- 1 Momoa spotkał się z Michalczewskim (58 opinii)
- 2 Lechia dostała licencję, ale i karę (73 opinie)
- 3 Neptun gotowy już na derby. A ty? (77 opinii)
- 4 Nowy silnik i chęć zwycięstwa żużlowców (36 opinii) LIVE!
- 5 W Arce na derby po półmaratonie? (75 opinii)
- 6 Sędzia z finału MŚ 2022 wraca na derby (47 opinii)
Nie taki "Dracula" straszny
18 marca 2003 (artykuł sprzed 21 lat)
48 godzin spędziły gdańszczanki w autokarze, ale warto było. Co prawda, po sukcesie w pierwszym meczu nikt nie popada w błogi nastrój i nie świętuje już awansu do półfinału, ale... - Trzeba realizować cele wówczas, gdy są na wyciągnięcie ręki, a nie odkładać na bliżej nieokreśloną przyszłość. Dwumecz z Rumunkami jeszcze jest daleki od rozstrzygnięcia, ale mając zaliczkę z pierwszego spotkania i dysponując własnym parkietem musimy podjąć rękawicę - zapowiada Jerzy Ciepliński. - W rewanżu czeka nas ciężka walka. Rywal odznacza się bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, gra szybko, a ponadto twardo w obronie - wtóruje trenerowi Karolina Kudłacz. Karolina Tomaszewicz, najskuteczniejsza gdańska zawodniczka w Rumunii, na pytanie, kto awansuje do półfinału, odpowiada: "proszę dać mi czas na odpowiedź do... soboty".
Podróż do Rumunii była wyprawą w nieznane na niwie socjalno-bytowej.
- Nie po to jechałyśmy 24 godziny w autokarze, aby się poddać. Jednak obawiałyśmy się, czy po trudach podróży będziemy mogły wypocząć w odpowiednich warunkach. Tymczasem zastałyśmy ładny ośrodek z halą, stadionem lekkoatletycznym, który przypominał nam tereny gdańskiej AWFiS. Płonne okazały się też obawy co do wyżywienia. Zapasy, które zabrałyśmy z Polski, nie były potrzebne - przyznaje Tomaszewicz.
A co najbardziej zapamiętała najmłodsza w naszych szeregach, 18-letnia Kudłacz? - Nie było czasu na zwiedzanie. Rumunia kojarzyć mi się będzie z tragicznymi drogami, przesiąkniętym tytoniem powietrzem, które utrudniało oddychanie oraz sprytem rywalek. Grały twardo w obronie, ale gdy starałyśmy się odpowiedzieć tym samym, kary posypały się na nas, a na Rumunki nie - podkreśla gdańska skrzydłowa.
- Rzeczywiście do kibiców nic byśmy nie miały, gdyby nie palili. Jeszcze w pierwszej połowie było wszystko w porządku. Ale, gdy po przerwie wróciłyśmy na parkiet, zrobiło się szaro od dymu. Natomiast bardzo pozytywne było to, że kibice powstrzymali się od wyzwisk, a pod koniec meczu zaczęli nas oklaskiwać - dodaje Tomaszewicz.
Na mecz ćwierćfinałowy z Natą zmodernizowano tamtejszą halę. Najważniejsze prace wiązały się z wymianą parkietu. Ten nowy był szczęśliwy dla gdańszczanek.
Pozostałe wyniki ćwierćfinałów Challenge Cup:
Merignacais HB (Francja) - Selmont Baia Mare (Rumunia) 31:27, Thriamvos Ormi Patras (Grecja) - Borussia Dortmund 24:22, DJK/MJC Trier (obie Niemcy) - Skuru IK (Szwecja) 29:27.