospodynie prowadziły 18:17, a ponadto przez 114 minut mogły grać z przewagą dwóch zawodniczek, gdyż po karze dla Małgorzaty Roli sędziowie upomnieli także trenera Jankowskiego, co skutkowało zdjęciem z placu gry kolejnej lublinianki. W tym okresie udało się odskoczyć na 20:18.

Dobrze było jeszcze równo dwadzieścia minut przed końcem. Gdańszczanki prowadziły 21:19. Niestety, kolejną bramkę zdobyły dopiero po tym, gdy do ich siatki wpadło cztery rzuty lubelskie. Po dwie bramki zdobyły Dorota Malczewska i Silantiewa.

W końcówce ciężar akcji z obu stron przesunięty został już całkowicie na pierwsze linie, a wykazać się mogły głównie kołowe - Ewa Damięcka i Monika Stachowska. Zrobiło się również luźniej na parkiecie, gdyż z obu stron sypały się kary.

Nata ograniczyła się jedynie do wyrównywania. Udało jej się to jeszcze trzykrotnie (25:25, 29:29, 30:30). Na ostatnią akcję ofensywną trener Ciepliński wycofał bramkarkę. 24 sekundy przed końcowym gwizdkiem trafiła Kudłacz.

Finał był pięć na pięć w polu. Nie uczestniczyła w nim Malczewska, która chwilę wcześniej w wyniku gradacji kar zobaczyła czerwoną kartkę. Lubliniankom ta akcja się nie kleiła. Wreszcie została przewana około dziesięciu metrów na wprost akademickiej bramki. Czas upłynął i SPR mógł oddać tylko rzut bezpośredni.

W murze stanęły najwyższe gdańszczanki, łącznie z Agnieszką Tydą, która w drugiej połowie nieoczekiwanie otrzymała od szkoleniowca możliwość wykazania się nie tylko w obronie, ale także na kole. Lublinianki utworzyły charakterystyczny "koszyczek" tak, aby rywalki nie widziały, która z nich będzie rzucać. Piłkę w kierunku bramki posłała wreszcie Silantiewa. Odbiła się ona od mury, skozłowała przed Małgorzatą Sadowską i po rękach naszej bramkarki ugrzęzła w siatce tuż przy słupku!

- Kiedyś często rzucałam w takich sytuacjach, ale ostatnio nie miałam okazji poćwiczyć tego elementu. Rozważałyśmy kilka możliwości. Mogła rzucać Becia Aleksandrowicz albo z odchylenia Małgośka Rola. Ostatecznie dziewczyny zdecydowały, że ja mam spróbować, bo dzisiaj mi rzut "siedzi". Nie myślałam długo. Starałam się rzucić, jak najmocniej - zdradziła nam Silantiewa, która tym samym sprawiła, że w Gdańsku nie grano dogrywki, a od razu można było przystąpić do dekoracji.

Wcześniej lublinianki wraz ze swoimi najwierniejszymi kibicami odtańczyły na parkiecie taniec radości. Polały się łzy, ale nie szampan, bo tego trunku SPR nie przygotował. Na rękach zawodniczek w górę "fruwał" Andrzej Wilczek, prezes lubelskiego klubu.

-Walczyliśmy,jak najlepiej potrafiliśmy, ale one były lepsze. Są mistrzyniami zasłużenie - przyznał trener Ciepliński.

I trudno się z tą opinią niezgodzić tym bardziej, gdy dodatkowo spojrzy się w statystyki. Nata w tym sezonie grała z SPR pięciokrotnie. Tylko pierwszy z tych pojedynków, w Lublinie zremisowała (29:29). Potem były same porażki - w tym trzy w Gdańsku - kolejno: 24:28, 32:33, 32:34 i 30:31...

Opinie (32)

  • zapamiętaj raz na zawsze!!!

    w wolnym kraju każdy robi to co chce. jeden ksiązki czyta , drugiemu czytają. jedni graja na trąbce, inni w piłkę. zaczyna sie znowu dyskusja : nos dla tabakiery czy tabakiera dla nosa? dyskutować zaczynają "fachowcy".
    mając taką widownię, też bym ją zmieniła idąc np do ....spalonego teatru.

    • 0 0

  • tabakiera dla tabaki

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Relacje LIVE

Najczęściej czytane