W 20. kolejce piłkarze ręczni MMTS Kwidzyn grać będą nie tylko dla siebie, ale także dla DGT Wybrzeża. Podopiecznym Romana Makula do awansu do finałowej szóstki potrzebny jest jeden punkt. Jeśli zdobędą go w Lubinie, to zwiększą szanse gdańszczan na znalezienie się w towarzystwie najlepszych. Jednak zespół
Daniela Waszkiewicza musi przede wszystkim pomóc sobie sam, czyli wygrać w Piekarach Śląskich.
5. MMTS 22 punkty, 6. Zagłębie 20, 7. MOSiR Zabrze 16, 8. DGT Wybrzeże 16. Tak wygląda aktualna tabela dla pretendentów do finałowej szóstki. Dwaj najsłabsi z nich już w tym sezonie nie zagrają z Vive Kielce, Śląskiem Wrocław, Wisłą Płock i Warszawianką, które miejsca w medalowej rozgrywce mają już zapewnione. Ta ostatnia drużyna w sobotę zagra w Zabrze i nie jest bez szans na sukces.
- Jeśli stołeczny zespół co najmniej zremisuje, to będziemy w szóstce bez względu na wyniki trzech naszych najbliższych meczów. Jednak pamiętamy dobrze że liczyć trzeba na siebie. Do Lubina jedziemy po punkty. Z tą drużyną dobrze nam się grało. W debiutanckim sezonie w ekstraklasie sprawiliśmy supersensację, gdy w rezerwowym składzie wygraliśmy na Dolnym Śląsku różnicą piętnastu bramek - przypomina
Robert Majdziński, menedżer MMTS.
W poprzednim sezonie właśnie w Piekarach gdańszczanie stracili formalnie szanse na obronę mistrzowskiego tytułu. Przegrana z Olimpią w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego skazała ich na grę tylko o siódme miejsce. Jeśli w sobotę śląska siódemka ponownie wygra, to historia się powtórzy. Gospodarze zapewne za wszelką cenę dążyć będą do sukcesu, gdyż trzy ostatnie mecze grali na obcych parkietach i wszystkie przegrali. Ich nowy szkoleniowiec,
Marek Płatek, nadal jest w ekstraklasie bez punktów.
- Olimpia ostatnio nam nie leżała, ale mam dziwne przeczucie, że w sobotę wygramy - deklaruje
Artur Siódmiak, kapitan DGT Wybrzeża.
- To prawda, że mecze z silnymi zespołami kosztują wiele wysiłku, ale z takimi drużynami zawsze lepiej nam się grało niż z teoretcznie słabszymi od nas. Dopóki będzie szansa na finałową szóstkę, dopóty będziemy robić wszystko, aby się w niej znaleźć.Te zapewnienia cieszą nie tylko gdańskich, ale także kwidzyńskich sympatyków szczypiorniaka. Wiadomo, w drugiej części rozgrywek byłby znowu derby.
- Wybrzeże jest nam bliższe, i to nie tylko, jeśli chodzi o odległość. Co prawda bez względu na to z kim gramy trybuny naszej hali wypełnione są po brzegi, ale przyjazd gdańszczan, bez względu na to, jaką prezentują klasę, dla naszych kibiców jest zawsze wielką frajdą. Ponadto wszystkim nam, zarówno w Trójmieście, jak i w Kwidzynie, powinno zależeć na tym, by pomorska piłka miała jak najwyższą pozycję w kraju - podkreśla Robert Majdziński.