Piłkarze ręczni DGT Wybrzeża Gdańsk zajęli drugie miejsce, a MMTS Kwidzyn był czwarty w towarzyskim turnieju w Morągu, który przyniósł sukces Orlenowi Płock. Najlepszym zawodnikiem rozgrywek, w których wzięło udział pięć zespołów został Damian Moszczyński. W najbliższą sobotę i niedzielę nasze drużyny będzie można zobaczyć w akcji w Kwidzynie.
W Morągu grano przez dwa dni systemem każdy z każdym. Aby szczypiorniści mogli podołać takim obciążeniom, mecze trwały 2x20 minut. Gdańszczanie ulegli tylko Orlenowi - 14:22. Zresztą w styczniu nie mają szczęścia do wicemistrzów Polski, gdyż przegrali z nimi już po raz trzeci. Drugą pozycję gdańszczanie zapewnili sobie wygrywając z MMTS 16:15, Warmią Olsztyn 20:14 i AZS AWF Warszawa 20:14.
- Graliśmy bez sześciu zawodników powołanych do młodzieżowej i pierwszej reprezentacji Polski. Ponadto nie wystąpił narzekający na kontuzję Sebastian Suchowicz, a w trakcie turnieju urazu nabawił się Marcin Siódmiak. Szansę gry otrzymał Sebastian Sokołowski. Junior w bramce radził sobie dobrze - mówi
Daniel Waszkiewicz, trener Wybrzeża.
Dla MMTS pobyt w Morągu był już drugim w ciągu tygodnia. Pierwsza wizyta ograniczyła się do meczów z Warmią (wygrana) i miejscowym Huraganem (remis). W turnieju były trzy przegrane z Orlenem 16:20, z Warmią 14:16, z Wybrzeżem 15:16, oraz sukces nad AZS AWF 20:15. Trener
Wiesław Predehl nie mógł skorzystać z kadrowicza Piotra Frelka oraz Witalija Titowa, który wrócił do rodzinnego Gomela, aby zaliczyć sesję egzaminacyjną.
- Był to kolejny etap przygotowań, po 10-dniowym zgrupowaniu w Nowym Mieście Lubawskim, do drugiej części sezonu w ekstraklasie. Do wyników nie przywiązywaliśmy dużej wagi, zatem nie jesteśmy zmartwieni porażkami. Najważniejszy był aspekt szkoleniowy. Grali juniorzy oraz rekonwalescent Mariusz Babicki - mówi
Robert Majdziński, menedżer MMTS.
W kwidzyńskiej drużynie nadal występuje
Adam Wolański. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie decyzja związkowa z ostatnich dni. Otóż bramkarza ponownie potwierdzono do... MKS Końskie, a jeśli MMTS chciałoby go zatrzymać, musi do końca lutego zapłacić.
- Nie zamierzamy tego czynić, ani też rezygnować z Adama. Od decyzji związkowej złożymy odwołanie - zapewnia Majdziński.