Lechia II rozstrzelała Polonię

Rezerwy Lechii Gdańsk pokonały Polonię Gdańsk 3:0 (2:0) podczas inauguracyjnego meczu rozgrywek III ligi. Biało-zieloni mecz kończyli w dziesiątkę, gdyż czerwoną kartką został ukarany strzelec pierwszej bramki Krzysztof Iwanowski. W Kołobrzegu ligowy sezon zainaugurował Bałtyk Gdynia, który zakończył mecz bezbramkowym remisem. W zespole biało-niebieskich wystąpił Tomasz Piekarski, który miał grać w Lechii, ale nie przeszedł testów szybkościowych. W niedzielę o godzinie III-ligowe rozgrywki rozpoczną rezerwy Arki Gdynia, które zagrają na własnym boisku z Gwardią Koszalin.

Polonia Gdańsk - Lechia II Gdańsk 0:3 (0:2)
Bramki: Iwanowski 29, Kacprzycki 38, Smuczyński 58

POLONIA: Wojtowicz - Sobczak, Skowroński, Rusinek (62 Anusik), Zgliński - Drożdżak (81 Gałkowski), Kozłowski, Szuba (62 Woźniak), K.Borkowski (65 Mikołajczak) - Rychłowski, Piątkowski

LECHIA II: Małkowski - Bobowski (46 Przybylski), Iwanowski, Kostrzewa, Jaroszek - Kacprzycki, Czerwiński (70 Żmijewski), Kaszuba, Smuczyński (58 Kugiel), Łazaj (55 Kamiński) - Duda.

Polonia do sobotniego meczu miała prawo wystąpić z dużą sportową złością, gdyż w minionym sezonie, Lechia II kilkukrotnie zmarnowała okazje, by pomóc swoim sąsiadom w walce o utrzymanie na boisku. Przypomnijmy, że w ostatnie kolejce poprzednich rozgrywek biało-zieloni przegrali u siebie z Energetykiem Gryfino, czym przekreślili szanse polonistów na sportowe utrzymanie, pomimo iż ci wygrali z mającym w kieszeni status II-ligowca zespołem Błękitnych Stargard Szczeciński.

ENERGETYK WYGRAŁ Z LECHIĄ II I UTRZYMAŁ SIĘ W LIDZE

Po wycofaniu się z ligi Pogoni Barlinek, Polonia uniknęła degradacji do IV ligi, a to właśnie Lechia przypadła jej w terminarzu jako rywal na inaugurację sezonu. Polonia zaatakowała od razu, już w 1. minucie interweniować musiał po strzale gospodarzy Sebastian Małkowski, który czujnie wypiąstkował piłkę popisując się znakomitym refleksem. Gra przenosiła się jednak w środek boiska, a stopniowo przewagę w ofensywie przejmowali biało-zieloni. Piłkarzom zmagania utrudniał padający przez cały czas deszcz, ale ataki Lechii były coraz śmielsze. Dośrodkowanie na głowę otrzymał z lewej strony Adam Duda, ale było nieco za wysokie i nie zdołał poprawnie oddać uderzenia.

Chwilę później zza pola karnego uderzał Łukasz Kacprzycki, ale piłka trafiła wprost w Sebastiana Wojtowicza. Golkiper gospodarzy wprawdzie nie zdołał jej chwycić, ale zażegnał niebezpieczeństwo. Nie udało się to gdy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego przez Piotra Jaroszka piłkę do bramki skierował głową Krzysztof Iwanowski. Po strzale zawodnika, który latem decyzją Michała Probierza dołączył do szerokiej kadry pierwszej drużyny Lechii, piłka odbiła się od poprzeczki i spadła przed linią bramkową, skąd w zamieszaniu zdołała się jeszcze wturlać w stronę siatki.

Po przerwie Polonia ruszyła do ataku, ale to Lechia szybciej znalazła się blisko zdobycia kolejnej bramki. Piłki nie zdołał jednak opanować Duda, który niewiele brakował, a wbiegł by z nią między słupki.

Jeszcze przed przerwą rajdem prawą stroną w pole karne Polonii próbował wedrzeć się Kacprzycki, który efektownie minął jednego z obrońców, ale chwilę później został zatrzymany przez Jakuba Zglińskiego. Gospodarze byli bliscy wyrównania po rzucie wolnym w wykonaniu Szymona Rychłowskiego, ale z zamieszania w polu karnym Lechii nic nie wynikło. Biało-zieloni ruszyli z kontrą, którą uderzeniem zakończył Kacprzycki. Piłka odbiła się jeszcze od Daniela Skowrońskiego i wpadła do bramki.

Po przerwie Polonia ruszyła do ataku, ale jej marzenie o korzystnym rezultacie szybko przekreślił Bartłomiej Smuczyński strzałem w długi róg z 14 metra zdobywając trzeciego gola dla biało-zielonych. Wkrótce trener Paweł Pagieła dokonał potrójnej zmiany w swoim zespole, ale nieprędko przyniosło to efekty. Dopiero po 10 minutach zagrożenie pod bramką Małkowskiego stworzyli Adam Piątkowski i Michał Mikołajczak. Gola jednak nie było, a w odpowiedzi poprzeczkę gospodarzy obił Kacprzycki.

Końcowe minuty spotkania Lechia grała w dziesiątkę, gdyż czerwoną kartką za ostre wejście został ukarany Iwanowski. Bezpośrednio z rzutu wolnego tuż przed "szesnastką" uderzał na bramkę Zgliński, ale piłka poszybowała wysoko nad poprzeczką. Tym samym debiutujący w roli szkoleniowca rezerw Lechii Krzysztof Wilk mógł cieszyć się nie tylko ze zwycięstwa swoich podopiecznych, ale również z zachowania przez nich czystego konta.

POMECZOWY DWUGŁOS TRENERÓW
Krzysztof Wilk (Lechia II): To dla nas udana inauguracja, choć niewiele brakowało, a mecz potoczyłby się inaczej. W pierwszej minucie mogliśmy stracić gola, ale że tak się nie stało, możemy dziękować Sebastianowi Małkowskiemu, który świetnie zachował się przy uderzeniu z trzeciego metra. Później wyszła nasza dojrzałość i kontrolowaliśmy przebieg gry. Trochę niepokoi brak pójścia za ciosem żeby strzelić czwartą, piątą bramkę, ale jest pazerność na gole wśród tych chłopaków i to bardzo mnie cieszy.

Paweł Pagieła (Polonia): Rzeczywiście, ten mecz mogliśmy otworzyć golem dokładnie w 47 sekundzie kiedy bardzo fajną akcję zagrał po prostopadłym podaniu Daniel Drożdżak. Posłał idealną piłkę do Szymona Rychłowskiego, a ten w zasadzie powinien umieścić ją w bramce. Umiejętnościami wykazał się jednak Małkowski. Dla nas takie otwarcie meczu byłoby wymarzone. Niestety, później Lechia grała swoje i straciliśmy bramki, których mogliśmy uniknąć. Zwłaszcza, gdy mowa o stałych fragmentach gry. Myślę jednak, że choć wynik o tym nie świadczy, dzielnie stawiliśmy czoła rywalom i wcale nie mieli tak łatwo. Były momenty, z których byłem naprawdę zadowolony. Teraz musimy pracować nad tym, aby było ich jak najwięcej.



Kotwica Kołobrzeg - Bałtyk Gdynia 0:0

BAŁTYK: Yehia - Skrzecz, Kokosiński, Wasielewski, Kowol - Rusinek, Zbrzyzny, Piekarski, Bułka (46 Nawrocki), Kuźniarski (75 Wesołowski) - Szostek (65 Wojciechowski)

Od bezbramkowej remisu sezon rozpoczął Bałyk Gdynia, który z jednym punktem wróci z Kołobrzegu. W wyjściowej jedenastce zespołu Pawła Budziwojskiego znalazł się pomocnik Tomasz Piekarski, który jedną nogą był już w Lechii, ale... nie przeszedł testów szybkościowych. Z drużyną zostali także Karol Szostek i Kamil Wojciechowski. W kadrze na mecz z Kotwicą zabrakło narzekających na urazy napastników Dariusza Kudyby i Kamila Kursa.

Debiuty od pierwszej minuty zaliczyli za to Oskar Skrzecz, Michał Kowol, Krzysztof Rusinek, Robert Zbrzyzny i Jarosław Kuźniarski, a po przerwie na boisku pojawili się Michał Nawrocki i Kewin Wesołowski.

Biało-niebiescy rozegrali dobre spotkanie, ale zabrakło im skuteczności w ataku. Dwie sytuacje sam na sam z bramkarzem przegrał Karol Szostek, a tuż przed przerwą o włos od zdobycia gola był Krzysztof Bułka. Lewoskrzydłowy minął obrońcę i gdy wydawało się, że piłka zaraz znajdzie się w siatce, zatrzymała się na poprzeczce.

W drugiej połowie do ataków rzucili się gospodarze, ale znakomicie radził sobie Mohamed Osama Yehia. Egipski bramkarz Bałtyku zwycięsko wyszedł z sytuacji sam na sam, a następnie obronił dobitkę!

- W Kołobrzegu zawsze jest ciężko. W moich oczach to jeden z kandydatów do awansu. Zagraliśmy dobre spotkanie, było widać ogromny kolektyw. Młodzi napastnicy starali się wykorzystać swoją szansę. Nie udało im się strzelić gola, ale biegali i walczyli jak cały zespół. Szanujemy ten punkt, gdyż nie było o niego łatwo. Po długiej podróży przywitał nad niesamowity upał. Sędzia musiał zarządzać specjalne przerwy dla zawodników, aby mogli się nawodnić. Remis jest dla nas korzystnym wynikiem. Martwi mnie natomiast uraz Krzysztofa Bułki, który prawdopodobnie naciągnął mięsień dwugłowy - mówi trener Budziwojski.