• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po meczu w Pile

Tomasz Łunkiewicz
26 sierpnia 2003 (artykuł sprzed 20 lat) 

Energa Wybrzeże - żużel

Bardzo gorąco zrobiło się w Lotosie po porażce z Polonią Piła. Trener Grzegorz Dzikowski winą za przegraną obarczył Tomka i Marka Cieślewiczów. Klan Cieślewiczów stanowczo odrzucił te oskarżenia.

Szkoleniowiec Lotosu był bardzo rozgoryczony po porażce w Pile. Największe pretensje miał do Tomka i Marka Cieślewiczów. - Podtrzymuję swoją opinię, że to przez braci Cieślewiczów przegraliśmy - stwierdził Grzegorz Dzikowski. - Co innego mogę powiedzieć, gdy Marek nie przyjeżdża na zawody i nie wyjaśnia mi powodów swojej nieobecności co jest jego obowiązkiem. Coś przeczuwałem, gdy o jedenastej przed wyjazdem na mecz nie był na zbiórce. Do końca miałem jednak nadzieję, że pojedzie. Musimy sobie w klubie wyjaśnić parę spraw. Kilka osób będzie musiało odejść. Może wtedy Cieślewiczowie zaczną jeździć tak jak powinni. Atmosfera jest gorąca. Po burzy jednak wychodzi słońce i wierzę, że u nas wszystko wyjdzie na prostą. Mamy w kadrze jeszcze jednego Cieślewicza. Dawid pali się do jazdy. Boję się jednak, co powie pan Tadeusz. Przecież stwierdził, że gdyby Marek pojechał zostałby kaleką. Dawid miał dużo groźniejszą kontuzję. Na pewno nie przekreślam Marka i Tomka, ale definitywnie przekreślam ich ojca, który robi złą atmosferę - zapewnił trener Lotosu.

Gdańszczanie po raz drugi wrócili na tarczy. Nasi zawodnicy przegrali w prawie identycznym stosunku jak w lipcu. Ponownie zabrakło punktów Marka Cieślewicza. Oprócz najmłodszego z Cieślewiczów do Piły nie przyjechał również Brian Karger. "Oczek", które zdobyłaby ta dwójka nie miał kto odrobić. Mirek Giżycki przywiózł dwa punkty, gdy bieg kończyło trzech zawodników. Nie można mieć większych pretensji do Adama Fajfera, który przywiózł cztery punkty w trzech startach. To było jednak zbyt mało, bo tylko jeden wyścig ukończył Tomasz Cieślewicz. - Mogę powiedzieć tylko tyle, że trener powinien się wstydzieć tego co powiedział - usłyszeliśmy od najstarszego z Cieślewiczów. - Jeździmy w Gdańsku trzeci sezon i zawsze chcieliśmy jak najlepiej dla drużyny. Do końca sezonu zostało jeszcze kilka spotkań i będziemy walczyć o utrzymanie. Oskarżenia, że to przez nas przegraliśmy mecz bolą mnie. W czwartek na treningu próbowałem start i mocno uderzyłem się w kręgosłup. Podczas meczu bardzo mnie bolało i dlatego ukończyłem tylko jeden bieg. Zastrzyki przeciwbólowe niewiele pomagały - dodał Tomek.

- Nie wystąpiłem w Pile bo nie byłem w stanie - wyznał Marek Cieślewicz. - Z nogą nie jest najlepiej. Prawie nie mam w niej mięśni i nie było możliwości, żeby pojechał w niedzielę. W piątek na treningu było wszystko w porządku o tyle, że mogłem chodzić. To ci mówi trener to jego sprawa. Lekarz kazał mi nie przeciążać nogi, bo mogłoby być jeszcze gorzej. Przechodzę rehabilitację i liczę, że będę mógł pomóc drużynie w kolejnych meczach - dodał "Marycha".

Od wypadku Dawida Cieślewicza minęły prawie trzy miesiące. - Czuję się dobrze i jestem gotowy do jazdy - zapewnił średni z braci. - Umówiliśmy się z trenerem, że przejdę badania i jeśli wszystko będzie w porządku to da mi szansę. Liczę, że niedługo będę mógł pojechać w meczu. Wiem, że Marek nie chce ryzykować. Boi się, że pogorszy mu się uraz kolana, bo mogłaby go czekać dłuższa przerwa. Wierzę, że się utrzymamy, bo głupio byłoby spaść w taki sposób. Walczymy z Apatorem i jesteśmy bliscy wygrania z głownym kandydatem do tytułu mistrza Polski, a przegrywamy w Pile. To naprawdę dziwna sytuacja. Mam nadzieję, że ja również przyczynię się do utrzymania Lotosu w ekstralidze - dodał Dawid.
Głos WybrzeżaTomasz Łunkiewicz

Zobacz także

Opinie (23)

  • no prosze

    marek to marycha, niewiedzialem
    wszystkich cos boli, jednego noga,drugiego plecy i ambicja
    oni są smieszni

    • 0 0

  • hmm...

    ?

    • 0 0

  • MYSLAŁAM ŻE bedzie dobrze :-(

    ZAWIODŁAM SIĘ NA MARKU ,KURCZE MYSLAŁAM ZE ZALEZY JEMU NA POZOSTANIU W E-LIDZE...Przecież niby Marek dostał spore wynagrodzenie (ok.84.tys.).Bardzo lubie Marka jak i Tomka ale teraz już przesadzili !

    • 0 0

  • Cielaki do domu!!!!!!!!!!

    Dajcie sobie luz i wracajcie do Gniezna,zostawcie tylko Dawida.Wzamian wezcie ze sobą Dzikowskiego bedziecie się czuli jak w rodzinie.Panienki pop....

    • 0 0

  • Cieslewicze sprzedawczyki !!!!!!!!!!!!!!!

    Niech ktos sie wezmie za zuzel w Gdansku i w****** bande pedalow

    • 0 0

  • Wywiady po meczu z Lotosem Gdańsk

    Wywiad z Andrzejem Maroszkiem

    Artur Jeschke: Proszę na gorąco o ocenę dzisiejszego meczu

    Andrzej Maroszek: Zwycięzców praktycznie się nie ocenia to zwycięstwo samo przyszło, zwycięstwo jest i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Chwała zawodnikom, ja przed meczem mówiłem, że Gdańsk choć przyjechał w osłabieniu – z brakiem Marka Cieślewicza, ale dla mnie była to dzisiaj bardziej skonsolidowana i mocniejsza niż ta sprzed miesiąca.

    Artur Jeschke: W dzisiejszym meczu sędzia dwukrotnie podjął kontrowersyjną decyzje o wykluczeniu zawodników za nie przygotowanie do startu po upływie dwóch minut. – mimo, że stali pod taśmą.

    Andrzej Maroszek: My tu w parkingu sami obserwujemy czasomierze i wiemy że Rafałowi nie zabrakło czasu – miał jeszcze pięć sekund gdy sędzia go wykluczył, natomiast jeśli chodzi o Cieślewicza to wydaje mi się, że ten limit został przekroczony.

    Artur Jeschke: Za tydzień już mecz z Lesznem. Co należałoby zmienić, aby ten mecz również wygrać?

    Andrzej Maroszek: Po meczu z Wrocławiem wypowiadałem się, że zrezygnowałem z usług obcokrajowców i chyba tylko jakiś kataklizm zmusi mnie abym sprowadził któregoś z naszych stranierri. Optuję za tym aby klub nie poświęcał środków finansowych na to aby zapraszać ich na mecze. Wartość drużyny pilskiej w krajowym składzie jest dość duża tylko należy zespół wyposażyć w odpowiedni sprzęt. Pieniążki na sprzęt ostatnio się znalazły tak że jest tylko kwestia dopasowania. Nie ma takiej możliwości, aby dzisiaj na przykład wpłynęły pieniążki, jutro jest motocykl u mechanika a pojutrze jest gotowy do ścigania. To tra nie raz i parę dni i parę tygodni.

    Artur Jeschke: Dzisiaj pilska drużyna pojechała w miarę równo z jednym wyjątkiem – Rafała Kowalskiego. Czy utrzymają zawodnicy tę równą formę w kolejnych meczach?

    Andrzej Maroszek:Mi się wydaje, że Rafał Kowalski przez wykluczenie i upadek pojechał nie tak dobrze jak na niego liczyłem. Nie chciałbym się negatywnie o tym zawodniku wypowiadać, wręcz przeciwnie w całej drużynie wystąpił duch walki i stąd dzisiejsza wygrana. Dla mnie Robert Miśkowiak występuje nie jako młodzieżowiec ale jako pełnowartościowy senior, prowadzi więc parę, Mariusz Franków też w ostatnich dwóch meczach zasłużył sobie na to aby prowadzić parę. Po prostu jadą ci zawodnicy, którzy w ostatnich dwóch meczach zasłużyli sobie na to.

    Wywiad z Grzegorzem Dzikowskim

    Artur Jeschke: Kibiców zapewne interesuje, dlaczego Lotos nie pojechał dzisiaj w awizowanym składzie, dlaczego zabrakło Kariera i Marka Cieślewicza

    Grzegorz Dzikowski: Co do Kargera – zdawaliśmy sobie sprawę, że ma dzisiaj termin startów na długich torach. Liczyłem, że jednak federacja duńska będzie mu bardziej przychylna, gdyż nie ma żadnych szans na zdobycie tytułu mistrza świata na długim torze. Niestety duńska federacja zagroziła mu dyskwalifikacją do końca sezonu, jeżeli nie pojedzie w tamtych zawodach i stąd jego nieobecność na dzisiejszym meczu. Wybrał start na długim torze i ja go rozumiem, bo gdybyśmy go nie zakontraktowali to w naszym pojedynku z Polonią mielibyśmy mniej o jeden punkt, gdybyśmy go nie zakontraktowali to nie wygralibyśmy meczu z Lesznem.. Natomiast zupełnie niezrozumiałe jest dla mnie zachowanie Marka Cieślewicza. Po środowej konsultacji z lekarzem który stwierdził, że nie widzi żadnych przeciwwskazań do tego aby Marek wystartował w dzisiejszym meczu - jest to doktor, który ma bardzo dobrą renomę i specjalizację w tym co robi – w piątek Tomek nic mi nie zgłaszał nic mi nie mówił, że nie pojedzie w tym meczu. Do dzisiaj do tej godziny nie wiem co się stało, że Marek nie przyjechał na dzisiejszy mecz. Dość mam sterowania i drużyna i wyników przez klan Cieślewiczów. To się skończy. Na pewno w poniedziałek będą bardzo surowe rozmowy i będą wyciągnięte sankcje i konsekwencje. Zawsze powodem kótni są z reguły pieniądze. W tej chwili ja oświadczam, że ani Marek ani Marek ani Tomek nie mają ani złotówki zaległości wręcz przeciwnie – Marek jest winny klubowi kary – które niestety w takim przypadku ja miałem w zawieszeniu, ale teraz koniec z tym. Ja nie zgodzę się aby dwóch zawodników sterowało drużyną, która chce być w ekstraklasie.

    Artur Jeschke; Jakie będą wyciągnięte konsekwencje w stosunku do Marka Cieślewicza?

    Grzegorz Dzikowski; Zarząd zdecyduje co dalej robić. Ja nie widzę u siebie żadnych błędów. Powtarzam z reguły są niesnaski jeśli chodzi o pieniądze lub o sprzęt. Mogę powiedzieć, że nie mamy zaległości wobec Marka, a w dodatku na początek sezonu otrzymał dwa nowe motory świeżo po tuningu o których wielu żużlowców mogłoby tylko pomarzyć. Nas było na to stać. Dodam, że Marek Cieślewicz tylko po rundzie zasadniczej tylko w lidze zarobił osiemset osiemdziesiąt cztery tysiące złotych – to powinno też dać do myślenia jak ten chłopak powinien jeździć. Chyba zagłaskaliśmy jego na śmierć.

    Artur Jeschke: Dzisiaj w składzie gdańskiej drużyny była poważna dziura na pozycji juniora. Czy widzi pan jakąś możliwość działania w tym zakresie

    Grzegorz Dzikowski: Niestety już jest prawie koniec sezonu, ten skład był złożony na szybkiego, i nie mam w tym zakresie żadnego pola manewru. Zdaję sobie spraę, że nie mam możliwości zakontraktowania kogoś na tę pozycję. W dzisiejszym meczu liczyłem, że Laukanen zrobi jedenaście punktów, a on zrobił osiem, gdyby jednak każdy zawodnik punktował jak on to mecz zakończyłby się innym wynikiem i to my wygralibyśmy ten mecz .Trzech zawodników nigdy meczu nie wygrało i jeszcze długo nie wygra.

    Wywiad z Krzysztofem Pecyną

    Artur Jeschke; Dzisiaj chyba udowodniłeś wszystkim nieżyczliwym tobie osobom, że spekulacje, że w meczach z Gdańskiem będziesz jechał słabiej należy odłożyć między bajki

    Krzysztof Pecyna: Dokładnie tak, chciałem się przełamać od początku sezonu. Gdy tylko podpisałem kontrakt w Pile pojawiły się plotki, że w meczu z Gdańskiem pojadę słabiej. Trochę mnie to dołowało. Niestety finanse nie pozwalały mi na zainwestowanie w najlepszy sprzęt, ale tutaj ten mecz pokazał, że przełamałem się, kibice dzisiaj nie gwizdali i już jest plus dla mnie.

    Artur Jeschke: Jak wygląda twoja sytuacja sprzętowa?

    Krzysztof Pecyna; Zrobiłem remonty silników półfinałów mojego mechanika Henia Brodali, spłaciłem część długów i niestety mam jeszcze trochę długów na karku, chciałbym te długi pospłacać bo wiadomo, bez długów jeździ się lepiej. I mam nadzieję, że pokażę się dobrze w następnych meczach.

    Wywiad z Mariuszem Frankowem

    Artur Jeschke Dzisiaj pokazałeś się z bardzo dobrej strony, ale czas już myśleć o kolejnym meczu z Lesznem

    Mariusz Franków: Myślę, że będziemy w nastepnym meczu walczyć jak lwy lecz jak to się skończy nie wiadomo

    Artur Jeschke: Spiker zawodów mówił podczas zawodów o jakimś anonimowym sponsorze który wsparł cię przed dzisiejszym meczem

    Mariusz Franków; Anonimowy sponsor? Jeszcze nic mi o tym nie wiadomo. Dzisiaj jechałem na jednym motocyklu, bo znalazłem pieniążki tylko na to aby przygotować tylko ten jeden motocykl W moim drugim motocyklu urwał się zawór, a to jest „groźna kontuzja” dla motocykla i potrzeba kilka tysięcy złotych, aby naprawić ten motor., aby doprowadzić go do porządku.Ten silnik na którym dzisiaj jechałem , to zasługa drobnych sponsorów dzięki którym przygotowałem ten motor.

    Artur Jeschke: Występowałeś w Baltica Cup w zawodach w których ściga się nawet w sześciu. Jakie masz wrażenia z tych zawodów?

    Mariusz Franków: Ja już od trzech czy czterech lat biorę udział w tych zawodach, które są rozgrywane jeden dzień w Tetrow a drugi dzień w Straslundzie. Ściganie w sześciu to kwestia przyzwyczajenia i nie robiła już na mnie takiego wrażenia jak kilka lat temu. Wiadomo najpierwszym wirażu jest bardzo ciasno

    Wywiad z Robertem Kościechą

    Artur Jeschke: Jak się czujesz po dzisiejszych upadkach?

    Robert Kosciecha: Boli mnie bardzo bok,ale będę jeździł dalej i będę zdobywał punkty dla gdańskiego zespołu Dzisiaj przegraliśmy mecz, rywalizacja będzie jeszcze bardziej zacięta – i jak będzie zobaczymy.

    Artur Jeschke: Zatem oprócz sińców nic ci nie dolega?

    Robert Kościecha; Jeszcze do końca nie wiem. Wracam dzisiaj do Torunia i tam zrobię sobie prześwietlenie i się wszystko okaże. Mam nadzieję, że wszystko jest jednak w porządku.

    Wywiad z Tomaszem Chrzanowskim

    Artur Jeschke: Czternaście punktów w sześciu startach to chyba zadawalający wynik?

    Tomasz Chrzanowski: Co z tego jeśli drużyna przegrała. Mieliśmy obiecane wysokie premie za wygrany mecz i nawet gdybym zdobył tylko siedem punktów to w przypadku wygranej zarobiłbym o wiele więcej niż za zdobycie czternastu punktów w przegranym spotkaniu. Mieliśmy dziury w składzie. Karger musiał startować na długim torze, bo inaczej dostałby karę, no i chyba nie doleczona kontuzja Marka Cieślewicza. Nie wiem jak wygląda sytuacja z Markiem. Miałem awarię auta i nie trenowałem w Gdańsku, ale w Grudziądzu. Na razie żyję jeszcze emocjami dzisiejszego meczu i nie chcę oceniać ani drużyny ani myśleć o przyszłości.

    Wywiad z Michałem Szczepaniakiem

    Artur Jeschke: Dzisiaj bardzo dobra postawa w meczu zdobyłeś 8 punktów

    Michał Szczepaniak Wyremontowałem silnik na którym trenowałem tutaj w czwartek na sparingu i okazało się że jest to dobry silnik i byłem bardzo dobrze dzisiaj spasowany

    Artur Jeschke:Dzisiaj pilscy kibice przecierali oczy ze zdziwienia widząc na torze Michała Szczepaniaka walczącego na całej szerokości toru. Co się stało, że zmieniłeś styl jazdy.

    Michał Szczepaniak: Zawsze jeździłem po małej przy krawężniku, ale dzisiaj krawężnik nie kleił i trzeba zacząć jeździć po dużym. Myślę, że teraz już zawsze będę jeździł po dużym jak będzie to pasowało.

    Artur Jeschke Czy tor był dzisiaj tak przygotowany jak tego sobie życzyliśmy

    Michał Szczepaniak; Raczej tak, był taki sam jak w czwartek na sparingu i bardzo mi on pasował



    poloniapila.pl

    • 0 0

  • A ja bronię Cielaków!!!

    Teraz jestem pewien...
    ...Czego jestem pewien? Że bardzo kochająca się para dziki-formela chcą zniszczyć GKS Wybrzeże.
    Zacznijmy od cycatu z dzisiejszego Dziennika Bałtyckiego autorstwa Macieja Polnego:

    "Uderz w stół, a nożyce się odezwą. Takiej reakcji można było się spodziewać.
    Trener żużlowców Lotosu, Grzegorz Dzikowski, po przegranym w ostatni weekend
    meczu ekstraligi w Pile z Polonią 39:51, nie pozostawił suchej nitki na
    braciach Tomaszu i Marku Cieślewiczach.

    Przypomnijmy, że Marek w ogóle nie przyjechał do Piły. Tomasz pojechał
    poniżej oczekiwań, wycofując się z jednego wyścigu. Dzikowski powiedział
    m.in. że klan Cieślewiczów steruje wynikiem i zespołem Lotosu. Posądził ich
    o sprzedaż meczu. Swojego oburzenia nie kryli wczoraj Cieślewiczowie.
    Spotkaliśmy się z nimi. Pojawili się także Paweł Miaśkiewicz - syn Bartosz
    jest juniorem Lotosu - który w przeszłości wiele razy użyczał sprzęt
    gdańskim zawodnikom, zwolniony niedawno mechanik Lotosu, Tomasz Rynkowicz i
    ojciec Cieślewiczów. - To my chcieliśmy porozmawiać - stwierdzili zgodnie
    Marek i Tomasz Cieślewiczowie. - Zostaliśmy wywołani do tablicy przez
    trenera. Powiedział o nas wiele złego, co mija się z prawdą. Kibice muszą
    znać prawdę.

    - Nigdy nie sprzedałem meczu, chociaż mogłem to zrobić. Zwłaszcza w ubiegłym
    roku w Gnieźnie. Z bratem otrzymaliśmy propozycję, za wielkie pieniądze,
    odpuszczenia barażu ze Startem. Nawet się nie zastanawialiśmy. Od razu
    odmówiliśmy, bo zawsze na pierwszym miejscu liczył się dla nas wynik
    gdańskiego zespołu. Tak było także w teraz w Pile. Wystartowałem, mimo że w
    czwartek upadłem na treningu - każdemu może się to zdarzyć - i naprawdę nie
    czułem się najlepiej - tłumaczy Tomasz. - Niestety, trener Dzikowski nie
    potrafi zrozumieć, że ktoś może mieć kłopoty zdrowotne. Przykładem jest mój
    brat Marek."

    I ja wierzę Cielakom, dlaczego? - bo to oni przez kilka lat walczyli dla naszego klubu, to Tomasz w
    trudnych chwilach zawsze powracał i walił punkciory jak na zawołanie, to Marek jeździł i pięknie
    walczył na dystansie z kontuzją kciuka podczas drugiego meczu barażowego. A dziki? Co jako trener
    zrobił dla tego klubu? Spuścił drużynę już dwukrotnie z ligi, w tym sezonie potrafi przed meczem
    powiedzieć że ma dobrą drużynę, a po meczu tylko oczerniać i szukać winnego kiedy sam o sobie mówi:
    "ja jestem niewinny, to nie ja .... to oni wszystko psują! ja chciałem dobrze, ale oni są be!"

    "On od razu włącza się do rozmowy. - W poprzedni wtorek miałem zabieg kolana.
    Dzień przed meczem w Pile odwiedziłem innego lekarza. Zawiózł mnie pan Paweł
    Miaśkiewicz. Przyznał on, że mam zapalenie kolana i przepisał antybiotyki. W
    sobotę też powiedziałem trenerowi, że mogę chodzić, ale nie jeździć na
    motocyklu. Wiedział o tym i na siłę chciał mnie wsadzić na siodełko. Teraz
    wiesza na nas psy, bo przegraliśmy w Pile - dodaje Marek. - Jeżdżę w Gdańsku
    trzy lata. Zrobiłbym wszystko dla GKS, dla kibiców, aby utrzymać miejsce w
    ekstralidze."

    To sę nazywa charakter! Ja bym jush pier*olnął w to wszystko i powiedział temu "trenerowi": "a ch*j
    ci w krzyż!". Ale Marek chce dalej jeździć! Chce dalej walczyć o cel postawiony przed sezonem! A
    dziki co? - "ja już nie mogę, oni są be a ja cacy i nie mogę tak pracować, muszę odejść".

    "Podczas rozmowy zawodnicy sporo mówili także o sprzęcie wyremontowanym w
    Danii. - W sześciu silnikach wymieniono tylko dwa pierścienie. Części
    zostały zaznaczone przed wyjazdem do Danii. Sprzęt wrócił w niemalże
    identycznym stanie - włączył się do dyskusji ojciec Cieślewiczów. "

    No to pięknie, a dziki przed każdym meczem: "mają świetny sprzęt, wystarczy tylko jechać", pięknie
    k**rwa pięknie!

    "Nie chciał
    tego potwierdzić Tomasz Rynkowicz. - Co ma mówić! Przez to stracił pracę -
    dodają Cieślewiczowie. - Silniki przywiezione od duńskiego mechanika nie
    nadają się do użytku. Duże pieniądze zostały wyrzucone w błoto. Co ciekawe,
    nie możemy nawet zajrzeć do środka. Dopiero, kiedy dzięki swoim staraniom
    wyremontowałem mój ubiegłoroczny motocykl, pokazałem, że jestem coś wart.
    Tomek także. Byliśmy bardzo zdziwieni zwolnieniem Rynkowicza. Trzeci rok
    współpracowaliśmy. Rzadko narzekałem. Dzisiaj nie wiem nawet do kogo mam się
    zgłosić - kontynuuje Marek.

    - Atmosfera jest tragiczna, a trener Dzikowski wypowiadając się w taki
    sposób, zwyczajnie rozwala zespół. Zresztą nie stworzył atmosfery."

    I tak było od początku sezonu, szkdoa tylko że zawodnicy dopiero teraz o tym głośno mówią, chyba że
    milczenie było "zapisane" w konkraktach?

    "To on
    szantażuje zawodników! - mówi Marek. - Nie pozwolimy, aby nas obrażał.
    Obarczał nas za wszystko. "

    I bardzo dobrze! Szkoda że tak późno... ;(

    "I jeżeli już mówi o pieniądzach, to niech wspomni,
    że od trzech miesięcy klub nie wypłacił mi raty z kontraktu. Ale to nie
    miało wpływu na moją absencję w Pile. Zresztą nigdy tak nie stawiałem
    sprawy. W ubiegłym roku jeździłem nawet za darmo. - Nie wiem co będzie
    dalej. Powstał konflikt między nami i trenerem. Może i mamy trudne
    charaktery, ale w historii startów w Gdańsku, w ważnych chwilach nie
    zawodziliśmy. Niemniej postaramy się utrzymać miejsce w ekstralidze - uważa
    Tomek. - Oczekujemy, że trener Dzikowski w końcu zmieni podejście. Będzie z
    nami rozmawiał, a nie oczerniał. Czy nie będzie pojawiał się tylko na
    treningu lub przed meczem. Potrzebujemy kogoś kto zjednoczy drużynę. "

    Święte słowa!

    "W
    sytuacji Lotosu to niezbędne, aby utrzymać się w ekstralidze. Także potrzeba
    prawdziwych remontów silników i zmysłu taktycznego trenera, który żongluje
    parami. Jak mamy nauczyć się współpracy, skoro ciągle startujemy w innych
    ustawieniach. W efekcie przeszkadzamy sobie - kończy Marek."

    I to jest widać wyraźnie na meczach! W tej drużynie nie ma atmosfery, nie ma ducha walki z rywalem,
    nie ma...... ŁOSIA!!!!!

    "Najbliższy mecz ligowy Lotos rozegra w Zielonej Górze. Być może bez Pawła
    Duszyńskiego i Adama Fajfera, którzy noszą się z zamiarem wyjazdu do Anglii
    zarabiać na życie i to nie na torze."

    Zaraz ktusik mi napiszę czemu ja tu prowadzę nagonkę na dzikiego, czemu właściwie wierzę Cielakom a
    nie "trenerowi"? Jak pisałem to właśnie Cielaki zrobili o wiele więcej dla klubu jako zawodnicy niż
    dziki jako "trener". Wszyscy widzą że to dziki od początku sezonu nie daje sobie rady, i zawodnicy i
    kibice. Tylko jakoś dziwnie i bez sensu usprawiedliwa go formela. W każdym normalnym klubie taki
    "trener" byłby wywalony już po 4 takich meczach co my przez cały sezon przeżywamy! A u nas?
    Towarzystwo wzajemnej adoracji dziki-formela, proponuję może wyjazd do Holandii? Tam dają takie
    urojone śluby.

    Żeby nie być gołosłownym, że zapatrzyłem się tylko w Cielaków - ich zdanie potwierdza Fajfer,
    którego już nieraz dziki obrażał i mieszał z błotem.

    Oto wywiad Łukasza Pałuchy:

    Łukasz Pałucha: Twierdzi Pan, że jest źle traktowany w klubie. Dlaczego?

    Adam Fajfer: W tygodniu po jednym z treningów usłyszałem od trenera
    Dzikowskiego, że w niedzielę to mogę jechać, ale na grzyby. Tak w tym klubie
    traktują zawodnika po pięciu latach startów. Kiedy okazało się, że jednak
    nie przyjedzie Karger, trener zadzwonił do mnie i rzucił: "Masz być gotowy
    do wyjazdu". Mam dość poświęcania się dla ludzi, którzy kompletnie mnie nie
    szanują. Prezes Formela wielokrotnie dawał mi zresztą do zrozumienia, że
    jestem niepotrzebny. Mam nadzieję, że teraz uszanują moją decyzję - odchodzę
    z Gdańska, nie pojadę już w żadnym meczu Lotosu. Kariery jeszcze nie
    skończę. Będę chciał pokazać gdańskim działaczom, na co mnie stać.

    O co ma Pan największe pretensje?

    - Podpisałem umowę z klubem jako amator, ale nikt nie starał się, aby mój
    sprzęt działał należycie. Inwestowali w innych, ale nie we w mnie. Kiedy
    okazało się, że pojadę w Pile, do silnika, który od dwóch miesięcy czekał na
    stole w warsztacie na remont, kupili tylko pierścień do tłoka za około 100
    zł. Ja z własnej kieszeni dołożyłem jeszcze 800 zł na sprężyny, ale to i tak
    okazało się za mało. Jak w takich warunkach można liczyć na dobry wynik?

    Podobno atmosfera w drużynie jest zła?

    - Atmosfera jest fatalna. Nie jesteśmy drużyną, praktycznie w ogóle ze sobą
    nie rozmawiamy, co widać później na torze, gdzie każdy stara się zdobyć za
    wszelką cenę jak najwięcej punktów. To nie jest jazda indywidualna, tylko
    zespołowa, nie może tak być, że na torze ma się za przeciwnika także kolegę
    z drużyny. A w Pile było kilka takich przypadków: w jednym z wyścigów
    jechaliśmy na 5:1, ale Kościecha wypchnął ma wirażu Chrzanowskiego na bandę,
    a wystarczyło się ułożyć w parę. Później Kościecha w podobny sposób
    potraktowany został przez Tomka Cieślewicza.

    Co będzie Pan teraz robił?

    - Na razie zajmę się pracą. Przed rokiem, z powodu zaległości finansowych,
    także musiałem pracować, aby utrzymać rodzinę. Będę pracował jako mechanik w
    warsztacie diagnostycznym mojego kolegi i przygotowywać się do następnego
    sezonu. Na razie jestem tak przygnębiony sytuacją, że nie mogę w nocy spać.

    i to wszystko, mam nadzieję że 7 września nie dostanie się znowu Cielakom czy Fajfrowi od kibiców,
    tylko wreszcie temu kto naprawdę chce zniszczyć nasz ukochany klub....

    • 0 0

  • FENIX,MADAR.

    Tu zamieszcza się swoje opinie.Myślicie że komuś chce się czytać wklejony na żywca ogromny artykuł.

    • 0 0

  • Brawo Fenix tak 3mac,

    • 0 0

  • do o.....

    ... to były texty razem z moją opinią! a czy komuś się chce? niech sam decyduje, czy tu gdzieś jest rozkaz czytania??

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Najbliższy mecz Wybrzeża

18 maja 2024, godz. 16:30
85% Texom Stal Rzeszów
2% REMIS
13% ENERGA WYBRZEŻE Gdańsk

Najlepiej oceniani

Najlepiej typujący wyniki Wybrzeża

Imię i nazwisko Typ. Pkt. Skuteczność
1 Arkadiusz Miłuch 3 12 100%
2 Karol Madajczyk 3 11 100%
3 Wojtas Fc zdunkowo 4 11 75%
4 Wojtas Fc zdunkowo 4 11 75%
5 Piotr MATYSIAK 4 11 75%

Tabela

METALKAS 2. Ekstraliga
Drużyny M Z R P Bilans Pkt.
1 Cellfast Wilki Krosno 4 4 0 0 +42 8
2 Innpro ROW Rybnik 4 4 0 0 +38 8
3 Abramczyk Polonia Bydgoszcz 4 3 0 1 +37 6
4 Arged Malesa Ostrów Wlkp. 4 2 0 2 +4 4
5 #OrzechowaOsada PSŻ Poznań 4 1 1 2 -19 3
6 Texom Stal Rzeszów 4 1 0 3 -7 2
7 Energa Wybrzeże Gdańsk 4 0 1 3 -35 1
8 H.Skrzydlewska Orzeł Łódź 4 0 0 4 -60 0
W sezonie zasadniczym każdy pojedzie z każdym mecz i rewanż. Do play-off awansuje 6 drużyn. Następnie rozegrają ćwierćfinały (1 drużyna z 6., 2 z 5 i 3 z 4). Do półfinałów wejdą ich zwycięzcy oraz tzw. "lucky loser" - drużyna, która przegra swój ćwierćfinał najmniejszą różnicą (w przypadku równości, zdecyduje dorobek z rundy zasadniczej). Z finału awans do PGE Ekstraligi wywalczy zwycięstwa. Awansu nie otrzyma jednak drużyna zagraniczna.
Natomiast ostatni zespół sezonu zasadniczego zostanie zdegradowany do Krajowej Ligi Żużlowej.

Wyniki 4 kolejki

  • ENERGA WYBRZEŻE GDAŃSK - Abramczyk Polonia Bydgoszcz 21:27 (mecz zakończony po 8 biegach z powodu ulewy)
  • H.Skrzydlewska Orzeł Łódź - Innpro ROW Rybnik 39:50
  • Cellfast Wilki Krosno - #OrzechowaOsada PSŻ Poznań 55:35
  • Arged Malesa Ostrów Wlkp. - Texom Stal Rzeszów 47:43

Ostatnie wyniki Wybrzeża

23% ENERGA WYBRZEŻE Gdańsk
1% REMIS
76% Abramczyk Polonia Bydgoszcz
#OrzechowaOsada PSŻ Poznań
27 kwietnia 2024, godz. 16:30
40% #OrzechowaOsada PSŻ Poznań
1% REMIS
59% ENERGA WYBRZEŻE Gdańsk

Relacje LIVE

Najczęściej czytane